Artykuły

Michał Derlatka: Nie będziemy starać się jakoś specjalnie przypodobać rodzicom

Jego pomysł na czytania fragmentów książki o Koziołku Matołku okazały się prawdziwym przebojem Teatru Wybrzeże. Nic więc dziwnego, że teraz zdecydował się na przygotowanie spektaklu na podstawie tego klasycznego tekstu. Michał Derlatka opowiada, jak powstaje jego przedstawienie.

Przemysław Gulda: Dlaczego zdecydowałeś się pójść krok dalej i po kilku czytaniach fragmentów "Koziołka Matołka" przygotować cały spektakl na podstawie tej książki?

Michał Derlatka [na zdjęciu]: Może na początek parę słów o charakterze "czytań" w toku których ten spektakl się narodził. Czytania nazywają się "Lekcje Niegrzeczności" i odbywają się w Teatrze Wybrzeże. Jest to szczególny dla mnie projekt z racji i na jego cykliczny, otwarty charakter, na warsztatowy i ekspresowy sposób pracy, a w końcu na temat cyklu. Lekcje to małe inscenizacje, w dużej mierze bazujące na czytanym tekście, a w pewnej części improwizowane przez aktorów w oparciu o fabularne wydarzenia czytanej historii. Mówię "inscenizacje" mając na myśli to, że proponujemy widzom więcej niż tylko odczytanie tekstu - lekturę wzbogacają teatralne atrakcje: stosowany przez nas recykling dekoracji, kostiumów i rekwizytów, efektowne oświetlenie, zależnie od pomysłu na daną lekcję może to być muzyka na żywo lub grafika powstająca na oczach widzów, interakcje z publicznością... - czyli właśnie inscenizacja. Od dwóch lat co miesiąc proponujemy publiczności jedną małą premierę takich "jeszcze nie przedstawień", ale czegoś już dużo więcej niż tradycyjnie rozumianych czytań. W moim myśleniu są to takie reżyserskie szkice - tak na poziomie doboru i adaptacji tekstu jak i właśnie inscenizacji czy teatralnego języka, który, z racji na improwizowany charakter, często ociera się o kabaret czy otwarty dialog aktorów z dziećmi. Lekcje grane są w Gdańsku i Sopocie, latem powtórkowo na Scenie Letniej w Pruszczu Gdańskim, czasem zdarzają się powtórki w tygodniu dla szkolnych grup, po czym lekcje trafiają "do szuflady" czyli na półki teatralnych magazynów. "Koziołka w odcinkach" bardzo dobrze przyjęła publiczność "Lekcji Niegrzeczności". Po raz pierwszy rozbudowaliśmy też nieco dekoracje i zaprosiliśmy do współpracy Maćka Salamona, który na żywo zarysowywał biały dekor. Czasem ilustrował przygody Koziołka tworząc wielką kolorowankę - "Salomonowankę", czasem stwarzał postacie, które spotykał na swojej drodze Matołek, czasem wyposażał bohaterów w rysunkowe pojazdy, rekwizyty itp. Formuła sprawdziła się na tyle, że szkoda było się nam rozstać z nią po kilkukrotnym jedynie spotkaniu z widzami. Stąd pomysł - mój i dyrektora Adama Orzechowskiego - żeby z trzech Koziołków w odcinkach zrobić Koziołkowy "the best of" i dać mu nowe życie w postaci pełnowymiarowego, repertuarowego spektaklu dla dzieci.

Czym się różniło przygotowywanie spektaklu w taki sposób: wychodząc od doświadczeń z pracy nad czytaniami od zwykłej formuły zaczynania od zera?

- Tym, czym różni się pisanie cyfr na czystej kartce od rozwiązywania sudoku. Część już istniejących elementów, scen, rozwiązań nowopowstającego spektaklu jest z różnych powodów "nie do ruszenia", pozostałe trzeba do tego kręgosłupa dopasować tak, żeby wszystko się zgadzało, miało sens i rytm. Z trzech zamkniętych "całości", odcinków posiadających początek, środek i koniec, chcemy ulepić jedną, spójną całość więc na przykład jest oczywiste, że trzy początki i trzy zakończenia to o dwa początki i o dwa zakończenia za dużo, jak na jedno przedstawienie. Poza zabawą w dramaturgiczne cięcia i przestawianie "klocków" czyli wyborem i ułożeniem kolejności scen, musiałem też porządnie przemyśleć to, czy na przykład scena, która była finałem drugiej części, może funkcjonować w połączeniu ze sceną, która była początkiem części trzeciej, czy któreś z wybranych scen nie są do siebie zbyt podobne, czy jasny pozostaje dla dzieci cel wędrówki Koziołka... i tak dalej. Paradoksalnie: nie wiem, czy budowanie od podstaw nie byłoby zadaniem łatwiejszym niż taki generalny remont z przestawianiem ścian. Choć z drugiej strony mamy komfort - i niebezpieczeństwo zarazem - świadomości, że nasza dotychczasowa praca została dobrze przyjęta, więc jest szansa, że i tym razem się uda...

Jak współcześni mali widzowie przyjmowali "Koziołka Matołka" podczas czytań w ramach "Lekcji Niegrzeczności"? Na ile ten tekst jest wciąż aktualny?

- Dzieci na ogół żywiołowo reagują na "Lekcje Niegrzeczności", do czego niezmiennie je zachęcamy. Z czytanym "Koziołkiem" było podobnie, dzieci wchodziły w historię i jak mogły, tak starały się pomóc bohaterowi osiągnąć cel podróży i pokonać trudności. A jeżeli chodzi o aktualność tego tekstu, też się nad tym zastanawiałem. To jest właściwie historyjka przygodowa, pisana w zawrotnym tempie z zabawną, acz dość dziwną puentą, gdyby się nad tym głębiej zastanowić. Bo przecież kiedy już okazuje się, że cała szalona wyprawa Koziołka była po nic, bo w Pacanowie kóz nie kują, wtedy to Kowale Kozy otwarcie mówią bohaterowi, że lepiej jest być zwykłą kozą niż Koziołkiem Matołkiem... Tak przynajmniej ja to rozumiem. Na szczęście koziołek nie bierze sobie tej smutnej rady do serca. Ale to, co może być dla mnie naprawdę interesujące i aktualne w "Koziołku Matołku", to nieco zakamuflowane przesłanie o tym, że nasze działanie pozwala nam poznać i lepiej zrozumieć samych siebie, że nasze akcje definiują nas.

Czytania przygotowywało nietypowe grono twórców, niekoniecznie związanych z teatrem. Jak to wpłynęło na tamte realizacje? Czy nad spektaklem pracujesz z tą samą grupą?

- Tak, pracujemy w tym samym składzie, choć osobiście nie mam wrażenia, że grupa twórców jest jakoś specjalnie "nietypowa". Sówka Sowińska, z wykształcenia architekt, pracuje ze mną już od kilku lat, a poza "Lekcjami Niegrzeczności" zrealizowała dobrych parę projektów dobierając, kompilując i komponując muzykę, nie jest więc nowicjuszem. Masz pewnie bardziej na myśli Maćka Salamona i Anię Dobrowodzką? Obydwoje są grafikami po gdańskiej ASP i odpowiadają za szybką kreskę w spektaklu, czyli wykonują ilustracje na żywo. Maćkowi doświadczenia scenicznego nie brakuje, chociaż nabył go, z tego co wiem, głównie na scenie muzycznej, a nie w teatrze. Maciek jest frontmenem w Nagrobkach i w jeszcze jednym zespole o nazwie zaczynającej się na literę "g", której skromnie nie wymienię w pełnym brzmieniu... Zaś Ania, która na co dzień zajmuje się montażem, realizowała ze mną w Sopocie "Sznycla górskiego" na podstawie Topora, więc także nie będzie to jej zupełny debiut teatralny. Wszyscy twórcy więc, choć nie koniecznie w stałym związku z teatrem, to romansują bądź romansowali ze sceną, a są pełni pasji, twórczy i zdolni a to przecież najważniejsze.

"Koziołek Matołek" wiąże się bardzo mocno z charakterystyczną warstwą wizualną. Na ile korzystacie z niej w spektaklu, a na ile daliście bohaterowi nową twarz?

- Istnieją dwa popularne obrazy Matołka - pierwszy to koziołek z oryginalnych książeczek Makuszyńskiego, które ilustrował Marian Walentynowicz. Rysunki były tam faktycznie integralną częścią historii, która zresztą nazywała się bodajże "Sto Dwadzieścia Przygód Koziołka Matołka", właśnie ze względu na ilość ilustracji. A Walentynowicz zaś widnieje na okładkach książeczek jako równoprawny autor. Z drugiej strony wiele osób kojarzy koziołka z filmem animowanym pod tytułem "Dziwne przygody Koziołka Matołka" Studia Miniatur Filmowych reżyserowanym przez Romana Huszczo. Jest to zupełnie odmienna plastyka od plastyki Walentynowicza. My nie staramy się naśladować żadnego z tych twórców i proponujemy koziołka w jeszcze innym ujęciu, powstałym ze skrzyżowania mojego pomysłu na dekoracje i kostiumy z charakterystyczną, graficzną kreską Maćka Salamona i Ani Dobrowodzkiej.

Czy twoje przedstawienie będzie propozycją tylko dla dzieci? Czy i jak chcesz zainteresować nim dorosłych widzów?

- "Koziołek Matołek" to przedstawienie bez wątpienia dla dzieci. Nie będziemy starać się jakoś specjalnie przypodobać rodzicom, chociaż z doświadczenia wiem, że dorośli raczej rzadko zasypiają w trakcie naszych spektakli. Wspólnie z aktorami mamy dużą przyjemność z pracy, kiedy nasze żarty bawią też nas samych, a poruszane tematy poruszają i nas. Wkrótce sprawdzimy doświadczalnie co i kogo jeszcze uda nam się poruszyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji