Wałbrzyskie premiery (fragm.)
"Moralność pani Dulskiej" Zapolskiej, pomimo dużego zainteresowania widzów, także nie była sukcesem artystycznym. Zrealizowana została przez Marię Kaniewską dość tradycyjnie a przy tym niekonsekwentnie. Odniosłem wrażenie, że reżyserka puściła wykonawców nieco "samopas", licząc możę, że nazwisko występującej gościnnie Hanny Bielickiej będzie dla spektaklu wystarczającą rekomendacją. Stąd ów brak koordynacji w poszczególnych działaniach scenicznych, stąd zespół stanowiący jedynie tło dla "recitalu" Bielickiej. (Nie sądzę, by było to zamierzone). Kaniewska nie zdecydowała się także w jakiej konwencji osadzić przedstawienie. Oscylowanie pomiędzy dramatem społecznym a komedią, farsą a groteską - nie mogło przynieść zadowalających rezultatów.
Hanna Bielicka jako Dulska uporała się głównie z ostatnim aktem. Zrezygnowała tu z nadmiernej ekspresji głosu i gestu, który dzięki temu zaczął coś oznaczać, z czegoś wynikać. Przyczajona, niby uśmiechnięta, a jakże groźna. W poprzedzających scenach chciała się tylko podobać, nic więcej. Może nawet cel ów osiągnęła... ale nie o to przecież chodziło.
Obsadzenie "stażysty" Andrzeja Piaseckiego w roli Zbyszka było zupełnym nieporozumieniem. Same warunki zewnętrzne to jeszcze nie wszystko. Niezrozumienie intencji Zapolskiej (a myślę, że i reżysera), brak elementarnych umiejętności, fatalna dykcja i nieskoordynowane ruchy - dopełniły miary.