Artykuły

Portofino na linoleum

"Klub Samotnych Serc "Portofino" w reż. Łukasza Czuja w Teatrze im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie. Pisze Dionizy Kurz na swoim blogu.

Gniezno przywitało mnie deszczem, chłodem i tłumem pielgrzymów przybyłych na tradycyjny odpust z okazji imienin patrona miasta, świętego Wojciecha. Obawiałem się, czy "Klub Samotnych Serc "Portofino" w reżyserii Łukasza Czuja grany na deskach Teatru im. Aleksandra Fredry wypełni widownię publicznością, gdyż spektakl odbywał się w tym samym czasie, co uroczyste nieszpory, ale był komplet.

Przedstawienie składało się z ubarwionych muzyką historii opowiadanych i śpiewanych przez pięć Pań i pięciu Panów. Wszystkie narracje były o miłości i każda okazywała się w końcu historią o nieszczęśliwym uczuciu. Mimo złych doświadczeń, jakaś tajemna siła popchnęła jednak wszystkich scenicznych bohaterów do Klubu Samotnych Serc "Portofino", do tego niezbyt eleganckiego miejsca, które przypominało kiepską restaurację z prowincjonalnego, sennego miasteczka. Tą siłą było nieodparte pragnienie miłości.

Podłoga klubu, czy może raczej restauracji była przykryta linoleum (scenografia i kostiumy - Michał Urban). Wnętrze było proste, kilka starych krzeseł i stolików. Wyobraziłem sobie, że na zewnątrz, nad drzwiami wejściowymi powinien wisieć zużyty szyld oświetlony ostatnią działającą żarówką. Na szyldzie napis: Mozaika lub Kolorowa, Parkowa, Kameralna itp. Każdy mógł podstawić sobie nazwę, którą znał z czasów PRL.

Reżyser świadomie zrezygnował z punktowych reflektorów, błyszczących marynarek, cekinów i świątecznej oprawy widowiska. Łukasz Czuj nie chciał stworzyć wieczoru estradowego. Kameralne, zwykłe wnętrze, niezbyt mocne oświetlenie i kostiumy, które prezentowały tak zwane porządne, świąteczne ubrania z tamtych lat przyczyniły się do wytworzenia intymnej atmosfery, dzięki której widzowie mogli identyfikować się z bohaterami na scenie.

W warstwie muzycznej królowały popularne w Polsce piosenki z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Poszczególne utwory czytelnie ilustrowały perypetie bohaterów. Artystom towarzyszył bardzo dobrze i równo grający zespół muzyczny (Głowacki, Melnyk, Rynkiewicz, Winiarski) który prezentował melodie piosenek w spokojnych aranżacjach Marcina Partyki.

Przebojami wieczoru były dwie piosenki włoskiego artysty Freda Buscaglione. Pierwsza, to tytułowe "Portofino" z polskim tekstem Wojciecha Młynarskiego wyraziście zinterpretowane przez Annę Pijanowską, a druga, to kabaretowa "Teresa! Daj spokój!" ze słowami Agnieszki Osieckiej, zaśpiewana dynamicznie przez Macieja Hązłę. Tej piosence towarzyszył zabawny, ale technicznie trudny, zbiorowy układ choreograficzny (dobra robota Pauliny Andrzejewskiej), który artyści wykonali równo i bezbłędnie.

Wysiłek twórców i wykonawców nagrodziły długie, rzęsiste brawa, które były jak najbardziej zasłużone, a wielu widzów manifestowało swoją aprobatę dla miłości podśpiewując razem ze znakomitym w finałowym numerze Wojciechem Kalinowskim: Love! Love! Love!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji