Artykuły

Historia utkana ze wspomnień

"Kroniki czasu przyszłego. Żywa historia. Przedmiot myśli" w chor. Pawła Malickiego w Polskim Teatrze Tańca w Poznaniu. Pisze Anna Koczorowska w portalu kultura.poznan.pl.

W poszukiwaniu Wielkiej Historii Paweł Malicki, reżyser spektaklu "Kroniki czasu przyszłego", zabiera nas do Skulska - małej gminy w Wielkopolsce.

Choć apogeum obchodów 1050. rocznicy chrztu Polski mamy już za sobą, nie znaczy to, że temat został zamknięty i zapomniany do czasu kolejnego jubileuszu. Świadczy o tym chociażby piątkowa premiera spektaklu pt. "Kroniki czasu przyszłego", złożonego z dwóch części - "Przedmiotu myśli" oraz "Żywej historii". Choreografem i reżyserem przedstawienia jest Paweł Malicki, artystka związany z Polskim Teatrem Tańca, laureat wielu nagród, m.in. Medalu Młodej Sztuki, autor spektakli "Mat", "Secondhand", "The Unknown - Niewiadoma" oraz tryptyku "Hello, Stranger!", "Hello, My Friend!" i "Hello. And good bye".

Piastowie ze Skulska

W swoim najnowszym przedstawieniu Malicki odszedł nieco od kontekstu historii Polski i znaczenia chrztu przyjętego przez księcia Mieszka I dla rodzącej się polskiej państwowości, ale niezupełnie. Można powiedzieć, że przefiltrował wielki temat dziejowy przez historię własnego życia, własnych początków, własnych korzeni i własnego chrztu. Widać to zwłaszcza w drugiej części wieczoru zatytułowanej "Żywa historia". Malicki proponuje w niej podróż do kraju lat dziecinnych, do ludzi i miejsc, którzy swoim świadectwem i zamiłowaniem do lokalnych pamiątek ożywiają historię swojej małej Ojczyzny, łącząc przeszłość z teraźniejszością.

Kraina, do której przenosimy się za pośrednictwem choreograficznej wizji Malickiego, projekcji video Daniela Stryjeckiego, kostiumów zaprojektowanych przez Adrianę Cygankiewicz oraz muzyki Krzysztofa "Wiki" Nowikowa, to pokazana we fragmentach krajobrazu, detalach architektonicznych i opowieściach mieszkańców gmina Skulsk - przestrzeń o bogatej historii, zwłaszcza tej dawnej, znana z wielu podań i legend. Ponoć z tych stron wywodziła się Rzepicha, żona Piasta Kołodzieja, babka pierwszego króla Polski. Warstwa wizualna spektaklu, w szczególności projekcje wideo, nasycona jest symbolami zakorzenionymi w polskiej historii i ikonografii chrześcijańskiej. Widzimy wody jeziora Gopło, przywołujące zarówno skojarzenie z prahistorią Polski, jak i z wodą chrzcielną, pnący się ku niebu krzew, obrazujący zakorzenienie, wzrastanie i rozkwit, odwołujący się zapewne do perspektywy lokalnej społeczności, jak i indywidualnego rozwoju duchowego człowieka. Wreszcie - rzeźbę sakralną, przedstawiającą kamienną postać dźwigającą krzyż, która pochodzi z Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Skulsku, przywołującą skojarzenia z historią piastowską, z pojawieniem się na ziemiach polskich misjonarzy nawołujących do przyjęcia chrześcijaństwa.

Obrazy Skulska i jego mieszkańców przeplatają się z żywą obecnością na scenie tancerzy. Ci ostatni tworzą grupę czy wspólnotę opiekującą się wspólnie światłem, które przekazują sobie nawzajem. To światło - które łączy grupę, a które jej członkowie chronią i cenią - odwołuje się do co najmniej dwóch warstw znaczeniowych: do prawdy i wiary. Z pewnością jest to także symbol wartości, o które społeczność dba razem, które są dla niej najcenniejsze i z których jest dumna - wspólnych tradycji i zwyczajów, piękna krajobrazu, gwary ochweśnickiej, legend i zabytków.

Historia na żywo

Spektakl Malickiego jest też utkany z opowieści mieszkańców Skulska, które płyną z ekranu stojącego za grupą tancerzy. To opowieści ludzi, którzy są żywą historią, z których każdy tworzy historię miejsca swoim własnym życiem, a jednocześnie - będąc przekaźnikiem historii zasłyszanych w dzieciństwie - stanowi ogniwo pamięci o przeszłości. Tytułowa "żywa historia" to indywidualne biografie, w które wpisany jest gorący lokalny patriotyzm. I pragnienie, aby dla przyszłości ocalić jak najwięcej miejscowych tradycji oraz odrębną tożsamość własnego miejsca na ziemi. "Żywa historia" to także historia niezafałszowana, nie wygładzona, zawierająca wątki mniej chwalebne, jak ten o ochweśnikach, handlarzach wizerunkami świętych, którzy w XIX wieku jeździli po całej pozostającej pod zaborami Polsce, sprzedając fałszywe leki. To historia żywych ludzi, którym daleko do doskonałości, ale także historia więzi z religią, duchowości.

Gmina Skulsk, tak jak ją przedstawia Malicki, jest silnie przesiąknięta religijnością, zwłaszcza kultem maryjnym. Szczególnie odczuwa się to podczas finału spektaklu, kiedy dominującym wrażeniem jest wszechobecność światła. Wizualizacja Matki Bożej Bolesnej ze Skulska przenika się z lekkim, swobodnym ruchem grupy tancerzy z mocno zaakcentowanym ruchem dłoni i rąk, przypominającym nieco ruch ptasich lub anielskich skrzydeł. W procesyjnym korowodzie cała lokalna społeczność dąży do bramy kościoła, w którym pojawia się wizualizacja hostii, a następnie kościelnych witraży. To moment obecności światła, obecności sacrum, ubranego w lokalny kontekst.

Ponieważ premiera spektaklu odbyła się 29 kwietnia, w szczególny sposób przypomina się w tej chwili tegoroczne orędzie z okazji Międzynarodowego Dnia Tańca, autorstwa samoańskiego choreografa i reżysera scenicznego Lemi Ponifasio: "dotknij kosmosu/tam w źródle naszej boskości/ mieni się/twarz pradziadów/ i widać nasze dzieci" (przeł. P. Paszta). Ale już w następnym momencie z widowni rozlega się śpiew grupy wokalnej "Złocista Jesień" z Lisewa. Wracamy do żywej historii, do tu i teraz, do żywych ludzi, do konkretnej lokalnej społeczności.

Czy potrzebujemy przedmiotów?

Oba spektakle wieczoru, "Żywą historię" i "Przedmiot myśli", połączył nie tylko wspólny tytuł "Kroniki czasu przyszłego", ale także wspólny wątek zainteresowania przedmiotem. W "Przedmiocie myśli" jest on jednak tematem mocniej eksponowanym. Perspektywa dzieciństwa miesza się w nim z warstwą bardziej aktualną - tancerze operują różnymi przedmiotami, do których są przypisani przez cały spektakl, czasem - w scenach zbiorowych - zastygając w pozycji żywej rzeźby. Ktoś jest przebrany za potężnych rozmiarów pluszowego misia, ktoś inny nie rozstaje się z lampą czy żarówką, panna młoda stroi się w kwiaty wyciągnięte ze ślubnego bukietu, rybak uwięziony jest z rybą we wspólnej sieci, dziewczynka chodzi dla zabawy po odwróconej ławce. Poszczególne sceny przenika purnonsensowy humor, wypływający z komicznego zniekształcenia ludzkich postaci przez nadmiar rzeczy, a jednocześnie refleksja na temat relacji człowiek - przedmiot. Bo oto postacie ludzkie zrastają się ze swoimi rzeczami, jakby nie mogły się od nich uwolnić.

W ostatniej scenie spektaklu widzimy, że można zupełnie zginąć pod lawiną przedmiotów, jeśli posiadamy ich zbyt wiele - często jakoś nie umiemy lub nie chcemy zostawić ich za sobą, stają się naszą zmaterializowaną pamięcią, naszym drugim ja. Czy jesteśmy niewolnikami przedmiotów? Czy potrafimy ich liczbę regulować i ograniczać, czy nas zalewają i przytłaczają, nie pozwalając oddychać? Czy ich potrzebujemy, bo są częścią naszej tożsamości, jak tych wywodzących się z dawnych epok, pokazywanych na ekspozycjach muzealnych, takich jak towarzysząca premierze wystawa zbiorów Lokalnej Izby Pamięci im. Stefana Wajchta ze Skulska?

Choreografia Pawła Malickiego zaprasza nas, abyśmy ocenili to sami. A całość wieczoru dowodzi, że czasem podjęcie rocznicowych tematów może zaowocować wartościowym dziełem artystycznym, które jest czymś znacznie więcej niż okolicznościową laurką.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji