Artykuły

Śmierć i pożądanie

"Śmierć i dziewczyna" Elfriede Jelinek w reż. Eweliny Marciniak z Teatru Polskiego we Wrocławiu na na XXXVI Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Agnieszka Górnicka w portalu Teatr dla Was.

W spektaklu Eweliny Marciniak, bohaterowie powieści "Pianistka" Elfride Jelinek nakładają maski mitycznych i baśniowych postaci, pochodzących z tomu miniatur scenicznych "Śmierć i dziewczyna I-V": "Królewny Śnieżki", "Śpiącej królewny" i "Rosamundy". Realistyczna rama narracyjna opowieści o nauczycielce gry na fortepianie, która przejawia masochistyczne skłonności i zaburzenia na tle seksualnym, została przez reżyserkę wypełniona filozoficzną refleksją o obrazach kobiecości wpisanych w ikonografię współczesnej kultury wysokiej i popularnej. Opowieścią o stopniowej utracie wolności bycia sobą w świecie, w którym potrzeby, żądze i popędy spychane są do podziemia świadomości i umysłu.

W "Pianistce" austriacka noblistka podejmuje temat kobiecej autoagresji, przyglądając się destrukcyjnemu przekraczaniu granic fizycznego i psychicznego bólu. Główna Bohaterka - Erika Kohut (Małgorzata Gorol), uwikłana w szereg toksycznych relacji, uwięziona jest w gorsecie upokarzającej codzienności, w której główną rolę odgrywa nadopiekuńcza matka (świetna Ewa Skibińska) - niespełniona artystka, neurotyczka pragnąca całkowitej kontroli nad rzeczywistością i dorosłą córką. Obie kobiety, zamknięte pod szklanym kloszem wspólnego mieszkania, wykańczają się wzajemnie, jednocześnie nie potrafiąc od siebie odejść. Ta symbiotyczna relacja matki i córki staje się jedną z wielu form patologii, o których na scenie opowiada reżyserka.

W "Śmierci i dziewczynie" na pierwszy plan wysuwa się wyjątkowa oprawa wizualna i audialna inscenizacji, w której to co realistyczne od początku przeplata się z wyobrażonymi obrazami, które rodzą się w głowie głównej bohaterki. Projekcje erotycznych fantazji, które nawiedzają umysł kobiety, przepełnione są niepokojem i lękiem, jednocześnie budzą fascynację i ciekawość. W wizjach, z pogranicza jawy i snu, skonstruowanych w niezwykle malarski i efektowny sposób, dominującym elementem staje się ludzkie ciało. Ciało pojmowane jako obsesyjny obiekt pożądania, ciało-fetysz, ciało jako czysto fizjologiczna aparatura. Już pierwsza scena staje się zapowiedzią poruszania się po świecie bachtinowskiego dołu materialno-cielesnego. Świecie zwierzęcych popędów, ludzkich potrzeb, dewiacji, skrywanych fantazji i tematów tabu. Tematów, które w "Pianistce" skrywane są pod płaszczem elegancji, dystyngowania i kultury.

Na scenie wyznaczono wyraźny podział przestrzeni. Na pierwszym planie widzimy niezwykle przytulne wnętrze mieszkania, stylizowanego na dom "perfekcyjnej pani domu" - prawdziwy domek dla upiornych lalek - ludzkich zabawek. Pod warstwą pedantycznie rozłożonych filiżanek i talerzy, stopniowo na powierzchnię wychodzą rodzinne tajemnice, traumy (choroba psychiczna ojca, rozstanie rodziców, neuroza matki) i problemy. Symbolicznym miejscem wyzwalającym to, co ukryte i podświadome, staje się czerwony kwadrat, przecinający przestrzeń mieszkania.

Na drugim planie akcja przenosi się do wnętrza szkoły muzycznej - miejsca pracy profesor Kohut. Trzy fortepiany ustawione obok siebie wyznaczają pole gry - psychicznego nękania uczniów, którzy marzą o muzycznej karierze. Nad uczniami władzę sprawuje dyrektor szkoły (Michał Opaliński) - jednocześnie wypowiadający kwestie Myśliwego z dramatu "Królewna Śnieżka":

"Ja wcielam władzę. Kto staje przeciwko mnie, traci siebie, dokładnie w chwili, kiedy obstaje przy swoim. Jak to dobrze, że od razu się pani zorientowała, że wyłącznie mnie, zawdzięcza pani swoje istnienie. Pani byt, wydarza się teraz, bo go Pani dałem".

Wraz z postacią nieporadnej i zagubionej uczennicy, Śpiącej Królewny (Katarzyna Strączek), wprowadzony zostaje wątek "stwarzania kobiety" przez mężczyznę. Inicjowania jej istnienia, dzięki męskiemu spojrzeniu.

Uczennica: "Dzięki niemu miałam nadzieję, że nareszcie zacznę żyć. Chciałam żyć tylko dla niego, było tak, jakbym dopiero dzięki niemu odnalazła moją duszę, jakbym bez niego była tylko pustym naczyniem, które dopiero on napełnił...".

Język przemocy psychicznej, degradującej podmiotowość kobiecych bohaterek inscenizacji Marciniak, to broń w rękach zarówno kobiet jak i mężczyzn. "Kobiety karzą same siebie, również za to, że przekraczają ustalone granice".

Czy masochizm głównej bohaterki jest formą kary wyznaczanej sobie za przekraczanie granic własnej tożsamości i kobiecości, normowanych przez kulturowo-społeczne przyzwyczajenia? Kiedy tytułowa pianistka podkreśla, że to ona jest właścicielką swojego ciała, manifestuje jego niezależność, ale też przedmiotowość. Ciało traktowane jak przedmiot kontroli, ciało jako instrument pozbawiony wnętrza i wrażliwości, ciało jako towar wymieniany na szereg korzyści - to dominujący motyw wrocławskiej inscenizacji.

W pułapce cudzych spojrzeń, baśniowe bohaterki dramatów Jelinek, stają się uosobieniem wyobcowania i wykluczenia w męskim świecie władzy i pożądania, w patriarchalnej krainie myśliwych, książąt i królów.

"Przemoc nie bierze się znikąd. Nie jest perwersyjnym ornamentem, jest funkcją wyobcowania, czarnej samotności".

W spektaklu Eweliny Marciniak obrazom przemocy wtórują magiczne dźwięki muzyki klasycznej: Franza Schuberta, Erika Satie, Beethovena, wykonywanej na żywo przez profesjonalnych pianistów. Ta poezja dźwięku, połączona z wizualną perfekcją i estetyzmem, staje się idealnym krajobrazem scenicznym dla dramatu zatracających się osobowości - ciał upiornych i kuszących jednocześnie, niepokojących i pięknych, zatrważająco kruchych i podatnych na ból.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji