Artykuły

Warszawa. Rozmaitości czekają na scenę w Fabryce Trzciny

Teatr Rozmaitości będzie miał drugą scenę w Fabryce Trzciny na Pradze - zapewnia Janusz Pietkiewicz [na zdjęciu], dyrektor miejskiego Biura Teatru i Muzyki. Obiecuje, że sprawa wyjaśni się już w najbliższych dniach.

- Już prawie wszystko jest załatwione, jesteśmy po kolejnych pozytywnych rozmowach - informuje Janusz Pietkiewicz. Jego zdaniem Grzegorz Jarzyna ze swoim zespołem będzie mógł rozpocząć pracę w Fabryce Trzciny prawdopodobnie już w kwietniu. A na pierwszą premierę na praskiej scenie w wykonaniu TR Warszawa mamy szansę - to też przewidywania dyrektora Pietkiewicza - jeszcze w tym sezonie.

Czy stanie się tak faktycznie, czy to tylko obietnice dyrektora Biura Teatru i Muzyki? Nieoficjalnie mówi się o tym, że Janusz Pietkiewicz za chwilę odejdzie z tego stanowiska, bo ma już nową propozycję.

Obietnice bez pokrycia

Janusz Pietkiewicz ma świadomość, że Teatr Rozmaitości to wizytówka Warszawy. Teatr, który odnosi sukcesy za granicą, jest zapraszany na tak prestiżowe festiwale jak BAM w Nowym Jorku, Festival d'Avignon, Wiener Festwochen. We wszystkich publicznych wypowiedziach dyrektor Pietkiewicz zawsze to podkreśla, zawsze się tym szczyci. Nie zawsze jednak jego obietnice mają szansę realizacji.

Przez wiele miesięcy zapewniał, że dołoży wszelkich starań, aby wyremontować Teatr Rozmaitości. Termin był już prawie ustalony. To właśnie wtedy Grzegorz Jarzyna wymyślił projekt "Teren Warszawa" - założył, że kolejne premiery będą odbywały się poza siedzibą przy Marszałkowskiej, aby w tym czasie bez strat artystycznych teatru mógł odbyć się remont. Remontu nie udało się przeprowadzić. - Nie możemy robić remontu, ponieważ nie jest uregulowana własność lokalu teatru, a dopóki to nie nastąpi, nie będziemy inwestować w budynek. Możliwe są przeróbki, ale nie gruntowny remont - wyjaśnił później Janusz Pietkiewicz. Podejmowano próby uregulowania własności lokalu, ale i to się nie udało.

Miasto nie mówi już o remoncie. Nie mówi też o Generatorze - teatralnej knajpce, która miała powstać w pomieszczeniach przy teatrze i "zarabiać" na scenę. Ten pomysł Grzegorza Jarzyny - najpierw entuzjastycznie przyjęty przez miasto - też okazał się nie do realizacji.

Paradoks Kruma

Teatr Rozmaitości od dawna starał się o drugą scenę. Chodzi przede wszystkim o rozwiązanie problemu niewielkiej widowni Teatru Rozmaitości, która ma maksymalnie 250 miejsc.

Tymczasem publiczności nie brakuje. Bilety na granego obecnie "Kruma" - spektakl Krzysztofa Warlikowskiego - sprzedały się błyskawicznie. Chętnych starczyłoby na dwa, a może nawet trzy razy większą widownię.

"Krum" - niewątpliwie jeden z najważniejszych spektali ostatnich sezonów - jest bardzo drogi w ekspoatacji. I teatr do niego dopłaca. A dlaczego dopłaca? Aby wpływy z biletów (przy 100 proc. frekwencji i obecnych cenach) pokryły koszty wieczoru, teatr powinien mieć 400 miejsc.

W planach remontu była właśnie przebudowa widowni, tak aby w teatrze zmieściło się podczas jednego spektaklu ponad 350 osób.

Nowy Praga wraca do Nowego

O tym, że Grzegorz Jarzyna ma dostać od miasta drugą scenę w Fabryce Trzciny - prywatnym centrum artystycznym na Pradze - mówi się nieoficjalnie od wielu tygodni, ale dopiero teraz Janusz Pietkiewicz ogłasza to publicznie. Najpierw musiał wyjaśnić kwestie Teatru Nowego Praga, który będzie działać na Pradze tylko do końca marca.

Teatr Nowy Praga przez ostatnie miesiące był właściwie fikcją, nie miał kierownika artystycznego (bo dyrektor Teatru Nowego Adam Hanuszkiewicz nigdy nie wtrącał się do praskiej sceny), nie miał planów nowych premier. Scena miała mieć charakter impresaryjny, ale sprowadzono tu w ciągu sześciu miesięcy zaledwie kilka przedstawień. Honor sceny uratował jedynie spektakl Marii Peszek "Miasto mania" wyprodukowany przez Teatr Nowy Praga i Fabrykę Trzciny.

Janusz Pietkiewicz nie uważa jednak tych miesięcy za stracone, choć miasto cały czas płaciło czynsz prywatnemu właścicielowi Wojciechowi Trzcińskiemu i właściwie nie wykorzystywało tego miejsca. Nie uważa, żeby była to nieudolna polityka kulturalna miasta. - Warto było czekać, aby w końcu dogadać się z partnerem, myślę o Grzegorzu Jarzynie, który zapewni temu miejscu właściwą oprawę - tłumaczy się.

I chwali się też tym, że udało mu się wreszcie bezboleśnie załatwić sprawę Teatru Nowego, który będzie miał swoją skromną siedzibę przy Puławskiej, nie w dawnej siedzibie, bo scena i widownia wróciła do prywatnego właściciela kamienicy, ale w pomieszczeniach piwnicznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji