Artykuły

Barok w indiańskiej aurze

"Les Indes Galantes" Jeana Philippe'a Rameau międzynarodowej orkiestry barokowej II Giardino D'Amore na XXIII Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Anita Nowak w portalu Teatr dla Was.

"Les Indes Galantes", opero-balet Jeana Philippe'a Rameau, swą prapremierę miał w 1735 roku w Paryżu. Trochę mętne wówczas miano jeszcze pojęcie o geografii, rozmieszczeniu kontynentów. Wszak sam Kolumb przekonany był, że płynąc z Hiszpanii na Wschód dotarł do Indii i nigdy się nie dowiedział, że było inaczej. Stąd też na scenie oglądamy dość zabawne dla współczesnych, zwłaszcza w zestawieniu z tytułem, ale nie tylko, sytuacje. U wybrzeży Indii witają Europejczyków Indianie.

Gatunek opera-balet jest charakterystyczny dla epoki baroku. Składa się z orkiestry, chóru, baletu i śpiewu solowego. To akurat dzieło pochodzi z okresu późnego baroku. Stąd wszystkie te elementy prezentują się już bardzo bogato. Wiele tu różnorodnych tańców, układów baletowych, arii, śpiewów chóralnych.

Najbardziej interesująco dla współczesnych prezentuje się z całą pewnością orkiestra. I to nie tylko ze względu na perfekcyjne wykonawstwo, idealne zharmonizowanie brzmienia z śpiewem solistów, ale przede wszystkim z powodu posługiwania się wieloma rzadko spotykanymi już instrumentami, z których mało który muzyk potrafi dziś wydobyć prawidłowe, zgodne z dawnym, brzmienie. Oprócz całej gamy znanych współczesnemu odbiorcy instrumentów barokowych używanych i dziś, jak klawesyn, który przez cały czas prowadzi tu śpiewaków, skrzypce, altówki, wiolonczele, kontrabas, poznajemy także te mniej popularne, jak cebord, rodzaj lutni z dodatkowymi strunami basowymi i przeszło dwumetrowym gryfem, wykorzystywany w operze barokowej specjalnie do osiągania continuo; miset, rodzaj francuskich dudów, i całe instrumentarium perkusyjne - tamburynki, kotły, blachy - zaangażowane tu jako podkład dla licznych tańców, zwłaszcza etnicznych, a także służące do imitowania odgłosów natury - burz i innych żywiołów. Do tego jest też tutaj, dawniej często stosowana w teatrach, maszyna wiatrowa. Co ciekawe, muzyków można tu nie tylko słuchać, ale i obserwować. Są oni bowiem nieco wyniesieni ponad kanał. Dzięki temu charakterystycznemu dla baroku zabiegowi współczesny widz ma szanse poznawać nie tylko brzmienie dawnych instrumentów, ale i sposób jego wydobywania. Muszę przyznać, że w pierwszej części spektaklu słuchanie głosów solistów i przyglądanie się orkiestrze znacznie bardziej wydawało mi się fascynujące od tego, co działo się na scenie. Zwłaszcza, że balet tańczył raczej przeciętnie, multimedia były monotonne i bez głębszego wyrazu, a libretto naiwne.

Wszystko odwróciło się całkowicie dopiero w części drugiej, a szczególnie w odsłonie czwartej - w "Dzikich" na scenie pojawili się Indianie zniewalając publiczność rytmicznymi tańcami rytualnymi, oszałamiającymi choreografią, z dużą perfekcją wykonywanymi. No i Zima! Z jakimż wdziękiem i urokiem, a także aktorskim talentem śpiewaczka wiedeńskiego Kammeroper, Natalia Kawałek, wciela się w postać młodej Indianki, o której względy ubiega się aż trzech młodzieńców - dwóch białych i jeden czerwonoskóry. Zniewala ona jednak nie tylko wizualnie, ale przede wszystkim przepięknym, mocnym, jak charakter bohaterki, mezzosopranem. I to nie tylko tych trzech młodzieńców na scenie, ale całą publiczność, która stojącą owacją zmusiła artystkę do bisu. Ale w ostatniej części premierowego spektaklu "Les Indes Galantes", w krótszej roli, znalazła się jeszcze jedna wokalna perełka. Jako Adario, piękny tubylec, z którym decyduje się związać Zima, wystąpił Erwin Aros, artysta o niezwykle dziś rzadkim, wykorzystywanym tylko w operach barokowych głosie. Jego delikatny kontratenor ciekawie komponował się z mocnym mezzosopranem partnerki. Był to z pewnością najbardziej interesujący duet w całym spektaklu.

Urzekającego klimatu drugiej części inscenizacji przydały też ciekawsze wizualizacje Olgi Warabidy oraz przepiękne kostiumy i charakteryzacje Pauliny Czernek. Zwłaszcza, że pomalowano i orkiestrę, a Stefan Plewniak z ogromną werwą i wyczuciem dyrygował muzykami dzierżąc na głowie indiański pióropusz.

***

LES INDES GALANTES (Zamorskie zaloty) opera/balet Jeana-Philippa Rameau

Soliści, Orkiestra i chór Il Giardino d'Amore. Tancerze-studenci Poznańskiej Szkoły Baletowej.

kierownictwo muzyczne : Stefan Plewniak

reżyseria: Natalia Kozłowska

scenografia : Olga Warabida

choreografie: Leszek Rembowski, Beata Wrzosek-Dopierała, Krystyna Frąckowiak ,Mirosław Różalski.

kostiumy: Paulina Czernek

Wykonawcy:

Cécile Achille - sopran

Marelize Gerber - sopran

Natalia Kawałek - mezzosopran

Erwin Aros - tenor

Karol Kozłowski - tenor

David Witczak - baryton

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji