Artykuły

Aktorki są najważniejsze

"Wszystko o mojej matce" Tomasza Śpiewaka w reż. Michała Borczucha w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Maciej Stroiński.

Motto: "Najważniejsze są aktorki" (Michał Borczuch).

Borczuch zrobił fajny spektakl. Naprawdę! Też nie wierzyłem, aż nie zobaczyłem. Nie poznaję kolegi - albo siebie, że mi się podoba. Spektakl jest oczywiście wykoncypowany, no ale fajny, nienudny. I jest ładny! Choć to akurat u niego normalne. Światła, ciuchy, co chcecie. Wiesz, że oglądasz teatr, a nie pracę magisterską. Cokolwiek napiszę niżej, recenzja jest pozytywna.

Bo ej, nieprawda, że Borczuch to nic, tylko wykluczeni i wykluczeni. Przełamał się i zajął PÓŁwykluczonymi. Koniec z autyzmem, wyspą Lampedusą, sierotami i niewidomymi. Hitem wiosny są PÓŁSIEROTY. Audycja zawiera lokowanie dziewczyny z Monaru, bo by jednak nie wytrzymał. Taki już los tego reżysera, że jest Peją polskiego teatru i reprezentuje biedę. Wbrew obecnej fazie na najntisy, zanurza się w ejtisach: Czarnobyl, Miraculum (mural przy dworcu do dziś), beton.

Z przyczyn obiektywnych spektakl mi się podoba. Gra w nim dużo boskich kobiet, a ja podzielam typowo piosenkarski kult dla diwy (por. Balenciaga i Witkowski) oraz matki (por. Proust i Barthes). Po prostu w teatrze najważniejsi są aktorzy, a konkretnie aktorki. Halina Rasiakówna jest tylko jedna. Koleżanki też sweet i zaraz o nich będzie. Pani Halina to jest talent na 100%: w roli robotnicy jest robotnicą (nie poznałbyś!), w roli terapeutki - terapeutką. To sobie pomyślcie, co tam się dzieje, kiedy GRA AKTORKĘ - o znanym skądinąd pseudonimie Huma (po polsku: Stefan Jaracz). W każdym momencie wygląda i zachowuje się właśnie tak, jak ma być. Drobna, piękna i zniewalająca. Nie wypada się na nią tak po prostu lampić, należałoby raczej wić się u jej stóp. Takim kobietom Almodóvar dedykuje swoje najsłynniejsze filmy, a "Teatr" wręcza Nagrodę Zelwerowicza.

Monika Niemczyk jest krucha i überkobieca, wspaniale się rusza, opowiada o prasowaniu. Uwielbiam. W scenie a la "Uwierz w ducha" rządzi Iwona Budner, tłumacząc na nasze przekaz z zaświatów (trzy "z" pod rząd). Korzysta z recepty, że jeśli chcesz rozbawić, to musisz nie chcieć. Seans spirytystyczny układa się w "Anty-Dziady", czyli w "Baby". Ewelina Żak i Oj Marta robią fajny polew z "kondycji aktora". Bohaterka pani Eweliny próbuje uzyskać odpowiedź na pytanie "CO JA GRAM?". Szuka motywacji. Bohaterka pani Marty znalazła, w Hollywoodzie, skąd przysyła lajfstajlowe filmiki. Bardzo lubię Dominikę Biernat, ale nie wiem, co powiedzieć. Zazio, the one, the only, wszedł w rolę zjełczałego trepa, któremu wszystko się należy i który ma na wszystko wyjebane, na śmierć mamy również. Sceniczny "Krzysztof" chce brać bez dawania, rządzić bez odpowiedzialności i grać bez grania. Jedzie po matce, po sobie, po koleżankach, tylko po widzach by brakowało. Taki to TEATR KRYTYCZNY. Jednej z partnerek wyrwało się na jego temat "buc!", mnie - "dokładnie!". Sorry bardzo, taki bohater. Tak ustawiony, nie może pozwolić sobie na wzniosłość, jego monolog odczytuje kto inny. W obsadzie znajduje się również reżyser.

W sztuce kończy się śmieszkowanie, gdy schodzi na ego lub na inny WAŻNY TEMAT. Wtedy artysta może na poważnie. Wtorek - ja, środa - ja. Ale nie tutaj! Tutaj śmieszki trwają. Spektakl z inspiracji Almodóvarem, choć kampowa jest tylko rozkładówka w prześlicznym programie.

PS Mam sprawę do Łaźni. Weźcie grajcie Strzępkę. Słobodzianek jakoś może!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji