Artykuły

Warszawa. Drewniak ws. Teatru Studio

Weźcie pod uwagę głos zespołu - apeluje Łukasz Drewniak w portalu teatralny.pl, przestrzegając jednocześnie Natalię Korczakowską przed obejmowaniem teatru wbrew woli aktorów.

Nie ufam władzy, która udaje arbitra w pozornie wewnętrznym sporze, za którego wywołanie sama pośrednio odpowiada. Dlatego w debacie o przyszłość Teatru Studio posłuchajmy zespołu. A zespół chyba chce konkursu. Kwestia kluczowa: czy chodzi o odwołanie dyrektora Osadnika i konkurs na stanowisko szefa naczelnego i artystycznego, czy tylko wyłonienie w przejrzysty sposób zastępcy do spraw artystycznych. W pierwszym wariancie do konkursu mógłby stanąć również Roman Osadnik, a nawet wygrać, zyskując akceptację dla swoich zamysłów. W wariancie drugim gra szłaby o powołanie sparingpartnera dla Osadnika, akceptowanego przez zespół i równoważącego wpływy naczelnego jakąś kontrkoncepcją Teatru Studio. Pewnie - byłaby z tego wojna, ale piękna i w słusznej sprawie. Instynktownie czuję, że wariant pierwszy jest nieco niesprawiedliwy wobec dyrektora i bardzo na rękę zespołowi. No i ocaliłoby to Natalię Korczakowską przed popełnieniem błędu stulecia, jakim było wejście do Studia w roli kierowniczki artystycznej popieranej przez dyrektora Osadnika, ale odrzucanej przez aktorów. Takie decyzje mogą zmasakrować każdego reżysera: nie da się robić spektakli z zespołem, który artystę odrzuca, który mu nie ufa. Powtarzam jeszcze raz: Osadnik ma swoje racje w tym konflikcie, ale dla "dobra sprawy" wysłuchajmy głosu załogi, która zgodnie z prawem pracy "jest u siebie".

Nie tak dawno małopolski urząd marszałkowski poszedł na rękę zespołowi Teatru Słowackiego, zgodził się, żeby jednak rozpisać konkurs, mimo że dyrektor Krzysztof Orzechowski zmienił zdanie, odwołał wcześniejsze deklaracje i nie przejawiał woli odejścia na emeryturę. Urząd uznał, że fundowanie miastu kolejnego konfliktu teatralnego, skazywanie dyrektora i aktorów na trzy lata złośliwości, wzajemnego podgryzania się i marazmu to jednak nie jest rozwiązanie słuszne, zbawienne i sprawiedliwe. Kiedy z kolei wrocławski Teatr Polski mówi swymi najpiękniejszymi ustami, że konkursu u nich nie trzeba, też wypada tego głosu posłuchać. Nie wierzę w żadną mądrość zbiorową, w żadnego "suwerena", ale dziś interes zespołów teatralnych jest także interesem społecznym.

***

Całość tekstu Łukasza Drewniaka dostępna w linku poniżej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji