Artykuły

Sitcom

"Popcorn" Bena Eltona wykorzystuje jeden z najmodniej­szych motywów obecnych w kulturze lat 90. Chodzi tu o wzajemne relacje między światem realnym a jego re­pliką tworzoną przez mass media. Przy tej okazji często pojawia się pytanie: czy przemoc, którą epatuje współ­czesna pop kultura, jest jedynie odzwierciedleniem okrucieństwa otaczającej nas rzeczywistości, czy też - odwrotnie - jest ona raczej kreacją mediów, które schle­biają najbardziej prymitywnym gustom i - sterując ogłupiałymi odbiorcami - prowokują ich do rzeczywi­ście, brutalnych zachowań? Powyższa kwestia zawiera też pytanie o granicę artystycznej wolności - pytanie o odpowiedzialność artystów za tworzony przez nich przekaz. Temat sztuki wychodzi naprzeciw zaintereso­waniom Anny Augustynowicz (przypomnijmy choćby pamiętną realizację "Młodej śmierci" Nawrockiego), nic tedy dziwnego, że polska prapremiera "Popcornu" odbyła się w szczecińskim Teatrze Współczesnym.

Augustynowicz ogranicza się w tym spektaklu do roli rzemieślnika na usługach tekstu, również aktorzy nie wychodzą poza warsztatową poprawność. Szczecińska prapremiera jest więc rzadko dziś spotykanym przykła­dem produkcji, w której na pierwszy plan wysuwają się nie koncepcje realizatorów, lecz sam dramat. Fabuła sztuki opiera się na prostym, wyrazistym pomyśle. Bohater - Bruce Delamitri (Mirosław Guzowski) - reżyser filmowy, autor słynących z okrucień­stwa thrillerów, zostaje sterro­ryzowany przez parę młodo­cianych morderców, którzy wzorują się na bohaterach je­go filmów. Bruce jest ich ido­lem, pragną więc zmusić go, by na specjalnie zwołanej konferencji prasowej wziął na siebie winę za ich zbrodnie... Mimo drastyczności tematu "Popcorn" uznać należy za typo­wą satyrę, w której istotę pro­blemu przesłania publicy­styczne przyczynkarstwo. El­ton szydzi zarówno z "kontro­wersyjnych" twórców w ro­dzaju Stone'a lub Tarantino, jak i z absurdów "politycznej poprawności", robi to jednak jedynie po to, by wykorzystać koniunkturę, wyeksploatować chodliwy temat. Cynizm auto­ra objawia się zwłaszcza w dbałości o dobre samopoczucie widza. Całość ogląda się jak dobrze skrojony sitcom. Nawet kiedy morderca Wayne wyjmuje z kieszeni ludzkie ucho, publiczność odbiera to jako kolejny gag. Widz ani na chwilę nie zo­staje wytrącony z poczucia wyższości (w końcu zapła­cił za bilet). Realna refleksja nad istotą zła staje się w ten sposób niemożliwa.

Niewykluczone jednak, że intencje Eltona były bardziej konstruktywne, a to, co odebrałem jako cynizm, jest je­dynie przejawem zdrowego rozsądku. Być może całe zagadnienie przemocy w mediach jest dziś przesadnie rozdmuchane, a autor "Popcornu" ukazuje je we właści­wych proporcjach? Przed kilkudziesięciu laty kultura masowa miała przecież o wiele bardziej dobrotliwy i sentymentalny charakter (Frank Capra, Greta Garbo itd.) i jakoś nie uchroniło to świata przed Hiroszimą i Oświęcimiem. Warto jednak zapytać - czy tkwi w tym dla nas jakakolwiek pociecha?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji