W Syrenie pracuję już drugi sezon
Pani Hania mówi o sobie, że bardzo lubi pracę i jej nadmiaru się nie boi. Poza tym, ćwiczy jogę i... robi prawo jazdy. Jazdy odbywają się w centrum Warszawy, w okolicach Placu Bankowego, bliskiej Woli i Żoliborzu, więc prosi innych kierowców o ostrożność. Z Hanną Kochańską rozmawia Walentyna Trzcińska.
- Jak to się stało, że jeszcze przed studiami zagrała Pani w olsztyńskim teatrze Pannę Młodą w "Weselu"?
- Po tym, jak za pierwszym razem nie dostałam się na studia aktorskie, wróciłam do rodzinnego Olsztyna i zaczęłam się zastanawiać, co dalej ze sobą zrobić. Przez dwa lata studiowałam zaocznie dziennikarstwo na UW, a równocześnie brałam udział w zajęciach teatralnego studium aktorskiego. Tam trafiłam na casting, który miał wyłonić kandydatkę do roli Racheli w "Weselu" Wyspiańskiego. Adam Hanuszkiewicz obsadził mnie jednak w roli Panny Młodej i tak niespodziewanie znalazłam się na głębokiej wodzie, ale dzięki temu nie miałam już wątpliwości, że chcę zająć się aktorstwem.
- Potem była PWST we Wrocławiu, teatr w Bydgoszczy i rola Anki w głośnym spektaklu Teatru TV "Ballada o Zakaczawiu", a od dwóch sezonów, warszawski Teatr Syrena.
- Wrocław to przede wszystkim fantastyczny czas szkoły teatralnej, gdzie dzięki dobremu zbiegowi okoliczności jeszcze na trzecim roku zagrałam w "Kosmosie" Gombrowicza w Teatrze Współczesnym i współpracowałam z Teatrem Polskim. Po studiach pracę znalazłam w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. W warszawskiej Syrenie pracuję już drugi sezon, ale dopiero od września na etacie.
Wcześniej dojeżdżałam z Bydgoszczy do Teatru Nowego i do Syreny, co wyglądało mniej więcej tak: rano spektakl w Warszawie, przejazd, wieczorny spektakl w Bydgoszczy i nad ranem znów do Warszawy. Rozkład jazdy PKP i autobusów miałam w małym palcu.
- A "Ballada o Zakaczawiu"?
- Znów wygrany casting i - jak zwykle u mnie - przypadek.
- Jak się Pani znalazła w "Plebani!" w roli samotnej matki nieślubnego dziecka: też casting i przypadek?
- Nie do końca. Nie wiem, czy widzowie pamiętają, ale dawno temu, w 285 odcinku, zagrałam malutką rólkę internetowej kandydatki na narzeczoną policjanta Paciorka. Myślałam, że na tym moja przygoda z "Plebanią" się zakończyła, aż nagle, w grudniu telefon i... zaproszono mnie do kolejnej roli w tym serialu.
- Wygląda na to, że na dłużej?
- Podobno tak. Gram taką trochę czarną owcę i też jestem ciekawa jej dalszych losów.
- Odczuta Pani, czym jest popularność?
- Czasem ludzie mi się przyglądają, ale skromnie myślę, że z innego powodu: może jestem brudna? A tak naprawdę rozpoznana zostałam tylko raz i to zupełnie niedawno: na ślubie mojej koleżanki z podstawówki. Pewna pani sprawiła mi tę przyjemność.