Artykuły

Częstochowa. Na Wieluńskiej stoi ławeczka Antoniego Fertnera

U szczytu ul. Wieluńskiej stoi ławka, od wczesnego popołudnia 16 kwietnia ozdobiona bukietem róż. Ustawiono ją, by uczcić Antoniego Fertnera - gwiazdę przedwojennych filmów - urodzonego w Częstochowie. Ławkę ufundował jego syn, też Antoni, od lat mieszkający w Szwecji.

W sobotnie południe ławka zwracała uwagę przechodniów: okryto ją biało-żółto-niebieską flagą Częstochowy. Kiedy syn Antoniego Fertnera, Antoni junior, w towarzystwie przewodniczącego rady miasta Zdzisława Wolskiego i wiceprezydenta Andrzeja Szewińskiego zdjął flagę, ukazała się spod niej tabliczka. Wyryty w metalu napis głosi:

Moment odsłonięcia był zarazem symbolicznym przekazaniem ławeczki miastu, ufundowała ją bowiem osoba prywatna - właśnie Antoni junior, syn aktora, od lat mieszkający w Szwecji. Przyjechał do Częstochowy specjalnie na sobotnią uroczystość. Towarzyszyła mu kuzynka, cioteczna prawnuczka Antoniego seniora. Marzena Kołodziejczyk od mniej więcej czterech lat odwiedza nasze miasto, by szukać śladów po Fertnerach - kiedyś znanych tu i cenionych rzemieślnikach. Pomogło Towarzystwo Genealogiczne Ziemi Częstochowskiej i Ośrodek Dokumentacji Dziejów Częstochowy. Dzięki ich informacjom udało się odnaleźć członków rodziny wciąż mieszkających w mieście. W rezultacie krewniacy też byli na uroczystości, razem zresztą z genealogami. Podobnie jak na urządzonym wcześniej spotkaniu w ratuszu, gdzie opowiadano o Fertnerach i pokazano fragment filmu "Ada, to nie wypada". Fragment niedługi, ale publiczność i tak parskała śmiechem, gdy Antoni Fertner z groźnym marsem na dobrodusznym obliczu próbował dusić Lodę Niemirzankę, swą niesforną filmową córkę.

Tam także Muzeum Częstochowskie, organizator całości, oficjalnie obiecało, że w cyklu "Gabinety wybitnych częstochowian" przygotuje wystawę poświęconą aktorowi. Już zaczęło szukać eksponatów w teatrach, gdzie występował Fertner.

Datę 16 kwietnia wybrano nieprzypadkowo: tego dnia w 1959 r. Antoni Fertner zmarł. Jego syn miał wtedy osiem lat. Opowiedział nam, jak było. Ojciec od dłuższego czasu leżał w łóżku po złamaniu nogi. Miał już 85 lat. W nocy z 15 na 16 kwietnia nagle w mieszkaniu zrobił się ruch: ktoś przyszedł do ojca. Mały Antoś nie widział kto, po pewnym czasie usłyszał tylko ze swego pokoju, że ten ktoś wybiega... by niebawem, znów biegiem, powrócić. Okazało się, że to ksiądz z ostatnim namaszczeniem. Gdy udzielił sakramentu, spytał: - Czy mistrz może ma jakieś ostatnie życzenie? Wtedy aktor wyznał: - Tak, proszę księdza, zawsze chciałem spróbować wina mszalnego. I co? Ksiądz pomknął do parafii, wrócił w mokrej od potu sutannie - i z winem. Syn opowiada: - Tatuś umoczył usta w kieliszku, przymknął oczy i powiedział "Jakie to było dobre". To były jego ostatnie słowa.

***

Antoni Dezyderiusz Fertner ur. w 1874 r. w Częstochowie przy ul. Wieluńskiej - zm. w r. 1959 w Krakowie. Wielki polski komik, aktor teatralny i filmowy, reżyser, dyrektor teatru, pionier polskiej kinematografii. W 1908 r. wystąpił w pierwszym polskim filmie fabularnym "Antoś pierwszy raz w Warszawie". Znany z serii komedii rosyjskich z okresu I wojny światowej o przygodach Antoszy. Zagrał także w wielu filmach polskich okresu międzywojennego, takich jak: "Jaśnie pan szofer", "Ada, to nie wypada", "Papa się żeni", "Zapomniana melodia". Po II wojnie światowej grał w Teatrze Starym oraz w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji