Artykuły

Śpiew samotnej aktorki do słuchawki

- "Głos ludzki" to monodram, przedstawiający telefoniczną rozmowę bohaterki z mężczyzną, z którym właśnie się rozstaje. Słyszymy tylko głos jednej strony, ale nie ma wątpliwości, że po tej rozmowie nastąpi koniec długiej relacji obojga - mówi śpiewaczka Joanna Woś o premierze "Głosu ludzkiego" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej.

W Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w sobotę 16 kwietnia w eksperymentalnym cyklu "Terytoria" premiera "Głosu ludzkiego" Francisa Poulenca [na zdjęciu].

Wystąpi: Joanna Woś, znakomita śpiewaczka koloraturowa, specjalizująca się we włoskiej operze belcantowej. Reżyseruje: Maja Kleczewska. "Pierwszej nocy po rozstaniu zawsze się śpi, ale jak spać w kolejną noc? I następne?" - pyta samą siebie główna i jedyna bohaterka opery kameralnej Francisa Poulenca "Głos ludzki", której premiera odbyła się w 1959 roku w Operze Komicznej w Paryżu. Poulenc napisał to najpierw na fortepian z głosem, a po dwóch latach zorkiestrował. W Warszawie utwór zabrzmi w wersji oryginalnej: na scenie będzie tylko Ona (Joanna Woś - sopran), a w kulisie ukryty akompaniator, pianista Taras Hlushko. Niemym bohaterem opery, jedynie przekaźnikiem tragedii, wokół którego koncentruje się jednak dużo uwagi, jest telefon. Przez telefon Ona rozstaje się z ukochanym.

Anna S. Dębowska: Wciela się pani w kobietę, której imienia nie znamy, ale jesteśmy świadkami dramatycznego momentu w jej życiu.

Joanna Woś: "Głos ludzki" to monodram, przedstawiający telefoniczną rozmowę bohaterki z mężczyzną, z którym właśnie się rozstaje. Słyszymy tylko głos jednej strony, ale nie ma wątpliwości, że po tej rozmowie nastąpi koniec długiej relacji obojga. Jest pełna napięć, bo Ona ma huśtawkę emocji, raz się śmieje, raz płacze, denerwuje się, buntuje, potem znów przeprasza z obawy, żeby jej ukochany się nie rozłączył. To jest bardzo uniwersalna opowieść o miłości, zazdrości, rozstaniu ujęta w krótką formę niespełna jednogodzinnej opery.

Jest to dla pani wyzwanie nie tylko wokalne?

- Tekst napisał Jean Cocteau, a pierwsza wykonawczyni "Głosu ludzkiego" Denise Duval była wokalistką i aktorką. Monodram nie jest prosty do zagrania, myślę, że mogą to potwierdzić aktorzy teatru dramatycznego - na scenie jest tylko jedna osoba, która musi swoją osobowością wypełnić treść i akcję utworu. Żeby się wziąć za tę rolę, trzeba mieć predyspozycje sceniczne. Każde zdanie ma tu inny podtekst. Wokalnie w tej partii nie ma trudności technicznych, nie śpiewa się ani bardzo wysoko, ani nisko, nie ma dużych skoków interwałowych - rzecz polega na zmianach nastrojowości i emocji. Trzeba bardzo modulować głos, aby zilustrować te stany psychiczne bohaterki. Bo tak naprawdę o tym, co się tam dzieje, dowiadujemy się tylko z tego, co ona mówi i co sugeruje muzyka. Trudność polega na tym, żeby znaleźć tyle środków wyrazu, tyle barw w głosie, żeby to wszystko przekazać.

To partia pół śpiewana, pół mówiona, ale co jest w niej operowego?

- Są piękne momenty muzyczne, w których można się lirycznie rozśpiewać: to jakby powrót bohaterki do przeszłości, oddechy jej dawnej namiętności, którą Ona próbuje uratować. Nawet te krótkie zdania, które czasem wypowiada do słuchawki, są muzyczne, zgadzają się z melodyką języka francuskiego, a cała partytura skomponowana jest na dużych emocjach, a jednocześnie w sposób bardzo przemyślany przez kompozytora. Poulenc zanotował w partyturze dużo uwag, wskazówek i wymagań w stosunku do wykonawców.

Czy w operze monodram jest stosowany?

- Niezwykle rzadko, to mój debiut w tym gatunku. Jest "Oczekiwanie" Arnolda Schoenberga, monodram sceniczny na sopran i orkiestrę. Również latach 50. XX wieku pojawiło się trochę tego typu dzieł, np. oparty na podobnym pomyśle zetknięcia uniwersalnych uczuć z nowoczesnością. Na przykład opera buffa "Telefon" Gian Carlo Menottiego z 1947 roku. U nas rzecz dzieje się współcześnie i dziś Ona równie dobrze mogłaby rozmawiać przez komórkę albo na Skypie.

Jak wygląda współpraca z reżyserką Mają Kleczewską?

- Nie jest tak, że przyszła z gotową koncepcją, dyskutujemy. Już dwa lata temu przymierzałyśmy się do wystawienia "Głosu ludzkiego" w innym teatrze, ale ostatecznie do tego nie doszło. Cieszę się, że jest to możliwe w Operze Narodowej. Z reżyserką dużo rozmawiamy, chcę wiedzieć jak najwięcej o postaci, żeby poprowadzić ją logicznie i czytelnie dla widza. Kleczewska ma wyraziste zdanie, ale chętnie przyjmuje dobre propozycje. Nie chcę zdradzać nic więcej, wolę, żeby publiczność dowiedziała się wszystkiego ze sceny.

Premiera "Głosu ludzkiego" w sobotę 16 kwietnia, godz. 19, Teatr Wielki - Opera Narodowa, Sala Młynarskiego, kolejne spektakle: 23 i 30 kwietnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji