Artykuły

Teatr w teatrze

"Benvolio i Rozalina" w reż. Redbada Klynstry w TR Warszawa. Pisze Katarzyna Strzelecka w portalu Polskiego Radia.

Słyszałam ostatnio, że gdyby przyjąć radykalne i bardzo ścisłe kryterium oceny tego, co jest rzeczywiście oryginalne, trzeba by uznać, że na przykład większość historii miłosnych to plagiaty Romea i Julii. Z pewnością Szekspirowski dramat dał jeden z bezkonkurencyjnych literackich wzorów miłości wielkiej, czystej, nierozerwalnej i tragicznej, dlatego też tak bardzo poruszającej i chwytającej za serca, a zarazem uniwersalnej. Miłość Benvolia i Rozaliny nie powiela tego wzoru, a przedstawienie Redbada Klynstry z pewnością nie jest plagiatem Romea i Julii, ani także, myślę, prostym jedynie uwspółcześnieniem tego dramatu. Widzę w tym jego wartość.

Klynstra zaprasza przede wszystkim i najpierw do teatru. Przed nami grupa młodych aktorów, reżyser/autor (Zdzisław Wardejn) otwierający słowami prologu Romea i Julii pierwszą próbę spektaklu, który będzie się przed nami rozgrywał, oraz - od początku kpiąca z Szekspirowskiego języka i podważająca jego komunikatywność, żywość - reżyserka/autorka (Maria Maj), która zapowiada, że zamierza wystawić Przebudzenie Julii. Nie uda się to jej, tak jak nie udało się Redbadowi Klynstrze, który jeszcze pod koniec sezonu 2004/2005 zapowiadał premierę pod takim właśnie tytułem. Nowy sezon przyniósł jednak Benvolia i Rozalinę, przedstawienie o dwóch historiach miłosnych, jednej - tragicznej, drugiej - ze szczęśliwym zakończeniem odnalezionym po latach, przedstawienie także o tym, jakim językiem można o miłości mówić, jak można ją przedstawiać w teatrze.

Jesteśmy zatem w teatrze czy raczej na próbie teatralnej, która przeniosła się do parku. Główny element scenografii (Magdaleny Maciejewskiej) to bowiem sztuczny trawnik, którym wyłożona została cała scena, a znakiem błękitnego i pogodnego nieba, nieodzownego dla działań na świeżym powietrzu, staje się kilka, umieszczonych na prawej ścianie sceny, podświetlanych i gaszonych, neonów - niewielkich prostopadłościanów. Scena jest prawie pusta - czerwony hydrant, kilka, wnoszonych, wynoszonych, przestawianych, białych, ogrodowych krzeseł i jeszcze w głębi sceny, przy jej prawej ścianie, budka telefoniczna, miejsce jedynego kontaktu z innym światem (rodziców, ojca Laurentego), a także miejsce odosobnione, intymne (odpowiednie dla potajemnych zaślubin i śmierci).

Reżyserzy/autorzy rozpoczynają próbę. Ustalają obsadę, rozdzielają role-losy. Uważnie obserwują działania młodych, ingerują w nie, szczególnie reżyserka. Zirytowana przerywa aktorom, gdy słyszy o "sykomorów lesie" czy "królowej Mab" - te niezrozumiałe współcześnie słowa zgrzytają. Z kolei scenę pierwszej rozmowy Romea (Piotr Łukaszczyk), Merkucja (Jakub Snochowski), Benvolia (Rafał Maćkowiak) Szekspirowskimi dialogami o miłości, kobietach, snach... nazywa "pierdzeniem w trawę", z zainteresowaniem przygląda się jednak, gdy tworzą z niej następnie narastającą nieregularnie, przenikniętą pożądaniem improwizację o tym, że sny są "dziećmi szalonego mózgu". Wraz z rozwojem akcji Romea i Julii reżyserzy coraz bardziej się wycofują - stają się raczej obserwatorami niż twórcami, a ponadto przechodzą do własnej opowieści. Równolegle do historii młodych zaczyna toczyć się historia starszej pary. Utkana jest ona z dialogów o pozornie banalnych sprawach (na przykład reżyserka upuszcza torebkę, reżyser zastanawia się, czy ją podnieść). Ich historia początkowo niejasna, w zasadzie niesceniczna (niewiele się między nimi dzieje, żadnych zapętleń, zawiązań akcji) pod koniec spektaklu zyskuje inny wymiar, gdy ze sceny na scenę uświadamiamy sobie, że reżyser i reżyserka to Benvolio i Rozalina, a przedstawienie, które zainicjowali jako reżyserzy/autorzy to wspomnienie ich młodości, ich samych i przyjaciół, których stracili.

W odgrywanym w parku przez młodych aktorów dramacie Szekspira pierwszy plan stanowi miłość Romea i Julii (Agnieszka Podsiadlik) spleciona z miłością Benvolia i Rozaliny (Anna Nykowska), inne wątki, jak choćby konflikt rodów Montekich i Kapuletów, są zminimalizowane. Rozalina u Szekspira była tylko imieniem kochanki Romea z czasów przed poznaniem Julii. W przedstawieniu Klynstry staje się bohaterką, przyjaciółką i powierniczką Julii, dla której zostawił ją Romeo. Obok kwitnących odwzajemnioną miłością Romea i Julii jest zatem Rozalina nieszczęśliwie kochająca Romea i Benvolio zakochany w obojętnej na jego uczucie Rozalinie Klynstra (we współpracy z Szymonem Wróblewskim, młodym dramaturgiem, który odpowiada za układ tekstu i dopisane fragmenty) chce widzieć i słyszeć Romea i Julię współcześnie, bez liryzmu i tkliwości, przy dyskotekowej muzyce, która zagłusza miłosne wyznania w scenie balu. Tam jednak, gdzie sięga się po uwspółcześniające chwyty, zamieniające patos i czułostkowość w lekkie i zabawne prowadzenie akcji, można otrzeć się o kicz i banalność wyrazu. Pytanie tylko, czy Klynstra działa w tej kwestii serio, czy ironicznie, bo przecież konstrukcja Benvolia i Rozaliny wyraźnie opiera się na chwycie teatru w teatrze? Czy więc Klynstra na serio uwspółcześnia, czy może trochę śmieje się z tych, dla których Szekspir to jedynie genialny doręczyciel fabuł? Pozostawię to pytanie otwarte.

Benvolio i Rozalina to spektakl, w którym od miłości najsłynniejszych kochanków świata ważniejsza jest historia drugiej pary, tej, która po latach, w parku słowami Szekspira (co ważne!) zaczyna jesienny flirt. Rozalina, która odrzucała Benvolia, zwraca się do niego słowami Romea: "Jeżeli profanuję nazbyt szorstką dłonią Świątynię twojej dłoni...". Ich historia dopiero się rozpoczyna, lecz już naznaczona jest zwycięstwem - nie tylko miłości, ale i Szekspira...

Redbad Klynstra

(1969)

Aktor teatralny (TR Warszawa) i filmowy, reżyser. W roku 1994 ukończył studia aktorskie w warszawskiej PWST. Grał m.in. w dramacie Bernarda-Marie Koltsa Roberto Zucco w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego(1995), Zachodnim Wybrzeżu również Koltesa, reżyserowanym także przez Warlikowskiego (1998), w Uroczystości Thomasa Vinterberga i Mogensa Rukova w reżyserii Grzegorza Jarzyny (Teatr Rozmaitości w Warszawie, 2001), w The Weir (Tama) Conora McPhersona w reżyserii Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej (Teatr Studio w Warszawie, 1999), w Oczyszczonych Sarah Kane, w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego (koprodukcja: Teatr Współczesny we Wrocławiu, Teatr Rozmaitości w Warszawie, Teatr Polski w Poznaniu, 2001), w Howie i Rookie Lee Marka O'Rowe'a (Teatr Rozmaitości w Warszawie, 2001). U Jerzego Grzegorzewskiego w La Boheme według Stanisława Wyspiańskiego (Teatr Studio w Warszawie, 1995), Don Juanie Moliera (Teatr Studio w Warszawie, 1996). W 2002 roku zadebiutował jako reżyser spektaklem Made in China Marka O'Rowe'a w Teatrze Rozmaitości w Warszawie. Rok później zrealizował Gry Edny Mazya w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. W tym samym roku, w ramach projektu Teren Warszawa (Teatr Rozmaitości w Warszawie) wyreżyserował Electronic City. Klynstra jest także aktorem filmowym. Zagrał m.in. w Grach ulicznych Krzysztofa Krauzego (1996), Patrzę na Ciebie, Marysiu Łukasza Barczyka (1999) i w 2000 roku, w filmie Krzysztofa Zanussiego Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji