Artykuły

Warszawa. Festiwal Wiosna Filmów. Żuławski tańszy od latte

Prapremiera "Kosmosu" Andrzeja Żuławskiego, doceniane na świecie polskie produkcje, laureaci festiwali i ulubieńcy publiczności. A bilety tylko po 8 zł. 22. Wiosna Filmów zaczyna się w piątek.

Festiwal "Wiosna Filmów" wraca do stolicy. Od piątku do niedzieli 24 kwietnia w dwóch kinach - Praha przy ul. Jagiellońskiej i Apolonia przy al. "Solidarności" - odbędzie się ponad 80 projekcji. Co zobaczymy?

Znakomity "Kosmos"

Jednym z najmocniejszych punktów tegorocznej edycji może być "Kosmos" Andrzeja Żuławskiego. Nie tylko dlatego, że to ostatni, zrealizowany po latach nieobecności film reżysera, który od debiutu budzi silne emocje. Również ze względu na jego inspirację - powieść Witolda Gombrowicza, pisarza równie klasycznego, co niełatwego w przenoszeniu na ekran. "Trudno było uwierzyć w powodzenie adaptacji Gombrowicza po nieudanych przygodach Jerzego Skolimowskiego z "Ferdydurke" i Jana Jakuba Kolskiego z "Pornografią" (...). Tymczasem "Kosmos" udał się znakomicie" - pisał o nim entuzjastycznie recenzent "Wyborczej" Tadeusz Sobolewski. Film docenili też jurorzy festiwalu w Locarno, gdzie Żuławski zdobył nagrodę za najlepszą reżyserię. Wiosna Filmów to okazja, by zobaczyć "Kosmos" przedpremierowo, w Polsce wejdzie on do kin dopiero na początku lipca.

Polską premierą będzie też otwierający festiwal pokaz "Subtelności" Christiana Vincenta, nowy film twórcy "Nieba w gębie", z nagrodzoną w Wenecji kreacją Fabrice'a Luchiniego. Po raz pierwszy będzie można zobaczyć m.in. głośną "Frankofonię" Aleksandra Sokurowa - to osadzona w czasie II wojny światowej opowieść o relacji pomiędzy dyrektorem Luwru a nadzorującym go niemieckim hrabią przysłanym do Francji przez nazistów. Ciekawym spojrzeniem na lata 80. z naszej strony "żelaznej kurtyny" może być czeskie "Fair play" opowiadające o młodej biegaczce, której matka bez jej wiedzy podaje sterydy, licząc, że dziewczynie uda się wykorzystać wyjazd na olimpiadę, by uciec z kraju.

Kino już dostrzeżone

Wiosna Filmów to festiwal specyficzny. Zamiast na siłę polować na światowe premiery, organizatorzy stawiają na kino już dostrzeżone i nagrodzone w konkursach za granicą. Nie boją się też pokazywać filmów, które nie tak dawno zeszły z ekranów polskich kin. I całe szczęście, bo duża część programu festiwalu to filmy, które przez te ekrany przemykają - wyświetlane są krótko, w dodatku w porach, kiedy mało kto może sobie pozwolić na wyjście do kina. By na nie trafić, trzeba mieć niezły refleks albo sporo szczęścia.

Tak było choćby ze świetnym "Widzę, widzę" w reż. Severina Fiala i Veroniki Franz. Austriacki film nagradzany był zarówno na "poważnych" światowych festiwalach, jak i tych specjalizujących się w horrorach i fantastyce. Nic dziwnego, bo jego twórcom (duet Fial i Franz odpowiada też za scenariusz) udało się połączyć intymną, powolną narrację i piękne zdjęcia z autentycznym napięciem i scenami, których nie powstydziliby się twórcy filmów gore. Produkcją filmu zajął się najbardziej chyba znany austriacki reżyser - Ulrich Seidl, dla którego Franz napisała scenariusze do "Import/Export", trylogii "Raj" oraz głośnego dokumentu "W piwnicy".

Z głośnych zeszłorocznych tytułów będzie można zobaczyć m.in. nagradzaną "Victorię" - dwuipółgodzinny thriller nakręcony w jednym ujęciu (chwalący ją krytycy podkreślali, że film jest tak wciągający, że widz może tego nie zauważyć), francuskich "Imigrantów" czy "Młodość", najnowszy film popularnego Paola Sorrentino. Tradycyjnie selekcjonerzy pokażą też polskie tytuły, które zostały docenione przez jury zagranicznych festiwali. Poza naszym największym sukcesem, czyli "Córkami dancingu" Agnieszki Smoczyńskiej, to też m.in. "Demon" Marcina Wrony, "11 minut" Jerzego Skolimowskiego, "Czerwony pająk" Marcina Koszałki czy "Letnie przesilenie" Michała Rogalskiego.

"Konfrontacje i uniki"

W nowej festiwalowej sekcji "Konfrontacje i uniki" będzie można zobaczyć pięć niemieckich filmów poświęconych powojennym rozliczeniom z nazizmem, w tym premierowo "Fritz Bauer kontra państwo" Larsa Kraume. Hollywoodzka w stylu opowieść o prokuratorze żydowskiego pochodzenia, który zdecydował się współpracować z Mosadem, by wbrew przełożonym postawić przed sądem Adolfa Eichmanna, została chłodno przyjęta przez krytyków. Dużo lepiej potraktowała ją publiczność, która nagrodziła reżysera na festiwalu w Locarno. Po projekcjach w tej sekcji przewidziane są panele dyskusyjne.

W tym roku na Wiosnę Filmów powróci też kilka tytułów, które pojawiły się już w poprzedniej edycji festiwalu. To m.in. zeszłoroczne otwarcie - "Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu" Roya Anderssona, nagrodzona Złotym Lwem w Wenecji tragikomiczna opowieść, której kolejne absurdalne epizody łączą postaci śmiertelnie poważnych komiwojażerów sprzedających "śmieszne" akcesoria. Będzie też można zobaczyć ubiegłoroczny film zamknięcia - "Stare grzechy mają długie cienie" w reż. Alberta Rodrigueza. Thriller o parze detektywów osadzony w realiach postfrankistowskiej Hiszpanii i czerpiący z konwencji czarnego kryminału to dowód, że kino gatunkowe wciąż ma się dobrze. Powrócą też nagrodzony w Berlinie "Aferim!" i chwalone "Timbuktu".

Wiosna Filmów ma jeszcze jedną dużą zaletę. W porównaniu z większością stołecznych festiwali ceny wejściówek są zdecydowanie niższe. W tym roku bilety kosztują 8 zł. Można je już kupować w przedsprzedaży.

Festiwal "Wiosna Filmów", 15-24 kwietnia, kina Praha (ul. Jagiellońska 26) i Apolonia (al. "Solidarności" 62). Program: www.wiosnafilmow.pl

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji