Artykuły

Powędruj za Pipo

"Bajka o księciu Pipo i jego czerwonym koniku" wg Pierre'a Gripariego w reż. Ewy Ignaczak w Teatrze Gdynia Główna. Pisze Łukasz Rudziński w portalu Trójmiasto.pl.

"Bajka o księciu Pipo i jego czerwonym koniku" jest bajką o tyle trudną w odbiorze przez młodsze dzieci, że umieszczoną w niełatwej dla nich do zrozumienia konwencji teatralnej. Podczas spektaklu wędrujemy za bohaterami po przestrzeni Teatru Gdynia Główna, by poznać tę ciekawą, ale też dość ponurą, dla najmłodszych nie zawsze zrozumiałą historię.

Ewa Ignaczak, reżyserka spektaklu, do bajki Pierre'a Gripariego wraca po 18 latach (w 1998 roku wystawiła ten tekst pod tytułem "W poszukiwaniu siebie"). Nowa bajka Teatru Gdynia Główna opowiada historię króla i królowej oraz ich ukochanego i wyczekiwanego dziecka, księcia Pipo. Para królewska nie miała potomka, co było powodem smutku i zgryzot. Ani ksiądz, ani lekarz nie potrafili królowi pomóc, więc król udał się do Wielkiej Czarodziejki z Kresów Wód, która mieszka w "Kraju-do-którego-idzie-się-tylko-we-śnie".

Dotarcie tam dla ciekawskiego króla nastręcza pewnych trudności, podobnie jak wybór syna w "Wielkim Sklepie z Dziećmi, które się Urodzą". To tym trudniejsze, że każde dziecko ma prawo odmówić przyszłemu rodzicowi, przez co ten straciłby na rok możliwość otrzymania dziecka. Wybór króla padł na budzącego największe zainteresowanie przyszłych ojców Pipo, ale by cieszyć się synem, musiał przekonać go, że na królewskim zamku będzie mu najlepiej. I nie wiadomo, czy nie podzieliłby losu innych ojców, gdyby nie obietnica dania mu czerwonego konika na 15. urodziny.

W ten żartobliwy sposób Pierre Gripari i twórcy spektaklu opowiadają o potrzebie posiadania dziecka, które szybko dojrzewa, nabiera samodzielności i błyskawicznie się uczy, uwzględniając nieco złośliwie pojęty materializm, od którego w życiu nie da się uciec. W dniu 15. urodzin Pipo zapada na dziwną chorobę, z której nikt nie potrafi go uleczyć aż do momentu, gdy król przypomina sobie o obietnicy.

Ewa Ignaczak dokonała w adaptacji wielu praktycznych skrótów w bajce Gripariego, skupiając się na głównych wątkach z pierwszej części bajki (nie ma choćby księżniczki Popi, zredukowany został motyw opowiadania bajek, którymi Pipo musi zapłacić za gościnę w Schronisku dla zabłąkanych dzieci, odrzucono zupełnie wątek wojska czy smoka). Z całej opowieści pozostała przede wszystkim podróż Pipo na czerwonym koniku w rozmaite miejsca oraz tęsknota za rodzicami i dzieciństwem, pozostawianym nieuchronnie za sobą wraz z dojrzałością.

Motyw drogi znajduje swoje odbicie w strukturze spektaklu, w którym publiczność wędruje za bohaterami po przestrzeni Teatru Gdynia Główna - wraz z królem do krainy Wielkiej Czarodziejki z Kresów Wód i z powrotem na zamek rodziców Pipo, a potem już z księciem Pipo do wulkanu, gdzie koń poniesie go wprost na spotkanie Karła i podstępnej Czarownicy. Przechodzenie z miejsca w miejsce jest dla dzieci największą atrakcją przedstawienia i zarazem jego najlepszym pomysłem (prostym i udanym chwytem jest też poszukiwanie przez króla odpowiedniego dziecka wśród publiczności z lupą w ręku).

Trójka aktorów: Bartłomiej Sudak (Król, Karzeł), Ida Bocian (Królowa, Wielka Czarodziejka z Kresów Wód, Czarownica, Kobieta ze Schroniska dla zabłąkanych dzieci) i Łukasz Dobrowolski (książę Pipo) gra z pełnym zaangażowaniem, oddając bajkę Gripariego oszczędnymi środkami, bazując na słowach i dla dzieci czasem mało zrozumiałych teatralnych gestach (np. wylewanie wody z imbryka na podłogę jako symbol płaczu i smutku). Najlepiej wypadają sceny najbardziej plastyczne, z wykorzystaniem stołu na kółkach, który staje się wagonem sypialnym pociągu, którym król podróżuje do "Kraju-do-którego-idzie-się-tylko-we-śnie" czy czerwonym konikiem, na którym książę Pipo widowiskowo uczy się jeździć.

Jednak cała bajka jest dla dzieci dość trudna w odbiorze (nawet agresywne, przypominające dziecięcą sprzeczkę, "wręczenie" biletu do krainy snów budzi wśród mniejszych dzieci niepokój) i w niektórych momentach nie do końca zrozumiała (szczególnie "metamorfoza" Króla i Królowej w złego Karła i podstępną Czarownicę jest dla dzieci, pomimo zmiany mimiki i stylu gry przez aktorów, mało czytelna). Spektakl jest jednak dobrze zagrany przez całą trójkę aktorów, z której największą sympatię zyskuje oczywiście książę Pipo - w wykonaniu Łukasza Dobrowolskiego to bohater obdarzony naturalną ciekawością świata, patrzący na niego naiwnie i prostolinijnie, więc dla dzieci najbardziej wiarygodnie.

Są w "Bajce o księciu Pipo i jego czerwonym koniku" momenty, gdy dzieci mocno angażują się w akcję i podpowiadają księciu Pipo, że ma do czynienia ze złymi bohaterami. Jednak całe przedstawienie ma trudną i dość specyficzną formę, która może trafić w równej mierze do dzieci, jak i ich rodziców. Fakt, że wiele kwestii nie zostaje przez reżyserkę wyjaśnionych wprost, co świetnie sprawdza się w repertuarze dla dorosłych, tutaj powoduje wśród dzieci konsternację. Tak jest choćby z (bardzo zresztą mądrym) finałem bajki, która nie każdemu przypadnie do gustu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji