Artykuły

Piotruś Pan i spółka

Już jutro długo oczekiwana premiera superprodukcji Teatru Muzycznego w Gdyni - musical "Piotruś Pan" w reżyserii Janusza Józefowicza, z wykorzystaniem technologii 3D. W obsadzie, oprócz zawodowych artystów, 20 aktorów dziecięcych. I pies - jasny golden retriever. Zapowiada się widowisko, jakiego Trójmiasto jeszcze nie widziało - pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Piotrek Zamudio, 12-letni żukowianin (tata jest Meksykaninem), wstaje o 8 rano. Jeszcze w półśnie łyka ulubiony bananowy koktajl, po nim szybka toaleta i wybiega z domu. Na przystanku łapie "zetkę" i po godzinie wysiada w Gdyni, dwie przecznice od Teatru Muzycznego. Musi się spieszyć - o 10 zaczyna się próba.

Mowgli w "Księdze dżungli"

Piotrek jest jednym z dwóch chłopców, których Janusz Józefowicz wybrał do tytułowej roli w musicalu "Piotruś Pan" - pierwszego w północnej Polsce zrealizowanego z wykorzystaniem technologii 3D. Piotrek nie jest nowicjuszem na scenie, ale zagrać u Józefowicza to duże wyróżnienie. Wczoraj podczas próby medialnej dziennikarze mogli zobaczyć, jak z nożem w zębach tańczy w scenach zbiorowych i jak z rozgwieżdżonego sufitu "zlatuje" na scenę. Jak śpiewa - przekonamy się na jutrzejszej premierze.

- Muzyka otacza go od dziecka. Z wykształcenia jestem nauczycielką muzyki, starszy syn Antek także śpiewa [doszedł do półfinału "X-Factor" - red.] - opowiada Anita Zeidler-Zamudio, mama Piotrka.

Nie inaczej jest z młodszym synem - konkursy recytatorskie, nauka w szkole muzycznej w Kartuzach w klasie fortepianu, udział w spektaklach Teatru Junior (działającego przy Teatrze Muzycznym): "Pippi" i "Gwiazdka w Muzycznym", wreszcie główna rola - Mowgliego - w musicalu "Księga dżungli" gdyńskiego Teatru Valldal. Tyle scena. W telewizji można go oglądać w pokazywanym teraz w TVN programie "Mali giganci", gdzie występuje w drużynie Soni Bohosiewicz.

Od dwóch tygodni w szkole prawie go nie ma. Codziennie od 10 do 14 ma próbę. Potem parę godzin przerwy. Wtedy z innymi dziećmi z "Piotrusia Pana" jedzą obiad w teatralnym barze albo "na mieście", odpoczywaj ą na leżance w garderobie, wygłupiają się albo wychodzą się przewietrzyć. - Najczęściej na plażę - mówi Piotrek. Wtedy opiekuje się nimi jedna z mam albo inspicjentka z teatru.

O18 zaczyna się druga próba. Trwa do 22, czasem do północy.

- Kiedy go odbieram, już w samochodzie pada ze zmęczenia. Potem mycie zębów, pidżama i łóżko - opowiada mama.

Piotrek uwielbia teatr i wspólne wyjścia z małymi aktorami. Mówi, że czuje się jak na wakacjach, choć przecież intensywnie pracują.

Witek w "Chłopach"

Doświadczenie na scenie ma też 11-letni Mateusz Dobry z gdyńskiego Grabówka, drugi odtwórca roli Piotrusia Pana. Kto był na musicalu "Chłopi", widział go w roli małego parobka Witka i słyszał, jak z Mają Gadzińską i Zbigniewem Sikorą wykonuje pełną bólu pieśń "Jezu mój".

- Skoro mogę grać chłopa w "Chłopach", czemu nie miałbym dostać roli Piotrusia w "Piotrusiu Panu"? - stwierdził Mateusz i postanowił pójść na casting organizowany przez Józefowicza. - Zresztą obojętne, co będę robił, byle bym tylko dostał się na ten piracki statek.

Wiedział, jak to jest na castingu, bo wcześniej w ten sam sposób dostał rolę w "Chłopach". O naborze dowiedział się z ogłoszenia w szkole muzycznej w Gdyni, gdzie uczy się grać na perkusji.

- Czasem w domu mamy rodzinne muzykowanie. Starsza córka gra na wiolonczeli, mąż na gitarze, a Mateusz na perkusji - opowiada Elena Nadratowska, mama chłopca.

Ale na tym nie kończą się jego pasje. Trzy razy w tygodniu ćwiczy taniec towarzyski w studio "Latino Cafe" (uczęszcza tam też Julia Totoszko - Wendy w "Piotrusiu Panu"), śpiewa w szkolnym chórze i jest członkiem klubu piłkarskiego "Pomorzanin".

Ostatnio jednak na pierwszym miejscu jest teatr i próby. Z tego powodu, podobnie jak Piotrek, od dwóch tygodni nie chodzi do szkoły.

- Już niedługo wszystkie zaległości trzeba będzie nadrobić. Mam nadzieję, że sobie poradzi, bo na razie ma same szóstki - mówi mama.

Fionka w "Shreku"

10-letnia Julia Totoszko, odtwórczyni roli Wendy (najstarszej z trójki rodzeństwa Darling, które Piotruś Pan zabiera do Nibylandii), praktycznie wychowała się w Teatrze Muzycznym. Jej mamą jest obdarzona wspaniałym głosem aktorka Marta Smuk (m.in. Smoczyca w "Shreku", Pani Jeziora w "Spamalocie", Oda w "Ghost", w "Piotrusiu Panu" - żona wodza Indian), tatą - wokalista Mariusz Totoszko. Kiedy miała kilka lat, razem z mamą, ciocią (aktorką Magdą Smuk) i kuzynostwem występowała w "Skrzypku na dachu".

W 2011 r. Maciej Korwin, ówczesny dyrektor Muzycznego i reżyser "Shreka", powierzył jej rolę malej Fionki. Na konferencji prasowej przed premierą Julka bez skrępowania odpowiadała na pytania dziennikarzy, a na koniec sama zapytała Korwina, czy w przyszłości może liczyć na pracę w Muzycznym. - Jeśli ja tu jeszcze będę, to tak - odparł dyrektor, dziś już nieżyjący.

W zeszłym roku Julka z powodzeniem wystartowała w telewizyjnym show "Mali Giganci" (była w grupie Natalii Lesz). Zaśpiewała m.in. "Nine Million Bicycles" Katie Melua i "Derniere Danse" Indili. "Wielka artystka w małym futerale" - powiedział o niej Kuba Wojewódzki.

Dziś mówi, że rola w teatrze jest trudniejsza niż udział w programie telewizyjnym. - "Mali Giganci" nie lecą na żywo. Jak coś się nie uda, można to wyciąć. W teatrze jak coś się nie uda, trzeba to "ograć" - tłumaczy różnicę.

Rola Wendy jest jej pierwszą dużą rolą teatralną. Wrażeniami z prób na bieżąco dzieli się na Facebooku. Pod zdjęciem skryptu z tekstem: "To mój pierwszy scenariusz. Ale się cieszę!". Parę dni temu wrzuciła fotografię zza kulis. "To zdjęcie jest zrobione o godz. 21, a my jeszcze ciągle mamy próbę". "Przez to nie chodzę do szkoły ani na treningi taneczne" - relacjonuje na Facebooku.

Dziewczynka z mikrofonem

11-letnia Zuzanna Polańska, druga odtwórczyni roli Wendy Darling, mieszka z rodzicami, starszym bratem i dwoma kotami w Suchym Dworze pod Gdynią. Uwielbia swoje koty, ale odkąd na próbach do "Piotrusia Pana" zaprzyjaźniła się z trzema golden retrieverami: Tolkiem, Opi i Zulką, które na zmianę "grają" rolę Nany (psiego opiekuna rodzeństwa Darling), coraz częściej marzy o psie.

W czasie prób zaprzyjaźniła się także z dziećmi z obsady. - Zapraszają się wzajemnie na noc. Przed północą wracają z teatru, ale zanim zasną, muszą jeszcze wysłać do siebie SMS-a. Bardzo się zżyli - przyznaje Aleksandra Polańska, mama Zuzi.

Na talent wokalny jej córki uwagę zwróciły już panie w przedszkolu. W podstawówce nauczycielka muzyki wysyłała ją na konkursy piosenki. Z każdego wracała z nagrodą, więc mama pomyślała o dodatkowych lekcjach śpiewu.

Zuzia uwielbia śpiewać, pojęcie tremy jest jej obce. Od paru lat, podobnie jak jej koledzy z obsady, uczęszcza na zajęcia do teatrów Junior i Valldal. Również ona wystąpiła w "Księdze dżungli", niedługo zobaczymy ją w "Alicji w krainie czarów" Teatru Valldal.

Czym jest dla niej rola Wendy?

- Świetną zabawą! - odpowiada Zuzia.

Zagubieni chłopcy

W "Piotrusiu Panu" dziecięcych aktorówjest znacznie więcej. Na scenie zobaczymy także Natalię Popek, Marię Wasiniewską, Hannę Kowalkowską, Połę Król, Leonarda Holajn, Szymona Kowalskiego, Michała Dokrzewskiego, Zbigniewa Trusewicza, Edwarda Allena, Artura Blanika, Jana Gostumskiego, Franciszka Łuczkiewicza, Mikołaja Kotarskiego, Konrada Mieczkowskiego, Franciszka Milowicza i Mikołaja Tomalę.

Na próbie medialnej oglądaliśmy ich w imponującej scenie zbiorowej. Miejscami niedopracowanej jeszcze, to fakt. Kiedy scena się kończy, mali aktorzy opuszczają ręce.

Józefowicz jest niezadowolony:

- Co mówiłem o rękach? Trzymamy w górze! Halo, obywatelu, skończyłeś już pracę?

- Kanu, gdzie jest kanu??? - woła reżyser, kiedy widzi, że mały i duży Indianin, zamiast "wpływać" łódką, wchodzą na scenę spacerkiem. Józefowicz wybiega za kulisy, po chwili kanu jest na miejscu. Można powtarzać scenę, w której na tle wodospadu zobaczymy efektowny taniec Indian z dzidami, a za nimi - na projekcji 3D te same postaci zmultiplikowane wielokrotnie. Wcześniej ci sami Indianie z płonącymi pochodniami rozbiegną się pomiędzy widownią.

Jak pracuje się z 20-osobową grupą dzieci? Józefowicz: - Chwilami

trudno opanować taką czeredę - śmieje się.

Pół teatr, pół kino

"Piotruś Pan" według libretta Jeremiego Przybory i z muzyką Janusza Stokłosy jutro będzie miał swoją premierę na Dużej Scenie Teatru Muzycznego. Zapowiadany jest jako trzeci w Polsce i pierwszy na Wybrzeżu musical z wykorzystaniem technologii 3D. Przed wejściem na widownię każdy widz otrzyma specjalne okulary.

- To już moja trzecia realizacja tego tytułu - mówi reżyser i choreograf Janusz Józefowicz, szef warszawskiego teatru Studio Buffo. - Światowa premiera odbyła się przed laty w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie, gdzie graliśmy go przez trzy lata z dużym sukcesem, sprzedaliśmy ponad 200 tysięcy biletów. Potem była wersja kameralna w teatrze Studio Buffo. Ale gdyński spektakl jest najbardziej spektakularny. W celu opowiedzenia historii Wendy i jej rodzeństwa posługujemy się technologią stereoskopową 3D. Widzowie będą oglądać spektakl w specjalnych okularach.

Przygoda Józefowicza z 3D rozpoczęła się od musicalu "Polita" - historii Poli Negri (w tej roli Natasza Urbańska), do którego reżyser zatrudnił warszawską firmę Platige Image, specjalizującą się w technologii stereoskopowej. Potem w tej konwencji zrealizował musical " Julietta i Romeo", od trzech lat grany w Sankt Petersburgu.

- 3D daje fantastyczne możliwości. Dzięki tej technologii wszystko w teatrze jest możliwe, jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia reżysera - dodaje Józefowicz. - Łączymy ekran i kontent 3D z teatrem rzeczywistym, teatr tradycyjny z przestrzenią wirtualną, aktorów z aktorami wirtualnymi.

Kamil Pohl z Platige Image: - Dzięki takiemu połączeniu aktorzy stają się częścią wyświetlanych magicznych światów. Wrażenie to jest potęgowane przez dynamiczne animacje, np. falującego morza, poruszających się na wietrze drzew, płynących po niebie chmur, łopoczących żagli. Dzięki zastosowaniu stereoskopii 3D jesteśmy w stanie osiągnąć zdecydowanie więcej niż w przypadku tradycyjnej scenografii, nie zmagamy się z charakterystycznymi dla niej ograniczeniami.

I dodaje: - Język trójwymiarowej animacji szczególnie łatwo dociera do młodego widza, przyzwyczajonego do najnowszych technologii.

Dzieci występujące w spektaklu zauważają jeszcze coś innego. - Od strony sceny widzowie w tych okularach wyglądają jak ufoludki.

Czytanie z książki

Jednak, jak podkreśla Janusz Józefowicz, "Piotruś Pan" nie jest propozycją tylko dla dzieci. - To spektakl familijny dla całych rodzin. Na gdyńską premierę przyjeżdża moja mama, żona i dzieci. Być może będą śmiać się w innych momentach, ale na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.

- W innych spektaklach z wykorzystaniem 3D głównym elementem był ekran. W przypadku "Piotrusia Pana" wprowadzimy pewne urozmaicenie: to nie będzie ekran, lecz książka z odwracanymi kartkami, która zacznie żyć własnym życiem. Ekran będzie się rozkładał tak jak książka i świat na niej narysowany stanie się przestrzenny - zapowiada Józefowicz.

Na potrzeby spektaklu wybudowano statek "Wesoły Roger", który w pewnym momencie "rozerwie" ekran i wjedzie na scenę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji