Wesoła Wdówka - dla rozweselenia serc...
Taki cel postawili sobie realizatorzy, pisząc w informacyjnej notatce, że pragnęli przygotować widowisko, "które w trudnej sytuacji w jakiej znalazł się nasz kraj, w powszechnej atmosferze napięcia i zmęczenia, zapewni publiczności wypoczynek, rozrywkę i odprężenie". To uzasadnienie brzmi nieco naiwnie i zabawnie, jakby w naszej Operetce tłumaczono się z tego wyboru; a przecież jak świat światem operetka takie winna spełniać zawsze zadania, niezależnie od prosperity danego kraju. Ową "Wesołą wdówkę" Lehara zwano najpopularniejszą operetką świata. Istotnie, po sukcesach Jana Straussa, następcą jego sukcesów stał się Franciszek Lehar, odświeżając dziewiętnastowieczny gatunek operetkowy, unowocześniając instrumentację, łącząc taniec i ruch sceniczny ze śpiewem. Dobra muzyka, melodyjne arie, nieskomplikowane, acz interesujące libretto (Victora Leona i Leo Steina w przekładzie Krystyny Chudowolskiej), wieloletnia popularność - zapewniają i dziś, wielkie powodzenie temu widowisku. Wśród jego inscenizacji odnajdujemy i nowojorską, na Brodwayu w 1944 roku, kiedy to reżyserował ją Jan Kiepura, a zarazem ze swą żoną śpiewał w niej główne role. Była też w przeszłości realizacja filmowa ,,Wesołej wdówki" z Maurice Chevalier i Jeanettą Mac Donald. Dziś oglądamy ją na scenie warszawskiej Operetki w reżyserii Zbigniewa Marka Hassa, w scenografii Anny Zaporskiej, z choreografią Henryka Rutkowskiego. Kierownictwo muzyczne spoczywało w rękach Zbigniewa Pawelca, przygotowanie chóru: Henryk Szewczuk.