Artykuły

"Wyzwolenie"

Trzy wielkie krzyże, wierz­by płaczące, brama cmen­tarna. Nastrój grozy potę­gują błyskawice, wycie wiatru. Wchodzi Konrad. Ręce ma skute kajdanami: "Idę z daleką, nie wiem z raju czyli z piekła". To wszystko trwa tylko chwilę. Ak­tor grający rolę Konrada skoń­czył swój występ, kłania się pu­bliczności. Rozlegają się oklaski. Spektakl skończony. Maszyniści wynoszą dekoracje. Scena pusto­szeje. Rekwizytor zdejmuje Kon­radowi kajdany. I właśnie teraz zaczyna się prawdziwy spektakl - "Wyzwolenie" Wyspiańskiego.

Ta ekspozycja, która wyprowa­dza postać Konrada bezpośrednio z utworu Mickiewicza, pozwala od razu widzowi zorientować się, że zawarta w utworze Wyspiań­skiego wielka dyskusja "o Pols­ce", próba "pokazania narodu" to jednocześnie bunt przeciwko formie teatru romantycznego. Wyspiański każe Konradowi szu­kać nowych treści scenicznych, chce innej improwizacji, współ­czesnej. Scena więc znów zapełnia się aktorami, którzy wraz z reżyse­rem i Konradem próbują stwo­rzyć na scenie nową sztukę. Mó­wi się w niej o wadach narodo­wych, protestuje przeciwko pus­temu gadulstwu. Konrad - Wys­piański chce znaleźć w wypowia­danych tekstach szczerość myśli, prostotę, chce żywych, prawdzi­wych treści. Ale przecież Kon­rad co chwila popada w ton ko­turnowy, z którego tak trudno jest mu się wyzwolić. To "Wyzwolenie" ma być nie tylko oczyszczeniem z nieprawoś­ci, z wad, niskich instynktów, lecz i z owych "mamiących umy­sły" sloganów, z pustosłowia, które dusze zaczadzą, mąci w głowach. Rozgrywa się na sce­nie stara szopka narodowa, przesuwają się przed oczyma widzów postacie znane z historii, wśród których Konrad szuka zwykłego człowieka. Konrad pragnie czynu, chce wyzwolić się z zaczarowa­nego kręgu sztuki. Na koniec jednak zostanie sam na pustej scenie z przeświadczeniem, ze improwizowane przez niego przedstawienie było znów udawa­niem.

"Wyzwolenie" Wyspiańskiego jest zawsze dla teatru ważną próbą sił. Jerzy Goliński, reżyse­rując "Wyzwolenie" na scenie Teatru Dramatycznego w War­szawie, umiał znaleźć nową for­mę i zawrzeć w niej treści aktu­alne. Spektakl jest niezwykle oszczędny w środkach wyrazu, prawie ascetyczny. Zespół aktor­ski występujący na scenie stano­wi jakby tło dla wielkiego mono­logu Konrada. Gra go Zbigniew Zapasiewicz i gra znakomicie. Jest Konradem wywodzącym się z teatru romantycznego, ale jest aktorem współczesnym, ma więc bardziej racjonalny stosunek do dawnej sztuki, umie z dystansem patrzeć na otaczających go ludzi i zdarzenia.

Swego czasu znakomity aktor J. Kotarbiński tak ocenił "Wyz­wolenie": "Przyznać trzeba, że pod względem artystycznym i teatralnym obraz jest wspa­niały... Pojawiają się kolej­no postacie niepodobne do in­nych ludzi ani do zwykłych sza­blonów teatralnych... Tworzy się widzenie w szczegółach nieco mętne, przymroczone, w całości jednak imponujące". Jerzy Go­liński w swojej inscenizacji do­konał tego, że "Wyzwolenie" po­kazane na scenie warszawskiej było klarowne, uporządkowane, jasno wykładało myśl Wyspiańskiego, zbliżyło je do naszych odczuć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji