Artykuły

Teatr czyli życie

- Moim głównym celem jest jak najpełniejsza rozmowa na temat współczesnego świata oraz pokazanie, jak teatr i życie mieszają się, jak sztuka i otaczający nas świat wzajemnie na siebie oddziałują - rozmowa z Ewą Pilawską dyrektorką artystyczną Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi.

Beata Ostojska: 2 kwietnia rusza XXII Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych - przez trzy tygodnie publiczność razem z artystami będzie zastanawiać się, co ogranicza współczesnego artystę. Jak Pani odpowiedziałaby na tak postawione pytanie?

Ewa Pilawska: Nie chodzi o to, abym to ja na nie odpowiadała. Zaproponowałam wstępniak w takiej, a nie innej formie, by nie stawiać w nim tez, ale by zachęcać do dyskusji, do zastanowienia się. Zależało mi na postawieniu pytań, na zwróceniu uwagi na pewne zagadnienia i problemy. I myślę, że właśnie szukanie odpowiedzi i ich konfrontowanie podczas kolejnych prezentacji będzie najbardziej interesujące. Mnie osobiście najbardziej interesują ograniczenia dotyczące przestrzeni tworzenia i zobowiązań twórcy wobec odbiorcy. Wierzę, że to one staną się głównym tematem dyskusji towarzyszących festiwalowym wydarzeniom, jak również panelu, który będzie swego rodzaju podsumowaniem Festiwalu.

Głównym bohaterem przeglądu będzie Krzysztof Warlikowski. Jaki jest jego wpływ na rozwój współczesnego teatru?

- Uważam, że ogromny. Warlikowski to jeden z najważniejszych twórców współczesnego teatru. Teatr, który tworzy, jest teatrem totalnym. Każdy jego spektakl jest debatą na temat problemów dotykających współczesnego człowieka. Jego inscenizacje, zamknięte w pięknych scenografiach Małgorzaty Szczęśniak, są głęboko filozoficzne i poruszają istotne, najbardziej dojmujące tematy. Często budzą kontrowersje - szczególnie u konserwatywnej części widowni - jednak nikogo nie pozostawiają obojętnym.

Jednocześnie Warlikowski to także autor zjawiska o nazwie Teatr Krzysztofa Warlikowskiego, wokół którego zbierają się wybitni artyści tworzący wspólnie z reżyserem. Dlatego cieszę się, że będziemy mieli okazję zaprezentować jego prace z różnych etapów drogi artystycznej, jak również dokonania twórców z nim współpracujących. W ramach wydarzeń towarzyszących pokażemy "Kruma" - jeden z najważniejszych, moim zdaniem, spektakli Krzysztofa Warlikowskiego, a także operę w jego inscenizacji. Zaprezentujemy "Alceste" Christopha Willibalda Glucka, którą Warlikowski zrealizował na scenie madryckiego Teatru Królewskiego. Ten tytuł znakomicie splata się zresztą z pracami Warlikowskiego w teatrze dramatycznym, m.in. z prezentowaną na Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych "(A)pollonią". Myślę, że wielu ciekawych spostrzeżeń dostarczy również panel "Teatr, który szuka imienia", w którym udział wezmą uznani teoretycy i praktycy teatru, od lat obserwujący twórczość Krzysztofa Warlikowskiego.

Festiwal w tym roku odbywa się na dwóch scenach teatralnych, ale także w Hali Maszyn EC1, Manufakturze, Monopolis, hali filmowej Opus Filmu, a specjalny festiwalowy pociąg ŁKA zawiezie widzów do stolicy na spektakl w Teatrze Narodowym. Jak się to wszystko udało Pani spiąć w jednym projekcie?

- Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. To głównie lata pracy, które stoją za Festiwalem i które sprawiają, że ma on już swoją ugruntowaną markę i renomę. Myślę, że przez te ponad dwadzieścia lat udowodniliśmy, iż tworzymy wydarzenie, które prezentuje interesujące spektakle, stawia ważne tematy i zachęca do dyskusji. Z pewnością właśnie to sprawia, że zdecydowanie łatwiej jest mi dziś "zarażać" nowe osoby - twórców, przedsiębiorców - nawet najbardziej odważnymi i szalonymi pomysłami i zachęcać ich, by zostali partnerami Festiwalu. Już od dłuższego czasu staram się, by Festiwal był jak najbardziej obecny w mieście, by wychodził do odbiorców, prowokował ich. Dlatego na przykład zaprosiliśmy studentów ASP, by w Manufakturze stworzyli instalację multimedialną. Dlatego odkrywamy nowe miejsca, na przykład Monopolis, gdzie prezentowana będzie wystawa poświęcona Warlikowskiemu, czy hala Opus Film Piotra Dzięcioła, kojarzona m.in. z sukcesem "Idy". No i przede wszystkim EC1. Moim zdaniem to miejsce magiczne, które ma ogromny potencjał, by stać się jedną z kulturalnych wizytówek naszego miasta. Potrzebne jest tylko, by zagościły tam ważne projekty artystyczne. Dlatego cieszę się, że właśnie w EC1 zainaugurujemy tegoroczny Festiwal i że pokażemy tam spektakle Krzysztofa Warlikowskiego, Michała Borczucha oraz zamykającą Festiwal prapremierę Teatru Powszechnego w Łodzi w reżyserii Adama Orzechowskiego. Wierzę, że zostawimy w tym miejscu dobrą, twórczą energię.

Ale moim głównym celem jest jak najpełniejsza rozmowa na temat współczesnego świata oraz pokazanie, jak teatr i życie mieszają się, jak sztuka i otaczający nas świat wzajemnie na siebie oddziałują.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji