Artykuły

Gdańsk. Dwa festiwale improwizacji w Miniaturze

W Teatrze Miniatura w nadchodzących dniach odbędą się dwa festiwale improwizacji: Podaj Wiosło (8-10 kwietnia) i Wiosełko (7-9 kwietnia, odsłona dla dzieci).

Trójmiasto to jeden z najsilniejszych polskich ośrodków improwizacji kabaretowych. Kolejne grupy powstają jak grzyby po deszczu i powoli podbierają widzów tradycyjnym kabaretom. W Teatrze Miniatura w nadchodzących dniach odbędą się dwa festiwale improwizacji: Podaj Wiosło (8-10 kwietnia) i Wiosełko (7-9 kwietnia, odsłona dla dzieci). Bilety od 10 do 35 zł.

- Tradycja trójmiejskich improwizacji narodziła się w Teatrze Wybrzeżak, czyli scenie młodych działającej przy Teatrze Wybrzeże - mówi Weronika Uziak z Nadbałtyckiego Centrum Kultury, współorganizator festiwali. - Kluczowa była tu współpraca z Uniwersytetem Northern Iowa, z którym Wybrzeżak prowadził wymianę. Do nas przyjeżdżali studenci z USA, a nasi aktorzy jeździli do Iowa na stypendia. Już w 2003 roku organizowane były pierwsze występy improwizowane. Pamiętam też mecz Wybrzeżak kontra Iowa. Na stypendium pojechał też Szymon Jachimek, który po powrocie zaczął prowadzić warsztaty z "impro".

W 2005 roku z Iowa wrócił Wojciech Tremiszewski, który założył pierwszą trójmiejską grupę "impro": W Gorącej Wodzie Kompani. W jej składzie można było zobaczyć m.in. Kacpra Rucińskiego, Szymona Jachimka, Ewę Czernowicz czy Małgorzatę Różalską. Ta ostatnia zaczęła prowadzić warsztaty improwizacyjne, na których poznawali się kolejni adepci tej sztuki.

Co to jest improwizacja?

- Improwizatorzy, gdy wchodzą na scenę, nie wiedzą, co się wydarzy - tłumaczy Weronika Uziak. - Widownia rzuca pomysły, nadaje kierunek rozwoju improwizacjom. Wymyśla miejsce akcji, czas, przypisuje aktorom role, relacje i wymyśla problem. To często skok na głęboką wodę.

Flagowym przykładem improwizacji kabaretowej jest amerykański program "Whose Line Is It Anyway", emitowany w USA w latach 1998-2006, a który powstał na bazie brytyjskiego "Whose Line?", który miał premierę w 1988 roku. Polscy improwizatorzy poznali go dzięki internetowi - do dzisiaj na serwisie YouTube można odnaleźć sporo tłumaczonych na język polski odcinków tego programu.

Na licencji "Whose Line?" powstała także polska produkcja "I Kto To Mówi?" emitowana przez Telewizję Polską. Do programu zaproszono także improwizatorów z Trójmiasta: Ewę Błachnio, Wojtka Tremiszewskiego i Szymona Jachimka. Tremiszewski pojawiał się też w innej półimprowizowanej formie telewizyjnej realizowanej przez Polsat pt. "Spadkobiercy" oraz "Hultajach Starego Miasta", realizowanych przez Nadbałtyckie Centrum Kultury.

W programie "Whose Line Is It Anyway" improwizatorzy wspinają się na szczyty umiejętności. Czasem aż trudno uwierzyć, że człowiek jest w stanie coś takiego od ręki wymyślić.

- To są lata treningów - śmieje się Weronika Uziak. - W USA improwizacje robi się od wielu lat. My się dopiero uczymy. Ale jeśli chodzi o improwizowane piosenki, a to jedna z najtrudniejszych form, to polecam Szymona Jachimka, który robi to genialnie. Poza tym telewizja ma to do siebie, że to, co się nie uda, można wyciąć, a do programu daje się tylko najlepsze fragmenty.

Rozbicie dzielnicowe

Po upadku grupy W Gorącej Wodzie Kompani w Trójmieście, jej poszczególni członkowie zaczęli rozwijać własne pomysły.

- Z improwizacją tak jest, że grupy mają podejście bardzo wolnościowe, freestyle'owe - mówi Wojciech Tremiszewski. - Zawsze chętnie się mieszamy, zapraszamy na gościnne występy, jamy, szukamy impulsów do rozwoju, nowych inspiracji. Dlatego nie dziwią mnie wszelkie rozłamy i mieszania w grupach improwizacyjnych. To samo spotkało W Gorącej Wodzie Kompani - podzieliliśmy się na kilka grupek, które dalej się rozmnażają.

Tremiszewski stanął na czele grup Peleton (na festiwalu wystąpi w niedzielę o godz. 17 w Teatrze Miniatura), której celem były poszukiwania mniej kabaretowe, a bardziej teatralne, oraz Improskład, która realizowała krótkie kabaretowe formy. Małgorzata Różalska założyła grupę Abordaż, która obecnie skurczyła się do żeńskiego duetu Abordaż We Dwie (piątek, godz. 17, Miniatura). Histeria to zaś żeński kwartet Różalskiej.

- Każda improwizacja jest inna. Jeśli byłeś lub byłaś na impro i nie podobało ci się, idź na inne, bo tu nie ma reguł. Oczywiście, młodsze grupy raczej grają krótkie formy, z dużą interakcją, a starsze idą w dłuższe formy, teatralne. Mniejsze grupy, duety i tria coraz częściej szukają tzw. "slow impro", gdzie akcja nie jest tak szybka, ale bardziej nastawiona na szukanie relacji. Ale w zasadzie każdy występ w dużej mierze zależy od aktywności publiczności.

Wśród trójmiejskich grup możemy wymienić jeszcze m.in. W Trzech Osobach (z Kacprem Rucińskim), Taki Lajf (Małgorzaty Różalskiej) - obie powstały na bazie "Kompanych" oraz Grupa GIT, ImproVizja (założona przez Arkadiusza Pawłowskiego), MOVIEmy (powstała z grupy warsztatowej Małgorzaty Różalskiej) oraz ImPerwersja (w której również działa Arkadiusz Pawłowski). Rok temu w Teatrze na Plaży zaś zainaugurował swą działalność Impro Sopot.

Improwizacje wygryzą kabaret?

Polska niegdyś słynęła z kabaretu, który był ważną formą ruchu oporu antykomunistycznego. Dzisiaj kabaret nieco stracił pazur, a widzowie często poszukują czegoś nowego.

- Wydaje mi się, że improwizacje trochę "podkradają" widza kabaretowego - mówi Tremiszewski. - Niestety kabaret został trochę zepsuty przez telewizję. Grupy kopiowały swoje pomysły, często wpisując się w estetykę wygłupów. Tylko po to, by trafić do telewizora. Jest coraz mniej zaangażowanych kabaretów, które mówiłyby o czymś ważnym, walczyły z ludzkimi ograniczeniami. Tymczasem improwizacja siłą rzeczy musi być zaangażowana. Jak wychodzę na scenę, to wychodzę jako prawdziwy ja, nie jako aktor. Improwizator nie może grać, musi być sobą, musi być szczery. I często podczas takich sesji mówimy to, co nam w duszy gra. Często prosimy widownię o sugestie i inspiracje do scenek i one też, siłą rzeczy, często nawiązują do aktualnych wydarzeń.

Jednak czy improwizacje mogą stać się rozrywką masową? Masowy odbiorca lubi przewidywalność. Dlatego właśnie wszystkie globalne marki dbają, by ich produkt był powtarzalny, skrojony na uśrednioną miarę i dopracowany. Improwizacje, siłą rzeczy, zawsze będą chropowate, niedopracowane i nieuczesane.

- Nie wiem, czy zależy nam na masowości. W impro ważny jest czujny i inteligentny widz, bo my korzystamy z jego pomysłów. A wiadomo, jak to jest z odbiorcą masowym. Ponadto, naszym produkcjom telewizyjnym nadal daleko do tych amerykańskich - podkreśla Tremiszewski. - Kamera musi być bardzo czujna, żeby przenieść energię. Bez tego improwizacja w telewizorze się "nie sprzeda". Ale wszyscy się cały czas uczymy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji