Artykuły

Dwie siostry

"Chłopiec z łabędziem" Ingmara Villqista w reż. autora w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Izabela Szymańska, członkini Komisji Artystycznej XXII Ogólnopolskiego Konkurs na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Obserwujemy je tylko przez jedno popołudnie. Hagen (Violetta Smolińska) i Erni (Ewa Kutynia) zdają się mieć bardzo poukładane życie. Na każdy dzień jest rozpisany plan: posiłki, spacery - stałe czynności o stałych porach. Jego realizacji pilnuje Hagen - starsza siostra, która w dystyngowanej pozie siedzi na szczycie stołu. Erni - młodsza, stojąca naprzeciwko niej przy dużym, ciężkim kredensie, poddaje się im. Zdaje się podenerwowana, wychudzona, rysy jej twarzy ściąga wewnętrzny ból. Ta siostrzana relacja jest opiekuńcza, co widać od pierwszych minut przedstawienia. Starsza zapewnia, że zna życie, wie jacy są ludzie, potrafi być dobrym przewodnikiem dla młodszej. Dopiero po dłuższej chwili na tym obrazie powstaje rysa - okazuje się, że Hagen boi się ludzi, i to do tego stopnia, że nawet nie jest w stanie wyjrzeć przez okno. Kto jest więc czyim opiekunem?

Autor sztuki "Chłopiec z łabędziem", a zarazem reżyser i scenograf Ingmar Villqist niejako zamyka widzów z bohaterkami przedstawienia w jednym pomieszczeniu (mała scena z dwóch stron otoczona jest rzędami foteli dla publiczności) i wprowadza w głąb ich relacji.

Bohaterki marzą o normalnym życiu. Snują fantazje - częściowo z Czechowa częściowo z komedii romantycznych - które z początku brzmi jak realne plany, ale z każdym kolejnym zdaniem nabierają tempa i zawrotności rollercoastera. Obie siostry mają skłonność do wymyślania historii i tokowania, ale zwłaszcza starsza wpada w niekontrolowane narracje: dopisuje młodszej narzeczonego, za chwilę dziecko, brak mieszkania, konieczność pomocy własnej, porzucenie siostry przez męża. Potrafi radykalnie zmieniać nastrój z minuty na minutę, z przyjemnej opowieści na awanturę, czym doprowadza młodszą do chowania się ze strachu pod stół.

Ich rozchwianie emocjonalne potwierdza dodatkowo wkroczenie do opowieści Pani Laury (Grażyna Bułka), opiekunki z domu opieki społecznej-domu psychiatrycznego. Jest inna niż dwie bohaterki. Krzepka, duża, rześka, wie po co przychodzi. Wprawdzie może zaskakiwać jej plik akt, które po otwarciu okazują się kolażami wycinanek, gdzieniegdzie świstają kawałki kolorowego papieru, ale nie wzbudza to większych podejrzeń, ot, umowność teatru. Laura rozbija świat sióstr, prędko zauważa zastawione na nią pułapki, czyli przyłapuje i wyśmiewa próby konfabulacji, twardo stawia granice. Jednak w pewnej chwili niepokojąco zaczyna z siostrami grać.

Już ta część fabuły pokazuje jak wielobarwne postaci napisał Villqist (na zamówienie Teatru Śląskiego i właśnie dla tych aktorek), a artystki świetnie je wypełniły. Doskonale rozegrane jest tu tempo opowieści. W tym spokojnie ciągnącym się popołudniu powoli odkrywane są kolejne karty historii - zarówno w warstwie fabularnej - z tekstu dowiadujemy się stopniowo coraz więcej o postaciach, ale też i aktorki domalowują bohaterkom kolejne cechy.

Nie jest to przyjemny świat, jest w nim trochę duszno, ciemno, z ducha skandynawsko; emocje są poplątane, postaci niejednoznaczne. Ale bohaterkom egzystującym na uboczu życia społecznego autor przygląda się wnikliwie, nadaje im godność, próbuje zrozumieć - i dzięki temu tak ciekawie się to ogląda. Myślę, że "Chłopiec z łabędziem" to kwintesencja teatru Ingmara Villqista.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji