Wojna na górze (w kostiumach historycznych)
W niedzielę w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu odbędzie się premiera sztuki wybitnego szwedzkiego dramaturga Augusta Strindberga pt. "Eryk XIV". Jest to utwór należący do standardów literatury światowej, obrosły legendą na miarę Szekspirowskich kronik historycznych o uniwersalnym wydźwięku.
Zaproszony do napisania komentarza historycznego obejrzałem spektakl w czasie jego prób, które prowadził reżyser Wojciech Zeidler. Mam wrażenie, że ten spektakl, robiony z wielkim rozmachem z udziałem niemal całego zespołu aktorskiego, stanie się wydarzeniem kulturalnym nie tylko w naszej lokalnej społeczności.
Dramat Augusta Strindberga (1849-1912) niesie w sobie tak wiele asocjacji, które są aktualne w każdej epoce, a szczególnie kiedy piętrzą się konflikty polityczne, że z wielkim pożytkiem intelektualnym i estetycznym warto go przywołać.
Strindberg, poszukując sugestywnych i wyrazistych bohaterów, sięgnął do epoki renesansu, niewątpliwie najbardziej fascynującej i malowniczej w dziejach Europy. Nigdy przedtem ani potem nie było tylu postaci, z których każda mogła stać się bohaterem porywającej powieści bądź sztuki teatralnej.
Czas renesansu, w którym następuje eksplozja wielkich talentów na miarę Leonarda da Vinci, Michała Anioła czy Kopernika, to również okres wyjątkowego zagęszczenia uczuć na pozór sprzecznych: woli życia i użycia, hedonizmu i okrucieństwa, gwałtownych namiętności i chłodnego wyrachowania ludzi dążących do władzy i sławy, pysznych i butnych. Małżeństwa kalkuluje się na zimno, więzy małżeńskie są święte tylko tak długo, jak długo związek z poślubioną kobietą wydaje się korzystny. Skrytobójstwo, łamanie danego słowa, podstęp - to dopuszczalne metody postępowania, które nie pozostawiają plam na honorze. Co więcej - szlachetny i dobry władca to ten mniej okrutny od innych. Słowem - absolutny relatywizm.
Okrucieństwo staje się wręcz niezbędnym atrybutem człowieka czynu. Nikogo to w tamtych czasach nie dziwi i nie szokuje. Stąd też karty historii Europy wypełnione są czynami okrutnych Sforzów, wiarołomnych Borgiów, cynicznych Tudorów, jak Henryk VII, sadystycznych prostaków, jak Iwan Groźny, czy małodusznych uzurpatorów, jak Borys Godunow. Żyją mniej więcej w tym samym czasie. Nie brakuje też ich w historii Szwecji i Strindberg sięga właśnie po tamtą faktografię, aby w oparciu o historię jednego narodu czy jednej dynastii poczynić wielkie uogólnienie, spopularyzować wycinek historii, ale jego bohaterom dać wymiar uniwersalny, ponadczasowy, odkrywający prawdę obiektywną o świecie i skomplikowanej ludzkiej naturze.
Strindberg był z całą pewnością świetnym znawcą dziejów swego narodu i miał wyobraźnię historyczną. W "Eryku XIV" wszystkie główne postacie mają pierwowzory opisane w historiografii, a fabuła dramatu jest zadziwiająco zgodna z prawdą historyczną.
Eryk XIV (1533-1577), któremu poświęcono wiele studiów historycznych, przedstawiany najczęściej jako słaby, hamletujący romantyk, ale również jako tragiczny geniusz artystyczny, czy też niezrównoważony szaleniec, jest jedną z najbardziej fascynujących postaci wśród władców Szwecji. Po swoim ojcu - wielkim Gustawie Wazie, dziadku naszego Zygmunta III - odziedziczył urodę i talenty krasomówcze. Współcześni chwalili jego przenikliwy umysł i wykształcenie. Znał wybornie łacinę, pisał wiersze i komponował pieśni na cztery głosy na cześć swojej wielkiej miłości, Karin Mons. Miał też zdolności malarskie, pisał rozprawy historyczne i traktaty o sztuce wojskowej. W wieku dwudziestu siedmiu lat odziedziczył po ojcu państwo zreformowane i stabilne politycznie - w bardzo dogodnej chwili, kiedy Szwecja nie prowadziła żadnej wojny z sąsiadami, a skarb królewski był zasobny. Niestety, zabrakło mu umiaru i zdrowego rozsądku. Wszystko roztrwonił, a swoje królestwo wprowadził w stan wojny i chaosu.
Istnieją opinie, że Eryk z natury nie był zły, potrafił być wielkoduszny, jednak jego trącącą maniactwem podejrzliwość wykorzystywali doradcy, a tych dobierał sobie jak najgorszych. Szwedzki kronikarz, Celsius, który jest głównym źródłem informacji o czasach Eryka, oraz wybitny znawca epoki Wazów prof. Zygmunt Boras dowodzą, że początkowo był on bardzo czuły na sprawiedliwość wyroków, nawoływał sędziów do rozwagi. Niestety, potem podejrzliwość wepchnęła go w spiralę zbrodni. Istnieją dowody 232 zabójstw na dworze Eryka XIV. Ponadto ma on na swoim sumieniu skazanie na karę śmierci całej załogi twierdzy Elssborg (za kapitulację), a także brutalne mordy na rodzinie Sture, w których osobiście uczestniczył. Swoimi działaniami spopielił i wyludnił okolicę Blekinge i Skandię. Żyjący w ciągłym lęku i ustawicznych podejrzeniach ogłosił w pewnej chwili, że każdy, ktokolwiek doniesie mu o zdradzie, otrzyma połowę majętności domniemanego spiskowca. To z jego polecenia Goran Persson (głów ny doradca) zorganizował olbrzymią sieć szpiegowską. Tym sposobem Eryk XIV wkroczył na krwawą drogę, po której w tym czasie w Rosji poruszał się już niedościgniony kat Iwan Groźny.
Dzieje ludzkości znają wielu takich aberratów. W XX wieku najstraszniejszym był Stalin i jego zausznicy typu Berii. Staje pytanie: Jak wykształcony i inteligentny władca może wejść na taką drogę - unicestwiania siebie, dorobku swoich przodków i okaleczenia narodu? Strindberg jest wyrozumiały dla Eryka. Widać, że ma doń sympatię. Jako mistrz w tworzeniu portretów psychologicznych doszukuje się dramatu swego bohatera w jego nadwrażliwości i niezrozumieniu, że polityka jest sztuką realizacji rzeczy możliwych, w jego braku konsekwencji i jego gwałtownych zmianach nastrojów od melancholii do irytacji. Nad tym wszystkim góruje główny kompleks Eryka - chorobliwa podejrzliwość. Ta jednak wyrosła na realnym gruncie sytuacji historycznej.
Gustaw Waza miał czterech synów - Eryka, Magnusa, Jana i Karola. Przewidywał - podobnie jak niegdyś w Polsce Bolesław Krzywousty - że po jego śmierci bracia stoczą walkę o tron. Przekazując sukcesję Erykowi chciał jednocześnie zabezpieczyć interesy jego młodszych braci i w konsekwencji podarował im w testamencie zbyt wielkie przywileje i bogactwa.
Doprowadziło to do wojny na szczytach władzy, która zresztą jest zjawiskiem ponadczasowym - występuje niemal we wszystkich epokach historycznych. Formy walki o realną władzę w państwie przyjmowały różną skalę ucywilizowania: od krwawej, fizycznej eliminacji przeciwnika, do ośmieszenia i zepchnięcia go w niebyt polityczny, przy jednoczesnym darowaniu mu życia. W czasach Eryka XIV uczestnikom "wojny na górze" spadały głowy.
Główny konkurent do tronu, książę Jan, wieloletni więzień Eryka, żył w ciągłym zagrożeniu. Miotany przypływami szaleństwa Eryk nie zdecydował się jednak na jego usunięcie. Przy okazji warto pamiętać, że w przeciwnym razie nie byłoby króla Polski Zygmunta III Wazy, syna Jana, który urodził się w więzieniu. A może i Kraków byłby nadal stolicą Polski?
Dramat Strindberga mówi o konsekwencjach niezdolności do kompromisów między walczącymi politykami. Gdyby Eryk i Jan umieli się ze sobą porozumieć i racjonalnie podzielić strefy swoich wpływów, okres panowania Eryka XIV na tronie szwedzkim mógłby okazać się szczęśliwy dla państwa. Jan opanowałby nie tylko Finlandię, ale i ogromną wówczas Polskę, bo przecież poprzez małżeństwo z Katarzyną Jagiellonką, siostrą starzejącego się bezpotomnego Zygmunta Augusta, miałby w swoim zasięgu koronę polską.
Co więc stanęło na przeszkodzie mądremu kompromisowi? Nadwrażliwość psychiczna i brak powściągliwości w słowach i czynach, które nie powinny cechować polityka, bowiem w przeciwnym razie prowokuje on sytuacje zapalne. Eryk miał ponadto obłędną wiarę w nieodwracalność i niezmienność przepowiedni astrologicznych. A w nich wyczytał, że zostanie pozbawiony korony przez człowieka o jasnych włosach. Tym człowiekiem mógł być jego brat Jan albo jeden z jego przyjaciół - Nils Sture. Obu oskarżył o zdradę i uwięził. Nilsowi Sture zgotował nawet szydercze widowisko w Sztokholmie. W słomianym wieńcu umazanym w smole przeprowadzono go po ulicach wśród okrzyków: "Oto widzicie zdrajcę państwa".
Można by mnożyć zapisane w kronikach opowieści, z których wynika, że Eryk XIV raz po raz ocierał się o szaleństwo. Dziedziczna cecha Wazów - nieufność - przybrała u niego postać jawnej manii prześladowczej. Coraz częstsze zmiany nastrojów: od pełnego zadowolenia do kompletnej depresji. Wszystko to sprawiło, że zadawnione konflikty między władzą królewską a arystokracją przybrały za jego rządów formę krwawego dramatu.
Strindberg dostrzegł w dramacie Eryka XIV i jego otoczenia wymiar uniwersalny: oddał grę ludzkich namiętności i fobii oraz grę ambicji, które napędzają pragnienie posiadania władzy i sławy, a tym podporządkowane jest wszystko - nawet honor i miłość.
Talent Strindberga sprawił, że mały epizod z dziejów małego narodu przybrał kształt dzieła, które uczy, porusza, przeraża i przestrzega. W opolskiej inscenizacji Wojciecha Zeidlera postać Eryka XIV kreuje sugestywnie Jacek Dzisiewicz.