Artykuły

Wspomnienie o Pawle Konicu

Paweł był człowiekiem o niezwykłych umiejętnościach i artystycznej wrażliwości. Kochał teatr we wszystkich jego odmianach. Za czasów jego dyrektorowania warszawski "Mały" był artystyczną mekką, która stwarzała potencjalnemu widzowi ogromną możliwość poznania tego, co działo się w polskich teatrach. - wspomnienie o PAWLE KONICU, zmarłym w listopadzie dyrektorze Teatru TV.

Chciał uratować teatr telewizji. Kilka tygodni temu po niezwykle ciężkiej chorobie odszedł od nas Paweł Konic. Erudyta, człowiek teatru, dziennikarz, krytyk, dyrektor. Wiele lat kierował artystycznie Teatrem Jaracza w Łodzi i Teatrem Małym w Warszawie.

Na scenie "Małego" gościły najwybitniejsze spektakle z Krakowa, Łodzi, Wrocławia, Legnicy, Wałbrzycha, Zakopanego, Poznania, Rzymu, Moskwy, Petersburga i Berlina.

Paweł Konic czuł dobry teatr na odległość. Poza tym potrafił stworzyć niezwykłą atmosferę. Do "Małego" garnęli się starzy i młodzi. Ten teatr stał się miejscem towarzyskich spotkań i artystycznych dyskusji. Tu były wieczory przy lampce wina, wigilie, spotkania poetyckie i jazzowe. To był teatr, o którym mówiło się w Warszawie.

Ale niestety (na skutek zmian dyrekcji) Paweł Konic odszedł z "Małego". Za przyczyną menedżerskich umiejętności i teatralnej wrażliwości pracę zaproponowała mu telewizja. Został szefem artystycznym Teatru Telewizji. Miał ambitne plany. Jak sam mówił "chciał uwolnić ten teatr z getta".

- Teatr Telewizji utracił wiele, ale na szczęście nie wszystko - mówił. - Pozycja teatru zależy od tego. jak się rozumie jego funkcję. Często powtarzane słowo "misja" w ostatnich latach straciło sens i domagać się zaczęło nowych przemyśleń. Nie wolno nam zaprzepaścić złotych lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy to telewizyjny teatr miał wielką silę oddziaływania na społeczeństwo, miał temu społeczeństwu tak wiele ważnego do zaproponowania.

Paweł Konic marzył o dużej oglądalności Teatru Telewizji, o lepszej emisji telewizyjnych spektakli. Ubolewał nad brakiem nowych spektakli dla dzieci i młodzieży. Nie mógł zaakceptować późnych godzin emisji dwójkowego teatru.

- W telewizji istnieje rodzaj getta - mówił. - Nowe spektakle pokazywane są w niedzielę i poniedziałek. Przez resztę tygodnia (poza powtórkami w Telewizji Polonia) nie ma nic. Konic chciał, by do telewizji wróciły przedstawienia - hity typu "Bigda idzie". "Opowieści Hollywoodu", "Mistrz" czy "Rewizor" By mogli pracować i tworzyć tacy twórcy, jak A. Wajda, K. Kutz. A. Hanuszkiewicz czy młodsi - Jarzyna i Warlikowski.

- Nie będę się ograniczał do klasyki - mówił. - Chcę, by w teatrze telewizji wystawiana była dramaturgia dobra, polska i obca. Postaram się zadbać o równowagę między spektaklami, które ukazują nas samych dzisiaj, z bliska, a perspektywą widzenia naszej przyszłej rzeczywistości. A to zapewni mi mądra literatura.

Plany miał Konic dalekosiężne. Marzyła mu się w telewizji scena Komedii. Chciał przenosić do telewizji ambitne spektakle teatrów z całej Polski. Pracował nad stworzeniem pasma "żywej klasyki", w którym prezentowany byłby wielki klasyczny repertuar w nowych, świeżych interpretacjach. Współczesny repertuar miało prezentować pasmo roboczo nazwane "wokół nas". Miał być "teatr wspomnień" i "teatr dwójki". Z nową godziną emisji.

To wszystko miało być. Czy będzie? Czy teatr telewizji ocaleje? (...) Te pytania można mnożyć. Póki co pozostają bez odpowiedzi.

Paweł Konic nie zdążył zrealizować swoich artystycznych planów. Ale te plany są Jego teatralnym testamentem. Warto je odnaleźć. Warto je przeanalizować. Były mądre i ambitne. Czy będą zrealizowane?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji