Plebiscytowe propozycje. O spektaklu Eryk XIV
Okazuje się, że jesteśmy niepoprawnymi, dużymi dziećmi, bez końca lubimy oglądać bajki o królach i błaznach, pięknych królewnach i dzielnych królewiczach, o zdrajcach i intrygantach. Dzieje się tak wbrew naszej całej powadze, głębokiej wiedzy, a nawet upodobaniom. Można lubić najbardziej wyrafinowaną współczesna muzykę jazzową i równocześnie czytać po raz piąty "Starą baśń".
Eryk XIV, Karol Wielki, Cezar, Kleopatra, Ryszard III - wszyscy oni dla przeciętnego człowieka pozostają tylko symbolami. Gdy się słucha opowieści o jakimś wybitnym władcy, mężu stanu, wodzu z minionej epoki, idzie nam nie tyle o władcę rzeczywistego, który rozporządzał konkretną armią, był okrutny czy nieudolny, ale o wersję artystycznego przeniesienia wizerunku tego człowieka. I dopiero dramat upadającego króla, rozterki wewnętrzne władcy uśmiercającego swoich przeciwników, czyjaś zdrada, czyjś heroizm - potrafią współczesnego człowieka poruszyć, skłonić do refleksji i emocji. Doskonale sprawdzają się opowieści o władcach przede wszystkim w teatrze. Film lubi co innego: awanturę z gatunku płaszcza i szpady, wojnę, pojedynki.
Mówi się ostatnio, że polski Teatr TV zyskał sobie wielkie uznanie za granicą i chyba można ukuć określenie "polska szkoła teatru TV". W porównaniu z wieloma pokazywanymi u nas na ekranie spektaklami "Teatru Telewizji na Świecie" polski Teatr TV wypada bardzo dobrze. Teatr nasz wypracował sobie własny styl. Jest to styl wychodzący naprzeciw zainteresowaniom współczesnego widza. Zrealizowano przecież kilka przedstawień wybitnych, w których forma przekazu telewizyjnego została doprowadzona do perfekcji. Do takich przedstawień, jak sądzę, można zaliczyć także "Eryka XIV" Strindberga.
Na sukces spektaklu złożyły się i reżyseria, i muzyka, i oprawa scenograficzna oraz aktorstwo. Oprawę plastyczno-przestrzenną do tego przedstawienia zaprojektował jeden z najzdolniejszych polskich scenografów, nadto jeden z najlepszych specjalistów od sztuk "królewskich" - Krzysztof Pankiewicz. Muzykę napisał Czesław Niemen, główną rolę zagrał Marek Walczewski, niezrównany odtwórca charakterów wypaczonych, typów neurastenicznych czy degeneratów. Wreszcie Jan Nowicki - aktor bardzo ambitny. W "Eryku XIV" próbował utożsamić się z bezwzględnym prokuratorem, próbował, ale mu się to nie udało. Nowickiemu bardziej leżą inne role, postacie zarysowane niedwuznacznie. W sytuacji, którą zaproponował Strindberg, bohaterem jedynym i bezkonkurencyjnym mógł być tylko król Eryk XIV. Sztuka była więc wymarzonym polem działania przede wszystkim dla Marka Walczewskiego.