Owacja na stojąco i mokre chusteczki
- Jaka ona szczuplutka... i jaka śliczna ta dziewczyna, która gra Stefcię. Przed wojną Smosarska to była postawna kobieta. Jak ona się nazywa? - zachwycała się w przerwie spektaklu starsza pani.
Z Agatą Jakubik, wiotką szatynką z wielkimi oczyma, która wcieliła się w rolę Stefci utożsamiały się - prawie bez wyjątku - siedzące na widowni panie w każdym wieku. Nie trzeba dodawać, że kobiety stanowiły zdecydowaną większość publiczności. - Szkoda, że Jan Frycz zrezygnował z roli ordynata - mówi z żalem jeszcze przed przedstawieniem jasnowłosa licealistka. Okazuje się jednak, że rzucający powłóczyste spojrzenia właściciel zabójczego wąsa i fryzury błyszczącej brylantyną - Piotr Urbaniak w roli Waldiego - ma rzesze wielbicielek. Po "Trędowatej" z pewnością będzie ich jeszcze więcej.
PODSŁUCHANE W CZASIE ANTRAKTU:
- Dałeś mi kiedyś takie kwiaty? - Znajdź sobie ordynata - obrusza się młody człowiek w dżinsowej kurtce.
- Jakie one mają piękne kostiumy. Zauważyła pani tę białą koronkową bluzkę? Muszą mieć tutaj bardzo dobrą pracownię krawiecką - wzdycha z lekką zazdrością pani w średnim wieku.
Podobały się także ciekawe, nastrojowe dekoracje - witraże Anny Sekuły.
- Muzyka była trochę za bardzo udziwniona - stwierdza z przekonaniem młody człowiek, którego na "Trędowatą" zaciągnęła dziewczyna - i za dużo sztucznych kwiatów - z 15 metrów widać, że nieprawdziwe.
Nastoletnim młodzieńcom, którzy przyjechali do teatru ze szkolną wycieczką z Wadowic wyraźnie większą przyjemność sprawiała coca-cola i ciastka w bufecie, niż rozczulanie się nad losami nieszczęśliwej Stefci. - Fajne było jak dziewczyny grały w tenisa albo jak się upili i śpiewali piosenki - mówią z wyraźnym rozbawieniem. Od mężczyzn w tym wieku nie można jednak wymagać zrozumienia dla romantycznej miłości.
Sala nowohuckiego teatru w premierowy wieczór wypełniona była po brzegi, a publiczność podczas 3,5-godzinnego spektaklu reagowała jak w operze. Wykonawcy nie tylko na zakończenie, ale także w trakcie spektaklu po każdej zabawnej lub podniosłej kwestii nagradzani byli brawami. Czasami dosyć nieoczekiwanie - nawet w momencie śmierci Stefci oprócz stłumionych westchnień rozległy się gromkie oklaski: - Ładnie umarła!
Nowohucka wersja "Trędowatej" w reżyserii Włodzimierza Nurkowskiego została zrealizowana jak najbardziej "po bożemu" - do śmiechu i do łez. - Aktorzy grają bardzo dobrze, nie odstawiają żadnej chałtury. To się naprawdę da oglądać - stwierdziła z uznaniem znajoma teatromanka.