Nie oszukuję widza
Interesuję się operą także jako widz i zawsze chcę, by to, co dzieje się na scenie, po prostu mnie obchodziło — mówi Tomasz Konina, reżyser najnowszej premiery Teatru Wielkiego, Adriany Lecouvreur Francesca Cilei.
Magdalena Sasin: Pańskie spektakl operowe bardzo się podobają. Jaki ma Pan pomysł na operę?
Tomasz Konina: Moim głównym założeniem jest, by być wobec widza uczciwym. W każdym utworze szukam czegoś, co mnie porusza, co mogę odczytać osobiście. Swoje emocjonalne spojrzenie usiłuję przekazać solistom i całemu zespołowi, a później także widowni. Chcę nie tylko pokazywać ładne obrazki, „opakować” piękną arię czy duet. Spektakl ma o czymś mówić i zainteresować widza.
— O czym opowiada Adriana Lecouvreur?
— Może to zabrzmi banalnie: o człowieku. O wielkiej aktorce, dla której całym życiem jest teatr. Jej problemy polegają na niemożności porozumienia się z normalnym światem, bo dla niej właśnie teatr to jest świat prawdziwy. Dobrze się składa, że ten spektakl jest w Łodzi premierą jubileuszową, bo opowiada o tym, że teatr może być miejscem najważniejszym na świecie.
— Jaka jest w tym rola reżysera?
— Adriana… to bardzo piękna partytura. Im dzieło operowe jest piękniejsze, tym dla reżysera łatwiej, bo właściwie wszystko jest wpisane w muzykę. Do niego należy tylko właściwie to odczytać.
— Do kogo kieruje Pan to przedstawienie?
— Chcę, żeby zainteresowało ludzi młodych. Niektórzy moi znajomi na hasło opera reagują alergicznie, bo kojarzy im się z zabytkiem, z nudną wizytą w muzeum. Opera będzie żyła wtedy, kiedy zaczną tu przychodzić młodzi ludzie, bo zobaczą coś, czego nie ma gdzie indziej. To miejsce może być bardzo żywe i pełne emocji, zwłaszcza że muzyka wszystko uwzniośla. Moim partnerem jest widz. Robię spektakl dla człowieka, który żyje na początku XXI wieku, ma bardzo szybki przepływ informacji, korzysta z internetu. Ale nie jest to spektakl we współczesnych kostiumach, przeniesiony we współczesne realia.
— Więc jaki?
— Zależało mi, żeby się podobał. Nie przenoszę historii na wysypisko śmieci ani w rejony skażone czy brudne, bo teatr to miejsce szczególne — bardzo czyste i uczciwe. Zaprosiłem do współpracy młodziutką projektantkę kostiumów, Lisę Karpińską-James. Stroje będą piękne, nie takie jak z second handu czy z ulicy, bo to mamy dokoła. Myślę, że większość widzów chciałaby się w nie ubrać.
— Czy artyści w operze są bardziej muzykami czy aktorami?
— To zależy od tego, czy będzie się ich traktowało jak partnerów. Zawsze zakładam, że muszę zaufać aktorom i do pewnego stopnia dać im wolną rękę. To oni są na scenie i muszą być jak najprawdziwsi. Inaczej przedstawienie wyjdzie sztucznie, a ja nie chcę oszukiwać widza.
— Jacy są aktorzy w Łodzi?
— Pracuje mi się z nimi znakomicie. Nasze spotkania nie polegają na tym, że coś im narzucam, ale na współpracy. Wszyscy idziemy w tę samą stronę, tworzymy spektakl antyoperowy: nienapuszony i niesztampowy. Do premiery przygotowywane są dwie różne obsady. Wprawdzie w sobotę i niedzielę tytułową partię zaśpiewa Anna Cymmerman, ale później będzie grała wymiennie z Moniką Cichocką. To dwie zupełnie inne osoby, z różnymi temperamentami, emocjami, sposobem bycia na scenie. Nie chcę tego ujednolicać, bo zależy mi na tym, żeby one odnalazły Adrianę w sobie.
— Woli Pan pracę w teatrze dramatycznym czy w operze?
— Opera i teatr nie stanowią dla mnie dwóch różnych światów. To tylko inny język, środki wyrazu. Tam się mówi, tu się śpiewa. Praca jest taka sama.
Adriana Lecouvreur Francesca Cilei, przygotowana z okazji 50-lecia łódzkiej sceny operowej, to pierwsza polska premiera tej opery po wojnie. Reżyser Tomasz Konina jest jednocześnie autorem scenografii, kierownictwo muzyczne sprawuje Tadeusz Kozłowski. Rolę tytułową powierzono jednej solistce — Annie Cymmerman. W sobotnim spektaklu wystąpią ponadto: Krzysztof Bednarek (Maurizio), Piotr Nowacki (książę de Bouillon), Zbigniew Macias (Michonet) i Danuta Nowak-Polczyńska (księżna de Bouillon). Obsada niedzielna: Ireneusz Jakubowski (Maurizio), Andrzej Malinowski (książę de Bouillon), Przemysław Rezner (Michonnet) i Jolanta Bibel (księżna de Bouillon). Premiera w sobotę o godz. 19, kolejne przedstawienie w niedzielę o tej samej porze.