Artykuły

Tańcząca Śnieżka

NIEZBYT częste są premiery na scenie Operetki Warszawskiej, a do zupełnych rzadkości należą pre­miery spektakli baletowych, co zresztą zrozumiałe - bo pla­cówka ta nie ma w zasadzie zespołu, gotowego do tak po­ważnych, samodzielnych zadań. Jednak obchody 200-lecia bale­tu polskiego stały się impulsem do wystawienia - specjalnie z myślą o dziecięcej widowni - "Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków" (wg znanej baśni braci Grimm) w rodzimej wersji baletowej do muzyki Bogdana Pawłowskiego.

Libretto widowiska, które miało swą prapremierę przed kilkunastu laty w Teatrze Wielkim w Łodzi, napisali Wi­told Borkowski i Stanisław Pio­trowski. Borkowski jest też au­torem inscenizacji i choreogra­fii przedstawienia, które z po­wodzeniem "obeszło" już kilka scen krajowych, a także ra­dzieckich.

Obecnie w Warszawie rów­nież Witold Borkowski zreali­zował sceniczny kształt przedstawienia, przy istotnym współ­udziale bardzo kolorowej sceno­grafii autorstwa Anny Zaporskiej. Wyraziste i dowcipne rekwizyty, bezpośrednio "sko­jarzeniowe" kostiumy, podno­szące walor sytuacyjnego humo­ru, dużo tańca i trochę panto­mimy, prościutka i jasna treść baletu (w której odczytaniu do­pomaga - tylko na wstępie zresztą - narrator-bajarz), przy­prawiona odrobiną umownej baśniowej grozy - wystarczy, aby mali widzowie aż piszczeli z uciechy.

Najlepsze są sceny z krasno­ludkami - indywidualizacja ich postaci doprawdy udała się cho­reografowi a także utalentowa­nym w charakterystycznym spo­sobie wyrazu wykonawcom. Ładnie wywiązuje się z trud­nych zadań taneczno-aktorskich urocza drobniutka Śnieżka - Hanna Rogowska: jej książęcy partner Włodzimierz Makowski wypada trochę słabiej, szczegól­nie od strony technicznej.

Zespół baletowy Operetki War­szawskiej (ponad 40 osób) po­prawnie radzi sobie ze wszyst­kimi scenami, w których góruje taniec charakterystyczny, gorzej natomiast tam gdzie choreograf postawił na czystą klasykę: warto pomyśleć, co zrobić, aby brak podstawowych niestety technicznych możliwości wyko­nania na przyzwoitym poziomie sporych fragmentów omawiane­go widowiska - nie niszczył pożytecznego zamiaru pokazania właśnie dzieciom piękna praw­dziwego, nie sparodiowanego ba­letu klasycznego. Zwłaszcza że temu celowi doprawdy świetnie może służyć bezpretensjonalna, popularna i lekka, bardzo ryt­miczna, ilustracyjna muzyka Pawłowskiego (obdarzonego nie­małą inwencją kompilatorską co też wymaga talentu i fa­chowości). Orkiestra Operetki Warszawskiej pod batuta Zbig­niewa Pawelca wykonywała ją żywo i głośno, nie bawiąc się w zbędne (?) subtelności: byle do finału, który jakby obyczajem miejscowym, rozbudowano cokolwiek nadmiernie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji