Kłopotliwy staruszek
"Daję wam to co każdy z was może dać mnie" - pisze Tadeusz Różewicz i jest konsekwentny, jest zaskakujący w całej swej twórczości, wprowadza nas w zdumienie,czasem oburza, jest bowiem najbardziej współczesnym pisarzem. W jego utworach znajdujemy odbicie najbardziej intymnych przeżyć każdego człowieka współczesnego, wyrażone często językiem brutalnym, jak np. w najbardziej zaskakującej sztuce "Stara kobieta wysiaduje". Wrażliwość pisarza, uczulenie na wszystko co się dzieje wokół niego, na świecie, jest tak ogromne, że znajduje odbicie w każdym niemal utworze. Różewicz pisze
"Komediopisarz współczesny to błazen, który brodzi w kałużach krwi, które płyną do niego z wielu stron świata. Nie zamierzam ukrywać trudności. Od kilku miesięcy nie mogę się przedrzeć do jedynego kształtu, do własnej formy tej sztuki. Kaleczę sobie język i nogi o dowcipy.
Ta ciemność za oknem
ta groźna ciemność
Te dziwaczne wiadomości, które dochodzą tutaj - za pośrednictwem radia - z Chin. Znów porzuciłem sztukę i zabrałem się do czytania gazet, książek" , ("Przyrost naturalny". Dialog 1968 4)
Mamy w Warszawie nową premierę sztuki Tadeusza Różewicza pt. "Śmieszny staruszek" w reżyserii i układzie tekstu Piotra Piaskowskiego, dekoracjach Jana Kosińskiego, z kostiumami według projektu Ireny Burkę, muzyka Andrzeja Zaryckiego i układem tańców Wandy Szczuki. Sztukę wystawił Teatr Dramatyczny w Sali Prób. U Różewicza "Śmieszny staruszek" miał być komedią ukazującą życie przeciętnego, bardzo pospolitego człowieka, który przeżył kilkadziesiąt lat, zramolał, zrezygnował z walki o jakieś lepsze, ciekawsze, mądrzejszy życie, pogodził się z wegetacją, stał się wygodnym starszym panem, interesującym się młodziutkimi dziewczynkami i... lalkami (jako hobby). Ten śmieszny, nawet godny litości człowiek, opowiada o swoim życiu trybunałowi, złożonemu z... manekinów. Gdyby Teatr Dramatyczny wystawił sztukę zgodnie z tekstem stałaby się ona kapitalnym udramatyzowanym monologiem, ale autor pozostawił reżyserom wolną rękę w realizacji tego utworu, napisał wprost: "to jest scenariusz sztuki. Z tego trzeba zrobić sztukę".
Reżyser Teatru Dramatycznego, Piotr Piaskowski zrobił z monodramatu dramat. Odrzucił całkowicie koncepcję komedii, staruszka uczynił młodym człowiekiem, zbuntowanym przeciwko światu, życiu, rzec można - przeciwko wszystkiemu, a akcję sztuki umiejscowił w szpitalu dla nerwowo chorych. Oglądając spektakl nasuwają się dwa przypuszczenia. Być może reżyser czyniąc głównym bohaterem sztuki człowieka obłąkanego chciał pokazać (zgodnie zresztą z intencją autora) przegrane życie człowieka w najbardziej skrajnym przypadku. Ale obłąkany walczy dalej, walczy jeszcze w szpitalu, ma swoje racje, za którymi obstaje, jest wszak młodym człowiekiem. Inne przypuszczenie: młody człowiek zwariował dlatego, że uroił sobie, iż jest staruszkiem z brzydkimi nałogami i upodobaniami (małe dziewczynki, laleczki). Nie dość, że mamy do czynienia z człowiekiem obłąkanym, którego mistrzowska gra na scenie jest tak sugestywna, że przyprawia widzów o dreszcz emocji. Ponieważ jest to dom wariatów, są tam i pielęgniarze, silni, brutalni, znęcający się nad pacjentem. Komedia Różewicza przekształciła się w interpretacji Piaskowskiego w teatr okrucieństwa, niemalże teatr grozy. Jedno jest pewne: wychodząc z przedstawienia można długo zastanawiać się nad treścią sztuki i dojść do najbardziej kontrowersyjnych wniosków. Po "Kartotece", "Akcie przerywanym", "Przyroście naturalnym" i znakomitej sztuce "Stara kobieta wysiaduje" - "Śmieszny staruszek" stałby się niewątpliwie jeszcze jednym sukcesem współczesnego teatru polskiego, gdyby utrzymano jej pierwotny tekst,pozostawiając staruszka staruszkiem z jego brzydkimi przywarami i potrzebą "wyspowiadania" się ze swego życia. Sama bowiem treść, wypowiadana przed manekinami jest tak kapitalna, że wystarczyłaby za wszystkie najbardziej ekstrawaganckie inscenizacje. W Teatrze Dramatycznym rolę obleśnego staruszka gra młody, zdolny, utalentowany aktor Zbigniew Zapasiewicz. Gra znakomicie: jest zbuntowany, pełen dynamizmu, w istocie mógłby wyzwać do walki cały świat, jest wszak młody, niestety i obłąkany. Nic więc dziwnego, że mają z nim wiele kłopotów pielęgniarze, którzy często i bez najmniejszego powodu znęcają się nad swym podopiecznym.
Co ma symbolizować bunt wariata? Co symbolizują "dantejskie" sceny w dramacie? Takich pytań nasuwa się więcej, odpowiedź jest w każdym z nas, u tych, którzy pójdą obejrzeć spektakl. Pewnie, że świat jest okrutny, że dzieją się na nim ciągle okropne rzeczy, że życie bywa także często okrutne, że ciągle gdzieś w świecie giną ludzie, dzieci, toczą się bezsensowne wojny - to wszystko tkwi w nas, w Różewiczu, w jego twórczości, zachowajmy więc na scenie oryginalne teksty Różewicza i jego kapitalne, genialne sformułowania - lepiej je zrozumie i stały bywalec teatru i ten nowy młody widz.
Okrutnymi pielęgniarzami byli Andrzej Polanowski i Maciej Damięcki. W niemej roli manekina wystąpiła Mirosława Krajewska, następnym staruszkiem był Stefan Śródka, który zaczął od początku monolog swego poprzednika (kolejna ofiara pielęgniarzy), na skrzypcach grał Kazimierz Kania.
Nasuwa się pytanie, który z teatrów warszawskich i kiedy wystawi najlepsze dzieło Różewicza "Stara kobieta wysiaduje", tak wspaniale wystawione w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu.