Artykuły

Między religią a faszyzmem. Natalia Korczakowska o "Wyznawcy"

- Chcę skompromitować faszyzm, bo uważam, że to jest najpilniejsza rzecz w tej chwili - mówi Natalia Korczakowska, która reżyseruje w Teatrze Studio spektakl "Wyznawca".

Izabela Szymańska: Jak rodzi się fanatyzm?

Natalia Korczakowska: - To jest dla nas kluczowe pytanie. Spektakl oparty jest na prawdziwej historii Daniela Burrosa, sekretarza Amerykańskiej Partii Nazistowskiej, "Wielkiego Smoka" Ku-Klux-Klanu na stan Nowy Jork w latach 60. Dziennikarz John McCandlish Phillips przeprowadził z nim wywiad, w którym ujawnił, że Burros ma żydowskie korzenie. Po ukazaniu się artykułu na pierwszej stronie "New York Timesa" Daniel popełnił samobójstwo. Sam Phillips jest równie ciekawym przypadkiem: radykalny katolik nierozstający się z Pismem Świętym, uznający aborcję i homoseksualizm za grzech, wierzył, że jego praca w "NYT" to powołanie, nie on sam ją wybrał, tylko Bóg mu objawił, że chce mieć swojego człowieka w najbardziej wpływowej amerykańskiej gazecie, by walczył z siłami zła. Na początku myślałam, że kiedy Phillips pyta "jakie siły stworzyły Daniela B.", chodzi mu o to, co mnie interesuje najbardziej, czyli o procesy społeczne. Ale kiedy przestudiowałam dokładniej teksty i biografię Phillipsa, zrozumiałam, że mogło mu chodzić również o ciemne, demoniczne siły, które uznawał za rzeczywiste. Podczas przemówienia do chrześcijańskich studentów dziennikarstwa Phillips mówił także, że etyka dziennikarska go nie interesuje, bo uważa, że Bóg dał wystarczającą etykę w przykazaniu "Nie będziesz dawał fałszywego świadectwa". I to jest według mnie granica, za którą religia staje się niebezpieczna.

Ale jest jeszcze odpowiedzialność za bohatera, za to, co może po takim tekście zrobić.

- Właśnie. Phillips przeprowadzał wywiad z dzieciakiem, o którym wiedział, że ma skłonności samobójcze. Daniel został wydalony z armii za tzw. zaburzenia zachowania i liczne próby samobójcze, był człowiekiem rozchwianym. Podobno powiedział Phillipsowi wprost, że się zabije, jeśli ten opublikuje artykuł. Samo nasuwa się pytanie o odpowiedzialność dziennikarską.

I nie tylko autora wywiadu, ale też przełożonych, którzy się na to zgodzili. Jak rozumiem, na jednej szali położyli ochronę Daniela, a na drugiej - odpowiedzialność za ludzi w ogóle, niebezpieczeństwo, jakie mógł stwarzać.

- Prawdziwy Daniel Burros nigdy nie próbował nikogo zabić. Dużo o tym mówił, co oczywiście również jest groźne, wydawał gazetkę "The Kill". Można spojrzeć na to w ten sposób, że Daniel był postacią publiczną, a to niesie ze sobą ryzyko, że może być opublikowana prawda o tobie. Ale mnie niepokoi fakt, że dziennikarz, który to zrobił, twierdzi, że nie czuje się winny tej śmierci, bo był to akt sprawiedliwości wymierzony Danielowi bezpośrednio przez Boga, a on sam był tylko narzędziem w Jego rękach.

To bardzo starotestamentowe podejście do wiary, Bóg jest w nim srogi i rzuca gromami, a nie uczy miłości bliźniego i przebaczenia jak w Nowym Testamencie.

- Tak to brzmi.

Skąd w Danielu pojawił się antysemityzm?

- Odpowiedź jest złożona. Pochodził z biednej rodziny rosyjskich Żydów, którzy wyemigrowali do USA. Jego ojciec pracował jako maszynista, matka była kasjerką w supermarkecie, mieszkali w Queens, najbardziej zróżnicowanej kulturowo dzielnicy Nowego Jorku, ich życie to była walka o przetrwanie. Pomimo wysokiego IQ Daniel nie miał szans na dobry uniwersytet, poszedł do armii. Poza tym jako dziecko był bity i upokarzany za swoje żydowskie pochodzenie przez chrześcijańskie dzieciaki, a ojciec uczył go, że to jest wpisane w fakt bycia narodem wybranym. Prawdopodobnie przyszedł taki moment, kiedy strach stał się tak wielki, że jedynym wyjściem było rzucić się w paszczę lwa, stanąć po stronie katów, a nie ofiar. Mogło mu się wydawać, że wśród neonazistów zapanuje nad strachem, że ma to w garści. Daniel nie mógł znieść słabości wpisanej według niego w judaizm, uważał, że te religia oparta jest przede wszystkim na strachu przed Bogiem i na ślepym posłuszeństwie wobec Tory. Jest to postać złożona z dwóch skrajnych osobowości; z wizerunku, który sam sobie stworzył: silnego agresywnego przedstawiciela białej rasy, jak Ryan Gosling w filmie Henry'ego Beana, a z drugiej strony - z żydowskiego chłopaka o niebywałej wrażliwości i inteligencji. Dlatego w naszym spektaklu tę postać zagrają dwie osoby.

Kogo zobaczymy w tych rolach?

- Aktora Mateusza Króla, który grał Konrada w moich "Dziadach III", i tancerza Roberta Wasiewicza, wynika to z inspiracji relacją Orestes - Pylades z "Elektry" Eurypidesa. To nie jest łatwe do przeprowadzenia, ale w jakiś sposób przeciwdziała promocji antysemityzmu. W filmie Beana poglądy radykalnie prawicowe głosi Gosling, świetnie ubrany, męski, głęboko czujący - jest w tym niebezpieczeństwo, że faszyzm staje się atrakcyjny. A ja chcę go skompromitować za wszelką cenę, bo uważam, że to jest najpilniejsza rzecz w tej chwili. Jestem przerażona odradzającym się faszyzmem i fanatyzmem religijnym w Europie.

Dlatego zdecydowałam się na udział w festiwalu Gorzkie Żale i wybór tego materiału. Należy docenić to, że dyrektorzy festiwalu postanowili otworzyć tę edycję przedstawieniem robionym z krytycznego punktu widzenia również wobec religii.

Kiedy mówię "krytyczny", nie mam na myśli negatywnego stosunku do religii, nie chcę stawiać diagnozy, tylko obserwować niebezpieczne rejony, w które zarówno fanatyzm religijny, jak i wszelkie ideologie oparte na strachu i nienawiści mogą prowadzić. Co nie znaczy, że temat religii sprowadza się w naszym spektaklu do tego, jego motywem przewodnim i równie istotnym punktem wyjścia jest dialog pasyjny "O ofiarowaniu Izaaka".

Do jego zobrazowania wykorzystujecie wideo.

- Razem z artystą sound design Aloisem Späthem i operatorem Janem Świetlikiem przygotowaliśmy film, który jest wizją głównego bohatera, czymś, co można określić jako doświadczenie religijne. Daniel ma obsesję na punkcie historii Abrahama i Izaaka. Zauważa, że wszystkie trzy wielkie religie monoteistyczne oparte są na tym, że ojciec chce oddać w ofierze swojego syna. To jest jedno ze źródeł jego zwątpienia, ponieważ uważa, że nie można niczego dobrego zbudować na traumie. Izaak jest delikatny, kulturalny, filozoficznie nastawiony do świata, można powiedzieć: trochę dandys - reprezentuje to, co najpiękniejszego stworzyła kultura wysoka. Dla faszyzujących ludzi jest to typowy przykład słabości naszej cywilizacji. Ja myślę, że człowiek myślący, etyczny jest najwyższym osiągnięciem ewolucji, a nie jej najsłabszym ogniwem.

Głównym źródłem dźwięku w spektaklu będzie instalacja muzyczna Aloisa Spätha wykorzystująca naturalny dźwięk sceny obrotowej.

***

Teatr Studio, "Wyznawca", scenariusz i reżyseria: Natalia Korczakowska. Występują m.in.: Dorota Landowska, Monika Obara, Wojciech Żołądkowicz, Mirosław Zbrojewicz, Mateusz Król. Koprodukcja z Centrum Myśli Jana Pawła II. Premiera: czwartek 11 lutego, godz. 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji