Artykuły

Z reżyserem przed premierą

W Teatrze im. L. Kruczkowskiego w Zielonej Górze przygotowuje się kolejną w tym roku, premierę. Jest to "Wyzwolenie" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii BERNARDA FORDA HANAOKI, twórcy znanego już zielonogórskiej pu­bliczności ("Fantazy" J. Słowackiego. Premiera marzec br.)Premiera "Wyzwolenia" przewidziana jest na 15 bm.

Zespół aktorski intensywnie pracuje; jest już przy próbach sytuacyjnych.

Reżysera Bernarda Hanaokę zastałam obłożonego albuma­mi malarstwa polskiego okresu modernizmu.

- Ten spektakl wymaga szczególnej wyobraźni, więc ciągle szukam inspiracji, która możliwie najpełniej dałaby wyraz zamierzeniom w mojej współpracy z zespo­łem. Nasz spektakl ma pre­zentować postawy, a nie przedstawiać osoby dramatu. Wymaga to innego sposobu aktorskiej gry, innych środków wyrazu artystycznego. Wspólnie z zespołem poszukujemy takiej formy scenicznej wypowiedzi, która właśnie postawy ludzkie, a nie postacie sceniczne eksponowałaby. Trzeba tu uruchomie­nia całej wrażliwości artystycznej wyobraźni. Potrzeba szczególnej ekspozycji słowa, gestu..

Wyspiański i jego "Wyzwolenie" zawsze budzi aktorskie emocje, daje szanse twórczej wyobraźni. Efektem naszych wspólnych przemyśleń w czasie prób jest świadoma rezygnacja z budowania roli w tradycyjnym rozumieniu czyli rezygnacja z grania postaci w racjonalnie pojmowanym ciągu wydarzeń psychologicznych. Dlatego towarzyszą nam w próbach wizje wiel­kich malarzy: Grottgera, Kossaka, Malczewskiego, Matej­ki, no i oczywiście, Wyspiańskiego. Szukamy w nich klimatu, nastroju, ekspresji ciała, gestu... Szukamy natchnienia...

Dlaczego "Wyzwolenie" i dlaczego w Zielonej Górze? Jest takie ciężkie, trudne... Może lepiej byłoby coś współczesnego?

- Wcale nie musi być ciężkie, trudne. Tradycyjnie już "Wyzwolenie" wystawiane jest od święta, od wielkiego dzwonu. Jest zadęcie, jest pompa, jest gala i jest... ciężki spektakl. A przecież sam Wyspiański przeciwko pom­pie i zadęciu występował bardzo ostro. Cóż prostszego niż powiedzieć: w teatrze świę­to - przygotowujemy. "Wyzwolenie". Otóż nie! Chciałbym, żeby to było "Wyzwo­lenie" "od dnia powszednie­go", a nie "od święta". Chcę ten spektakl właśnie tak "co­dziennie" zrealizować, Cieszę się, bo zespół mnie zrozu­miał, pojął moje intencje. A dlaczego w Zielonej Górze? Otóż tak: Konrad, który jest szkieletem dramatu, jest bar­dzo wymagający. Niewielu może go zagrać, jeszcze mniej jest tych, którzy mogą być Konradem na scenie. Mało jest w Polsce aktorów, którzy mają konradowską wrażliwość słowa, gestu, formy wreszcie. Hilary Kurpanik jest takim aktorem. Je­śli więc tak szczęśliwie się stało, że dyrektor Kurpanik chciał i mógł u mnie zagrać, a władze tę propozycję repertuarową przyjęły, to czyż może być mowa o szczęśliwszym zbiegu okoliczności?

Będzie to spektakl bez mała autorski: robi pan scenogra­fię, reżyserię, adaptację. Na czym polega adaptacja sceniczna dzieła scenicznego prze­cież?

- To nie jest adaptacja. To się nazywa opracowaniem dramaturgicznym, a polega na skrótach i przemieszcze­niach tekstu oryginału. Za­biegi te zostały podporządkowane kluczowi psychodramy, uświadamiającej każdemu z nas jego własną siłę twór­czą. Mają tę siłę wyzwolić.

Po raz pierwszy zdarza mi się robić i opracowanie dra­maturgiczne, i scenografię, i reżyserię w ramach jednego spektaklu. Przy całym niepokoju wynikającym z pokory wobec sztuki i szacunku dla widza i pracy aktora - cieszymy się wraz z kompozytorem Czesławem Niemenem i kostiumologiem Elżbietą Wernio, że taka możliwość zaistniała w moim twórczym życiorysie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji