Opowieść wigilijna
MAŁO kto zdaje sobie sprawę, że akcja "Cyganerii" zawiązuje się i przez dwa pierwsze akty rozgrywa się w Noc Wigilijną. Scenom z życia paryskiej cyganerii, opisanym przez Henri Murgera, operowy kształt nadali niezależnie od siebie Ruggero Leoncavallo i Giacomo Puccini. Dzieło tego ostatniego wystawiła właśnie Opera Wrocławska. Waldemar Zawodziński, nie od dziś zaskakujący oryginalnością swych inscenizacyjnych pomysłów, i tym razem nie zawsze dochowywał wierności literze libretta. Nie sprzeniewierzył się natomiast fin de siecle'owym realiom z czasów powstania utworu. Drugi akt rozegrał zatem na tle żelaznych konstrukcji, jakby zaprojektowanych przez samego inżyniera Eiffela, a uzupełnionych opuszczaną zastawką z secesyjnymi motywami dekoracyjnymi, kiedy akcja przenosi się do wnętrza kawiarni. Z kolei w trzecim akcie zadbał o rodzajowość miejsca - podmiejskiej rogatki. Ze swej strony Ewa Michnik wydobyła z partytury Pucciniego fragmenty, które zazwyczaj umykają uwadze oczekujących na sławne i popularne arie i duety. A są to w większości wartościowe sceny zespołowe, skomponowane nie tyle dla zapełnienia akcji, co psychologicznego uwiarygodnienia postaci. Dostarczają też wykonawcom wielu okazji do wyśpiewania się, jeśli tylko trafnie je zinterpretować. I chyba nie przypadkiem bohaterem wieczoru okazał się Rafał Songan w roli Marcela, któremu skądinąd Puccini poskąpił własnej arii, co nie przeszkodziło jednak artyście błysnąć we wspomnianych ansamblach niepospolitą indywidualnością i pięknem głosu. Igor Łosiejew, odtwórca tej tenorowej u Pucciniego partii, dysponuje szlachetnie brzmiącym głosem o metalicznym zabarwieniu, którym operuje zgodnie z regułami włoskiej szkoły śpiewu, i może tylko emisja w górnym rejestrze wymaga jeszcze pewnego dopracowania. Natomiast występ Radosława Żukowskiego w roli Colina nosił do pewnego stopnia znamiona rutyny, choć wzruszające arioso z czwartego aktu wykonane zostało z odpowiednią dozą ekspresji. Śpiewakom znacznie ustępowały odtwórczynie partii kobiecych. Aleksandra Lemiszka (Mimi), nawet jak na werystyczną manierę wokalną, nadużywała wibrata, o wiele lepsze wrażenie wywierając w ustępach śpiewanych mezza voce (półgłosem) oraz lirycznych duetach w drugiej połowie opery. Zdecydowanie nie przypadło mi do gustu ujęcie postaci Musetty, nie tylko scenicznie przeszarżowanej, gdyż reżyser dostrzegł w niej wyłącznie naturę wyzywającej kokoty, ale i zaśpiewanej dość forsownie.
Najnowsza inscenizacja "Cyganerii" stanowi właściwy krok w tworzonym przez nowe kierownictwo repertuarze Opery Wrocławskiej, mającej szansę stać się ważnym ośrodkiem polskiego belcanta.
Opera Wrocławska: Giacomo Puccini Cyganeria. Kier. muz. Ewa Michnik. Reż. Waldemar Zawodziński. Scenariusz i kostiumy Waldemar Zawodziński i Maria Balcerek. Choreografia Janina Niesobska.