Artykuły

Dawno temu w Ameryce

"Grona gniewu" Johna Steinbecka w reż. Pawła Wodzińskiego w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anna Wiącek w portalu hejtu.pl.

Najnowsza propozycja Teatru Polskiego w Bydgoszczy - "Grona gniewu", w reżyserii Pawła Wodzińskiego jest z całą pewnością zaangażowana społecznie. To bardzo ważna produkcja, ponieważ podejmuje tematy niezwykle aktualne - emigracje, rozpad więzi rodzinnych, wyzysk czy byt ludzki. Tym samym pobudza do dyskusji o stanie psychicznym dzisiejszego człowieka.

Inspiracją do powstania przedstawienia stała się książka, amerykańskiego pisarza Johna Steinbecka - "Grona gniewu", która została wydana w 1939 roku. W sposób krytyczny opisuje rzeczywistość w okresie Wielkiego Kryzysu w Stanach Zjednoczonych. Obnaża bezsensowność życia rolników, którzy za chlebem wyruszają do Kalifornii, która w ich umysłach istnieje jako kraj mlekiem i miodem płynący.

Spektakl TPB dość pieczołowicie odwzorowuje akcje książki. Reżyser nie starał się jej odczytać w zupełnie inny sposób i umieścić w dzisiejszych czasach, ponieważ byłoby to niepotrzebne. Okazuje się, że ciągle tkwimy w tym samym świecie co postacie spektaklu i zmagamy się z tymi samymi problemami. Syzyfowi bohaterowie dosłownie niosą swoje całe życie oraz dobytek na własnych barkach i próbują zmienić swój los za wszelką cenę. Niestety zamiast happy endu zostają przytłoczeniu kolejnymi kłopotami.

W samym centrum akcji, reżyser umieścił, współcześnie - kobietę, która na swoich barkach dźwiga los całej rodziny, gra ją Beata Bandurska. Stworzyła ona mocną i wyrazistą postać, która pomimo pogłębiającej się depresji w rodzinie walczy o nich, pobudza do działania oraz dalszej drogi. Podróż odkrywa przed każdym z tułaczy kolejne granice ludzkiej egzystencji. Grona gniewu krytykuje społeczne przyzwolenie na wyzysk człowieka przez drugiego człowieka, obnaża kapitalizm, a także wzywa do buntu, który staje się jedyną możliwością przetrwania. Nie ma ludzi są jedynie zwierzęta, pragnące zaspokoić swoje podstawowe potrzeby czy to te najpotrzebniejsze, jak wyżywienie rodziny czy te drugorzędne, by mieć co raz to więcej pieniędzy.

Akcja składa się z kolejnych epizodów i obfituje w różne konteksty. Postacie wspomagane są ogromnym telebimem, umieszczonym z tyłu sceny. Niestety narzędzie, które miało pomóc widzowi w zrozumieniu historii, sprawia, że Grona gniewu przypominają wykład akademicki o historii Ameryki, który dodatkowo opakowany zostaje w pytania o dzisiejszą sytuacje społeczno-polityczną.

W rezultacie to trzygodzinna epopeja, przeładowana wieloma wątkami i kontekstami. Spowodowało to, że nie wszyscy widzowie wytrzymali do końca opowieści o biedzie, depresji i kurczowym trzymaniu się życia. Uderza aktualność spektaklu osadzonego w latach 30 XX wieku, a niestety przybija nadmiar informacji. Z jednej strony reżyser zbyt wiele chciał przekazać widzowi, co zaowocowało uczuciem przytłoczenia, a z drugiej strony ta wielokontekstowość spektaklu może być powodem do ożywionej dyskusji po wyjściu z teatru.

Na co dzień próbujemy omijać pewne tematy, m.in. o uchodźców, emigracje czy rozpad więzi rodzinnych. Żyjemy w sztucznie wykreowanej bańce, która gdy zostaje rozbita ukazuje nam rzeczywistość pozbawioną bluszczu oraz iluzji. To najważniejszy powód, by odwiedzić TPB i zmierzyć się z Gronami gniewu.

Premiera odbyła się 16 stycznia 2016.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji