Artykuły

"Życie kabaretem jest..."

"Cabaret" Joego Masteroffa, Johna Kandera i Freda Ebba w reż. Eweliny Pietrowiak w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Agnieszka Górnicka w portalu Teatr dla Was.

"Cabaret" w reżyserii Eweliny Pietrowiak to wspaniałe widowisko, w którym zachwyt wzbudzają wokalne możliwości aktorów Teatru Dramatycznego. Krzysztof Szczepaniak jako Mistrz Ceremonii dorównuje ekspresją i charyzmą Joelowi Greyowi - odtwórcy jednej z głównych ról w kultowym filmie Boba Fosse'a; doskonale w musicalowej formie odnajdują się również młodzi aktorzy: Mateusz Weber (Cliff Bradshaw) oraz Anna Gorajska (Sally Bowles). Humor przeplata się tu z melodramatem, swoboda z niepokojem. I chodź może bawić pewna choreograficzna nieporadność tańczących artystów (zwłaszcza damskiej części kabaretowej trupy), spektakl porywa nas w świat beztroskiej, zabarwionej rubasznym erotyzmem, dekadenckiej zabawy. Zabawy, która w 1931 roku stopniowo przesłoniona zostaje widmem rodzącego się nazizmu i hitlerowskiej dyktatury. "Zostawcie troski za drzwiami. Życie jest parszywe, trudno. Tutaj życie jest piękne". Tymi słowami Mistrz Ceremonii, wychodząc zza czerwonej kotary, zaprasza nas do świata bez zasad i wstydu.

"Cabaret", który powstał na podstawie dramatu "I am a camera" Johna van Drutena oraz powieści Christophera Isherwooda "Pożegnanie z Berlinem", to najnowsza, musicalowa propozycja Teatru Dramatycznego. Warto przypomnieć, że w 2013 roku w oparciu między innymi o oba teksty wyreżyserowany został, nadal grany, "Kabaret warszawski" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego.

Ewelina Pietrowiak wiernie oddając treść dramatu i powieści, na scenie prezentuje historię młodego amerykańskiego pisarza Cliffa Bradshaw'a, który w latach trzydziestych XX wieku przyjeżdża do Berlina, aby rozpocząć pracę nad swoją nową powieścią. Już podczas podrózy poznaje Niemca, Ernsta Ludwiga (Tomasz Budyta), który pomaga mu w znalezieniu mieszkania wynajmowanego przez Fräulein Schneider (Agnieszka Wosińska). Nazajutrz, w klubie Kit Kat, Cliff poznaje młodą i atrakcyjną, początkującą piosenkarkę Sally Bowles, w której zakochuje się od pierwszego wejrzenia.

Równolegle z rozwijającą się relacją pary głównych bohaterów oraz wątkami Fräulein Schneider i Herr Rudolfa Schultza (Piotr Siwkiewicz), na scenie, przy akompaniamencie orkiestry grającej na żywo, oglądamy kolejne muzyczne i taneczne występy rozgrywające się we wnętrzu tytułowego kabaretu. Polskie tłumaczenia broadwayowskich szlagierów autorstwa Wojciecha Młynarskiego, takich jak "Wilkommen" "Money, Money", "Tomorrow Belongs To Me" czy "Cabaret", wybrzmiały znakomicie.

W otoczeniu neonowej konstrukcji, nad którą góruje szyld "CABARET", w oparach dymu i czerwonych świateł, w nieco kiczowatej, rewiowej oprawie oglądamy inscenizację przemyślaną, niezwykle dynamiczną, której rytm dyktowany jest pulsującą energią nocnego szaleństwa, absurdu i beztroski. Berlińskie kabarety w latach trzydziestych ubiegłego stulecia, naznaczone piętnem politycznej i społecznej cenzury, stawały się symbolem wolności i wolnej miłości, celebracji życia bez zmartwień i problemów, ale także przestrzenią, w której satyra, humor i erotyka łączyły się w nierozerwalną całość. W "Cabarecie", podobnie jak w "Nocy żywych Żydów" czy w spektaklu "Bent", humor i śmiech łączą się z refleksją nad mechanizmami rodzących się totalitaryzmów i antysemityzmu oraz zagrożeniami, jakie płyną z obsesyjnego dążenia do autorytarnej władzy.

Meine Damen und Herren, Mesdames and Messieurs, Ladies and Gentlemen! Na "Cabaret" warto się wybrać. Dla świetnego Krzysztofa Szczepaniaka, dla muzyki i kultowych utworów wykonywanych z musicalową lekkością i profesjonalizmem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji