Artykuły

Polska i świat oklaskują Teatr 21

Teatr 21 wnosi głęboką refleksję nad innością. Mówi o prawie do bycia innym i do posiadania własnego miejsca w społeczeństwie - pisze Tadeusz Sobolewski w Gazecie Wyborczej.

Liczba 21 w nazwie oznacza dodatkowy chromosom w ich 21. parze. - W Teatrze 21 badamy, co się dzieje, gdy otwieramy przestrzeń dla tematów tabu - mówi jego założycielka Justyna Sobczyk. - Czy nie jest tak, że przekazujemy innym jako wzór normalności obraz znormalizowanego człowieka, którym sami wcale nie jesteśmy? Pompujemy im złudę.

Kiedy myślimy o niepełnosprawnych, automatycznie narzuca się termin "integracja"; frazes: "oni" są "tacy sami jak my". I tak, i nie.

Teatr 21 wnosi głęboką refleksję nad innością. Mówi o prawie do bycia innym i do posiadania własnego miejsca w społeczeństwie. Czy nie w imię podobnych racji - choć kogoś to porównanie może szokować - twórcy queerowi nie zgadzali się na to, że są "tacy sami jak inni"?

W Teatrze 21 "inni" to nie tylko oni. To także my, widzowie. Aktorzy przekazują nam poczucie dystansu do świata, jego haseł, iluzji, frazesów.

Błazny wmówionego sukcesu

W ciągu kilkunastu lat przeszli długą drogę, od czasu, gdy w warszawskiej szkole specjalnej przy ul. Głogowej Justyna Sobczyk, absolwentka pedagogiki teatru w Berlinie oraz pedagogiki specjalnej, zaczęła wystawiać z nimi jasełka. W zeszłym roku byli na festiwalu Brave we Wrocławiu. Jedna z aktorek powiedziała mi z dumą: "Graliśmy dla obcych ludzi!". Już nie tylko dla rodzin i znajomych.

Występowali obok różnych egzotycznych grup teatralnych jako osobne "plemię". W Berlinie na festiwalu No Limits, kiedy ich zapytano: co wam daje aktorstwo? - odpowiedzieli: "Podpisujemy umowy i dostajemy pieniądze". To znak emancypacji. Przynoszą do domu pieniądze, jak ich rodzice, chociaż niekoniecznie umieją liczyć.

W przedstawieniu "Upadki" [na zdjęciu] parodiują iluzje. Swoje, a właściwie nasze. Stają się błaznami wmówionego luksusu, obiektem wyzysku. Zza złotej zasłony wychodzi na scenę Barbara Lityńska, najstarsza aktorka Teatru 21 (pisze także wiersze i układa scenariusze). Maleńka, ubrana w futro, na szyi ma sznur pereł. Dwukrotnie powtarza tekst: "Człowiek bez pieniędzy jest nikim. Ja nie dołuję, ja mówię prawdę". Dostają na spełnienie marzeń złotą walizkę pełną dolarów. Mają jechać do Mongolii, do hotelu "all inclusive", gdzie z definicji wszystko jest wspaniałe. Pytani przez hostessę, jak się czują, mówią: świetnie!

Ale coś uwiera. Piotr Swend, znany z serialu "Klan", w "Upadkach" wychodzi na scenę w złotej sukni i peruce. Przedstawił się: "Jestem Violetta Villas". Wtedy Justyna ściągnęła mu z głowy perukę: "Jesteś Piotrek Swend!".

Trochę zespołu Downa

Bo to wszystko było złudzeniem. Dolary były zabawkowe. Nie ma mongolskiego raju. Aktorzy podchodzą kolejno do mikrofonu i opowiadają o tym, że chcą dostać prawdziwy kredyt na założenie teatru. Teatr okazuje się tą wartością, której poszukują. Idą do banku. Żeby ukryć swój wygląd, zakładają ciemne okulary. "Napad na bank" nie udaje się. Iluzja pęka. Ale przecież teatr istnieje - właśnie w nim jesteśmy. Koniec przedstawienia.

W przepełnionej salce Instytutu Teatralnego, gdzie występują, wybucha entuzjazm. Kłaniają się z rozmachem, mimo swoich "upadków" - szczęśliwi.

Kilka lat temu w przedstawieniu "Portret" zobaczyliśmy ich "coming out". Dostawali do przymiarki inne, fantastyczne ciała, aby w końcu wrócić do własnych, zaakceptować siebie. Nasza córka Cela mówi nam żartem, że ma "tylko trochę zespołu Downa". Chce powiedzieć: chromosom 21 jej nie określa, jest tylko maską.

W tym teatrze za każdym razem doznaje się niesamowitego, paradoksalnego uczucia, że niepełnosprawni aktorzy, grając niepełnosprawnych, zdejmują przed nami maski. Daniel Krajewski w jednym z przedstawień, w którym był pytany, dlaczego warto zaangażować go do "serialu", odpowiadał, wymieniając trzy atuty: "bo jestem Żydem, bo jestem aktorem i niepełnosprawnym chłopcem!".

Ekstatyczny taniec na dmuchanym łóżku

Wczesne przedstawienia były inspirowane tekstami literackimi. Teraz pomysły wychodzą od aktorów. Sami chcieli, żeby pierwszy odcinek ich teatralnego "serialu" o społecznych iluzjach nazywał się "Statek miłości". Drugi, "Upadki", był o pieniądzach. Tytuł najnowszego wymyślił na próbie Grzegorz Brandt: "Klauni, czyli o rodzinie".

- Robienie przedstawienia jest jak wyprawa - opowiada Sobczyk. - Celem jest data premiery. Ale droga do celu ma charakter wędrowania z dużym przyzwoleniem na błądzenie. Hasło, które sobie zadaliśmy, jest jak rebus. Do "Klaunów" kupiliśmy sto cyrkowych nosów, to miał być podstawowy rekwizyt. Ale w pracy odrzuciliśmy nosy i kostiumy klaunów. To nie aktorzy są klaunami, ale my, tzw. normalsi, robimy z nich klaunów.

Mieszkania treningowe pokazane w "Klaunach" istnieją naprawdę. Niepełnosprawni umysłowo przez kilka tygodni mogą próbować samodzielnego życia poza rodzinnym domem. Ich samodzielność wymaga kontroli. W przedstawieniu ta sytuacja zostaje doprowadzona do absurdu: nad wytypowaną parą czuwa trener z gwizdkiem, który uczy ich podstawowych czynności: prasowania, odkurzania, parzenia kawy, trzymania w ręku łyżeczki.

Modelowe mieszkanie staje się reklamą nowego "projektu". Słowa: "projekt", "integracja", "inkluzywność", "wykluczenie", "wolność" - są wykrzykiwane po angielsku przez asystentkę (Emilia Rajca) Pani Prezydent (Barbara Lityńska), która z fanfarami wjeżdża na wózku-tronie i wygłasza z kartki propagandowe przemówienie. Ona też jest niepełnosprawna. Jej władza ma charakter formalny - jest jak przedstawicielka tubylców w skolonizowanym kraju.

Tymczasem za drzwiami mieszkania treningowego narasta bunt: "nie ma wolności bez samodzielności!". W końcu wlewają się do mieszkania, opanowują je i ekstatycznie tańczą na nadmuchiwanym "łożu małżeńskim" - obiekcie marzeń, które są, mimo ich wieku, nieokreślone, trochę księżycowe, czasem dziecinne, niemieszczące się w normach. Do tego teatru iluzji pasuje to, co powiedziano o sztuce kampu, że "jest ona wymierzona w społeczeństwo, które wie, co jest poważne, a co nie".

Małpka nie chce grać

- Te sceny są budowane przez nich - mówi Sobczyk. - Biorą spektakl w swoje ręce, sytuacje sceniczne przeżywają jak rzeczywiste. Dla mnie ten teatr nie służy budowaniu jakiegoś autonomicznego świata. To jest krytyczny komentarz do rzeczywistości, w której aktorzy - dorosłe osoby z niepełnosprawnością - są traktowani niepoważnie. W teatrze wspólnie badamy, co się dzieje, gdy otwieramy przestrzeń dla tematów tabu. I chociaż na scenie grają w większości osoby z zespołem Downa, to spektakle nie skupiają się na sytuacji osób niepełnosprawnych. Staramy się patrzeć szerzej.

Kiedy w "Klaunach" niepełnosprawni wdzierają się do mieszkania treningowego, następuje ekstatyczny finał. Teresa Foks śpiewa arię w swoim niepojętym języku. Pani Prezydent potępia "haniebne" zachowanie lokatorów baraszkujących na wielkim łożu. Eksperyment kończy się smutnym wypuszczeniem powietrza z materaca. Na ekranie ukazuje się czarno-biały film z ubraną w XIX-wieczne stroje parą downów, która pcha niemowlęcy wózek. Napis: "The End".

Co to jest? Happy end, którego nigdy nie będzie? Wolność, która była tylko iluzją? Nie, sens spektaklu jest inny - przewrotny. Prawdziwymi bohaterami nie są oni, tylko my, rodzice, wychowawcy, opiekunowie, politycy - ci wszyscy, którzy w imieniu niepełnosprawnych się wypowiadają. Nie przypadkiem na scenie jako cyrkowa atrakcja pojawia się brzuchomówca (Piotr Boruta), który rozpoczyna spektakl. Trzyma w ramionach małpkę, za którą mówi. Małpka droczy się z panem, aby w końcu przemówić jakby własnym głosem - odmawia udziału w grze. Przedstawienie wywołujące salwy wyzwalającego śmiechu na moment poważnieje. Ze sceny padają imiona słynnych "monstrów" pokazywanych niegdyś w cyrkach i na jarmarkach.

Justyna stawia ważne pytanie

- Gdzie obecnie znajduje się Freak Show? Gdzie dzisiaj jest to miejsce, w którym kiedyś prezentowano wybryki natury? Byli tam również ludzie z zespołem Downa, tacy jak oni. Zrozumiałam, że rolę takiego Freak Show może pełnić to wszystko, co my manifestujemy wokół niepełnosprawnych, w imię najlepszych intencji. Nawet nasz teatr może być tak postrzegany...

Dziś funkcjonuje masa projektów, w które włączani są niepełnosprawni. Ale ci "nasi kochani niepełnosprawni", nad którymi się pochylamy, wciąż nie są zaproszeni do społeczeństwa. Są tylko gośćmi, dla których trzeba coś zrobić, a potem odesłać ich do domu. Teatr jest przestrzenią, gdzie możemy obśmiać nas samych, nasze ograniczenia, poczucie wyższości, strach przed innym. Tendencja do ustawiania innych w podrzędnej roli dotyczy nie tylko niepełnosprawnych, ale również np. naszych dzieci. Wszystkich, którzy są słabsi. Czy nie jest tak, że przekazujemy innym jako wzór normalności obraz znormalizowanego człowieka, którym sami wcale nie jesteśmy? Pompujemy im złudę.

Na ile ten teatr zmienia swoich aktorów? - Nie, ja nie myślę w ten sposób - mówi Justyna. - Jest na odwrót: to właśnie pod ich wpływem łamią się założone przez nas konwencje. I widzę, jak to zaczyna promieniować. Mamy na praktykach reżyserskich studentkę ze szkoły teatralnej z Krakowa. Pojawiają się badacze, różni specjaliści od "wykluczeń". Oglądamy filmy, jeździmy na festiwale, znajdujemy sprzymierzeńców, zakładamy fundację. Jesteśmy w kontakcie z Europą, gdzie tyle pod tym względem się dzieje. Uważam, że w Warszawie powinno powstać "Inclusive Art Center", w którym teatr będzie tylko jednym z elementów. Tymczasem dzieją się rzeczy, których nigdy bym się nie spodziewała. Bank przychodzi, by sponsorować nasze przedstawienie. Inny teatr chce, żebyśmy u nich zrobili spektakl... W tym roku będziemy robić produkcję dla dzieci z aktorami Nowego Teatru. O odwadze. Nasi będą Indianami. Bo każdy bohater, nie tylko indiański, żeby przejść inicjację i wejść na ścieżkę odwagi, musi opuścić dom. Nasi aktorzy nie mają takiej możliwości. Ale od czego jest teatr?

***

Najbliższe spektakle "Klaunów": 30 i 31 stycznia o godz. 19 w Instytucie Teatralnym w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji