Powsinoga beskidzki
WOJCIECH SIEMION najlepiej czuje się, kiedy jest sam na scenie. W monodramach potrafi niepodzielnie zapanować na scenie i nad publicznością. Ma w tym zakresie szereg świetnych osiągnięć w swoim repertuarze. Niedawno widziałem go we Wrocławiu w "Śmiesznym staruszku" Tadeusza Różewicza - doskonały w każdym słowie, dostosowany do charakteru tej dość ryzykownej jednoosobowej sztuki. Obecnie w Sali Prób Teatru Dramatycznego gra w monodramie "Wowro". To materia, z którą Siemion daje sobie radę najsprawniej, jak nikt inny z naszych aktorów - literatura ludowa o urokach prymitywu, gawędziarska, gwarowa. Siemion podaje gwarę ludową tak jakby nigdy inaczej nie mówił. "Wowro" to opowiadania zmarłego czterdzieści lat temu Andrzeja Wawry. świątkarza, poety i gawędziarza beskidzkiego spod Wadowic, Gorzenia i Babiej Góry, opiewanego przez Emila Zegadłowicza. Opowiadania te spisał znany etnograf krakowski prof.Tadeusz Seweryn. Stały się one materiałem przedstawienia teatralnego, prawdziwie czarującego i pod każdym względem udanego. Wawro nie umiejący czytać i pisać, pasający krowy w rodzinnej wiosce, biedaczyna imający się różnych prac, był człowiekiem bywałym - na Śląsku i w Kieleckiem (na robotach), w Częstochowie (na pielgrzymce) i w Poznaniu (przedstawiony Prezydentowi). O tym wszystkim opowiada w swoich gawędach, i o perypetiach małżeńskich, i o poczynaniach świątkarskich, o wymyślonych przygodach z żywotów świętych. Opowiada uroczym językiem ludowym, w który miesza się po ludowemu przetworzona gwara miejska. Opowiada z naiwnością i prostotą, w których czysta poezja (np. śliczna-opowieść o ptaszkach) łączy się z pysznym, niekiedy rubasznym humorem. Tak opowiada Wawro i tak opowiada i wyśpiewuje Siemion, oddając bezbłędnie wszystkie piękności tekstu, stwarzając niezmiernie prawdziwą i żywą postać beskidzkiego chłopa i artysty.Pomogła mu w tym w dużej mierze zręczna i pomysłowa reżyseria PIOTRA PIASKOWSKIEGO i świetna scenografia JANA KOSIŃSKIEGO, wykorzystująca autentyczne elementy chałupy góralskiej. Przygrywali raz smętnie, raz ochoczo trzej muzykanci, występował też z powodzeniem miły chłopaczek.