Artykuły

Jeż w Milanówku, czyli depresje wielkich

"Wielcy Inni II: Deperesje. Szymborska, Rymkiewicz, Bielicka" Jacka Kozłowskiego w reż. autora w Teatrze im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Pisze Alicja Śliwa w Tygodniku Wałbrzyskim.

"Wielcy Inni II: Depresje. Szymborska, Rymkiewicz, Bielicka" z tekstem i w reżyserii Jacka Kozłowskiego to siedemdziesiąt minut inteligentnej rozrywki i przede wszystkim podziwiania warsztatu aktorów Teatru Dramatycznego im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu. Mirosława Żak, Rafał Kosowski i Włodzimierz Dyła (choć gościnnie, to już wrosły w wałbrzyski pejzaż) z łatwością wcielili się w osobowości ze świata polskiej kultury.

Pierwsza premiera "Szaniawskiego" w tym roku jest drugą odsłoną stand-upu Kozłowskiego w wałbrzyskim teatrze. Po Agnieszce Osieckiej, Witoldzie Gombrowiczu i Jezusie (w tych wszystkich rolach Mirosława Żak) przyszła pora na spotkanie z kolejnymi intrygującymi postaciami. Wisława Szymborska w stonowanej kreacji Rafała Kosowskiego (kolejna kobieca rola!) jest cichutka i ironiczna. Pali jednego papierosa za drugim (za ich pomocą prezentuje nawet zawiłości scenariuszowe oglądanej przez siebie namiętnie "Mody na sukces"). Opowiada o swoich wycinankach i uwielbieniu dla Woody'ego Allena. Noblistka pisze tylko jeden wiersz rocznie, bo to kupa roboty i marzy, by umrzeć znokautowana przez Andrzeja Gołotę.

Z kolei Jarosław Marek Rymkiewicz - poeta, eseista, a także publicysta polityczny związany z polską prawicą i słynący ostatnio z wierszy o tragedii smoleńskiej - w wykonaniu Włodzimierza Dyły to istny wulkan energii napędzany agresją i frustracją. Walczy już nie tylko z "Gazetą Wyborczą", ale wszystkimi bez względu na wyznawane poglądy. Nawet jeż nie może czuć się bezpiecznie. Rymkiewicz uprawia więc swój ogródek w Milanówku, snując pesymistyczne i chore wizje. Jest w nich zjadliwy. Kilka jego prawd ma swoją wagę. Jak np. ta - "Nie wystarczy być złym człowiekiem, trzeba być jeszcze Polakiem". Choć postać poety jest najbardziej przerysowana, to nie ma tu szyderstwa, a wręcz wyczuwa się sympatię Kozłowskiego do swojego bohatera.

Hanka Bielicka, trzecia z zestawu Wielkich Innych, kojarząca się nieodparcie z kapeluszem i warszawską przekupką przypadła w udziale Mirosławie Żak. Ta wałbrzyska aktorka, kobieta pistolet z szybkością karabinu maszynowego, dorównując granej przez siebie autentycznej postaci, z jej chropawym tembrem głosu i gestami wypowiada okraszony mniej lub bardziej zabawnymi kawałami monolog. W tej bohaterce uwidacznia się cały dramat komediowej aktorki charakterystycznej. Zawsze musi przecież powiedzieć coś zabawnego, bo tego oczekuje od niej widownia. Bielicką dręczą więc senne koszmary, że gra w "4.48 Psychosis" Sarah Kane. Wtedy źle jest zarówno, gdy publiczność pęka ze śmiechu na spektaklu, jak i milczy. Wygrywa jednak z Magdaleną Cielecką w tempie podawania tekstu. Bielicka to chyba najbardziej tragiczna bohaterka z trójki teatralnego stand-upu. W przeciwieństwie do pozostałych na własne życzenie wybrała życie w świetle jupiterów jako aktorka, nie mówi jednak swoim tekstem, a jedynie odtwarza.

"Wielcy Inni II: Depresje. Szymborska, Rymkiewicz, Bielicka" Jacka Kozłowskiego to świetnie zagrana (i zaśpiewana) opowieść o ciężarze wizerunku. Jest dowcipnie i z polotem, zabrakło mi jedynie większej zgryźliwości i kontrowersji, czego oczekuję po stand-upie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji