Artykuły

Baletowa podróż bajkowa

"Dziadek do orzechów" w choreogr. Paula Chalmera w Operze Nova w Bydgoszczy. Pisze Joanna Tumiłowicz w Twojej Muzie.

Opera Nova w Bydgoszczy może być zadowolona ze swej premiery baletowej. Gołym okiem widać, że to spektakl kosztowny i bardzo wypracowany. Udział bierze cały zespół, a niektórzy tancerze mają do wykonania po kilka ról.

Gra na żywo orkiestra pod batutą dyrektora Macieja Figasa. Przygotowano 250 barwnych i bogatych kostiumów. Dekoracja może jest skromniejsza, ale i tak mamy salon z choinką, miasteczko, karuzelę, podróż balonem, a nawet dużego smoka, który wbiega na scenę w celu udekorowania tańca chińskiego. Do wykonawców zaliczają się dzieci ze Studia Baletowego, chór dziecięcy z Pałacu Młodzieży i chór żeński Opery Nova. Powodzenie przedstawienia baletowego wynika po części z innowacji wprowadzonych przez utalentowanego choreografia Paula Chalmera, który jakby nie wierząc, że taniec jest w stanie zainteresować dziecięcą i mniej wyrobioną widownię, wprowadził rozmaite fabuły dodatkowe rozgrywające się niekiedy na drugim planie, przykuwające uwagę. Bajkowo-świąteczny nastrój pomagała utrzymać barwna scenografia Mariusza Napierały, a zwłaszcza ubiory tancerzy autorstwa Agaty Uchman. To, czego nie opowiedzieli tancerze, dekoracje i kostiumy uzupełniała reżyseria świateł Jordana Tuinmana i animacje wideo Adama Kellera.

Sprawdzian dla solistów

Nie byłoby baletu bez dobrze przygotowanych tancerzy. Poszczególne role w "Dziadku do orzechów" są wdzięczne, ale trudne, jeśli się chce dochować standardów tańca klasycznego.

Oczy zwrócone są na Klarę i Dziadka do orzechów, w których obsadzono młodych artystów Martę Kurkowską i Tomasza Siedleckiego. Tancerce nie można było odmówić dziewczęcego wdzięku, choć w jej kreacji zdarzały się jednakże sekwencje zdradzające ociężałość. Partner Klary miał więcej płynności w ruchach, jednakże wielokrotne podrzucanie tancerki było i dla niego niekiedy widocznym problemem. W epizodycznej roli niesfornego Fritza dużym temperamentem wykazał się Seiru Nagahori, występujący później w tańcu rosyjskim. Interesująco zapisała się w pamięci Angelika Gembiak w tańcu hiszpańskim, ale jeszcze więcej miękkości, ulotności i gracji zaprezentowała Joanna Oleś-Strojna w tańcu arabskim, którą wniesiono na scenę zawiniętą w dywanie.

Małpka mówi gestem

Jako nowy element do listy bohaterów "Dziadka do orzechów" została dołączona grupka trzech małp, które zgodnie ze starożytną buddyjską tradycją zasłaniają oczy, uszy i usta, co można interpretować jako zadanie wychowawcze. Nie powinno się epatować dzieci obrazami wyrażającymi zło, agresję czy brutalność ani karmić szpetotą i ordynarnością, perswadować trzeba wszelkie naśladownictwo złych wzorów, które dostają się do oczu i uszu niedojrzałych osób. W bydgoskiej inscenizacji baletu Piotra Czajkowskiego owe "trzy małpki mądrości" spełniają prócz symbolicznego nakazu "nie widzę, nie słyszę, nie mówię", rolę zabawnych rozśmieszaczy, klaunów przykuwających uwagę swymi niewyszukanymi żartami i pseudoakrobatycznymi popisami. Tancerze przebrani za małpy mieli bardzo trudne zadania, zważywszy że całą głowę szczelnie obudowano czapko-maskami. Warto pochwalić występ Leo Ciarkę, Remigiusza Orłowskiego i Konrada Przybytniaka, a także pomysł wybitnego choreografa, który dzięki udziałowi tych postaci w tle innych scen baletu mógł stworzyć wrażenie, że prócz tańca coś się jeszcze w tym przedstawieniu "dzieje".

Rodzynki z Warszawy

W końcowej części baletu widzowie mieli okazję skonfrontować dotychczasowe wrażenia z tańcem wykonawców zaproszonych do gościnnego udziału w premierze. W roli Cukrowej wróżki i jej Kawalera ujrzeliśmy na scenie parę pierwszych solistów Polskiego Baletu Narodowego z Warszawy, filigranową Yukę Ebihara i doświadczonego Maksima Woitiula. Choć para "importowanych" solistów nie wniosła niczego konkretnego do opowieści o dziadku do orzechów i Klarze, znaleźliśmy się na kilka minut w innym świecie, poziom artyzmu tego epizodu przewyższał dwukrotnie pozostałe sceny popularnego baletu. Można się domyślać, że występ solistów gościnnych miał być nie tylko "wisienką na torcie" dla publiczności, ale także bodźcem dla tancerzy bydgoskiej sceny i zachętą do ciągłego doskonalenia warsztatu i stylu klasycznego tańca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji