Artykuły

Bez miłości

Teatralna twórczość Krystiana Lupy znaczona jest spektaklami, wykorzystującymi w swej warstwie dramaturgicznej m.in. prozę {#au#796}Musila{/#}, a także ostatnio Hermanna {#au#890}Brocha{/#}. Reżyser nie stroni od twórczości Thomasa {#au#}Bernharda{/#}, którego {#re#5212}"Immanuela Kanta"{/#} przygotował w ubiegłym roku w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Tam też niedawno odbyła się premiera przedziwnego spektaklu, którego autorem jest sam Lupa, opartego na motywach opowiadań: Hermanna Brocha "Hanna Wendling" i Roberta Musila "Kuszenie cichej Weroniki". Całość trwa ponad cztery godziny, choć reżyser ma zamiar podzielić spektakl na dwie części i grać osobno przez dwa kolejne wieczory.

Powyższy zamiar wydaje się dyskusyjny. Dlaczego? Otóż obejrzenie całości nasuwa nieodparcie następujący wniosek: istnieje przedziwna dysproporcja w odbiorze obu części. Mówiąc inaczej: część pierwsza jest dramaturgicznie zwarta i gęsta, czego nie można powiedzieć o drugiej. "Dama z jednorożcem" to wizja świata, w którym egzystują ludzie okaleczeni przez wojnę, zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Henryk Wendling wraca z wojny, ale świat, który zastaje - tak jak jego żona Anna - jest zimny, martwy, pozbawiony miłości. Pytanie zadane przez Annę - Dlaczego takie obce, pozbawione miłości jest to wszystko? - dociera do widza przy pomocy obrazów, pomysłowej scenografii (pokój Anny i Henryka przemieszczany po scenie) autorstwa również Lupy. W dotarciu tym bardzo pomagają widzowi aktorzy: Halina Rasiakówna jako Anna oszczędną grą rysuje kobietę, która potrzebuje miłości. Jest to jedna z najlepszych ról tej aktorki. Wojciech Ziemiański - Henryk - to wypalony wewnętrznie człowiek, który zwątpił w sens ludzkiej egzystencji. W spektaklu tym nieprzypadkowo pojawiają się aktorzy, współpracujący wcześniej - tak jak Rasiakówna i Ziemiański - z Krystianem Lupą. Są to m.in. Henryk Niebudek - Kuhlenbeck, Tadeusz Szymków - dr Flurschütz, Wojciech Dąbrowski znakomity jako Jaretzki. Ich obecność wytłumaczyłbym owym trudno uchwytnym porozumieniem aktor-reżyser, które procentuje na scenie.

Tym bardziej trudne jest do pojętna, iż ten sam reżyser z tak znakomitymi aktorami, jak Krzesisława Dubielówna, Ewa Skibińska, Wojciech Kościelniak, Mariusz Kiljan, przygotowuje drugą część - spektakl "Kuszenie cichej Weroniki" - zupełnie obok widza. Tego ogarnia smutek, kiedy widzi, że bardzo dobrzy aktorzy nie są w stanie uratować słabego, chwilami przefilozofowanego tekstu. Widz ma przez to trudność ze skupieniem się, uchwyceniem sensu dialogów wypowiedzianych przez sceniczne postacie. Ten brak zainteresowania czy raczej trudność potęguje jeszcze fakt, że "Kuszenie cichej Weroniki" trwa ponad dwie godziny. Nadmiernie oszczędna scenografia nie ułatwia, a przynajmniej nie pomaga w odbiorze. Tytułowa Weronika, przekonująco zagrana przez Ewę Skibińską, miota się między dwoma mężczyznami, ale te jej rozterki nie udzielają się widzowi. Niektórzy wychodzili w czasie premierowego spektaklu, czego reżyser nie powinien lekceważyć. Zatem obejrzenie dwuczęściowego spektaklu Krystiana Lupy pozostawia uczucie niedosytu. Łagodzi je co prawda wspaniała, nastrojowa muzyka Jacka Ostaszewskiego, na którą składają się także szmery, szelesty itp. Tylko czy widz powinien wyjść z teatru połowicznie usatysfakcjonowany?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji