Artykuły

Nieprawdopodobna historia w operze

"Historia najmniej prawdopodobna" Jerzego Komowicza w reż. Natalii Babińskiej w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze Małgorzata Klimczak w Głosie Szczecińskim.

Najnowsza premiera Opery na Zamku jest nietypowa, ale ciekawa

"Historia najmniej prawdopodobna" w reżyserii Natalii Babińskiej ze specjalnie zamówioną przez Operę na Zamku muzyką Jerzego Komowicza to bardziej performance niż typowe przedstawienie. Zaczyna się tradycyjnie - publiczność na widowni, aktorzy na scenie. Okazuje się, że znudzony Król, chcąc rozweselić swoje królestwo, robi konkurs na rzecz najmniej prawdopodobną. Laureat konkursu otrzyma pół królestwa i rękę księżniczki.

Pierwsze propozycje Króla nie satysfakcjonują, dopiero kiedy swój pomysł przedstawia Zegarmistrz, robi się ciekawie.

W tym momecie zwykły spektakl zamienia się w interaktywny performance. Widzowie wyruszają w podróż w czasie i to dosłownie. Zarówno rodzice, jak i dzieci w kilku grupach prowadzonych przez przewodniczki poznają możliwości czasu, jego tajemnice, jego tajemną moc i nieskończoność. Widzowie spacerują po różnych zakamarkach opery oglądając scenki w sposób symboliczny ukazujące czas, pory roku, dni tygodnia, pięć zmysłów. Zatrzymują się na 12 stacjach odpowiadających 12 godzinom. Każda stacja to pokaz umiejętności tancerzy i muzyków Opery na Zamku. Każda scena to zagadki, na które odpowiadają widzowie. Po odwiedzeniu 12 godzin widzowie wracają na scenę, gdzie oglądają koniec historii i poznają werdykt jurorów na rzecz najmniej prawdopodobną, którego nie zdradzę.

Trzeba przyznać, że pomysł na to przedstawienie był przedni. Mimo dwugodzinnego spektaklu bez żadnej przerwy, co się rzadko zdarza w przypadku przedstawień dla dzieci, najmłodsi widzowie wcale się nie nudzą. Nie nudzą się także ich dorośli opiekunowie. Wszyscy

uczestniczą w rozwiązywaniu zagadek i opowiadają swoje wrażenia z podróży w czasie.

Zespół Opery na Zamku spisuje się bardzo dobrze. Oglądanie solistów, na co dzień przeżywających dramaty na scenie, tym razem w scenach komediowych, to prawdziwa przyjemność. Tomasz Łuczak jako zabawny Król, Piotr Zgorzelski jako Narrator w butach na obcasie, Hubert Stolarski jako Zegarmistrz oraz zaskakujący Janusz Lewandowski jako czarny charakter, który w obcisłym kostiumie i z szopą kolorowych włosów bardziej wzbudza śmiech niż lęk, to bardzo doborowe towarzystwo. Artyści stanęli na wysokości zadania serwując nam udaną sztukę.

Warto zwrócić uwagę na świetną muzykę, która ze sceny na scenę zmienia się pre-zentując przeróżne gatunki muzyczne. To nie jest typowa muzyczka dla dzieci, to dzieło, które może zabrzmieć samodzielnie, nawet bez spektaklu. Buduje nastrój, trzyma w napięciu.

Po raz kolejny okazało się, że utwór napisany na zamówienie dla Opery na Zamku (wcześniej była muzyka Przemysława Zycha do "Alicji w krainie czarów") to bardzo dobry pomysł.

Spektakl można oglądać w Operze na Zamku do końca tego roku. Na pewno warto wybrać się do opery, bo przy okazji można zobaczyć jak wygląda po przebudowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji