Artykuły

Sztuka rodzi się z konfliktu, każdy dialog w teatrze jest konfliktem

- To, czego możemy się obawiać, to przechylenia szali tylko na jedną stronę i wykluczanie prawdziwego dialogu - mówi Agnieszka Korytkowska-Mazur, dyrektorka Teatru Dramatycznego w Białymstoku, w rozmowie z Anną Kopeć z Kuriera Porannego.

Burza wokół wrocławskiego teatru, powołanie Konrada Szczebiota na eksperta ds. teatru, który ma się zapoznawać z repertuarem na podstawie nagrań wideo - to tylko jedno z wydarzeń wokół polityki kulturalnej, które bulwersują środowisko. Panią również?

Agnieszka Korytkowska-Mazur, dyrektorka Teatru Dramatycznego: Pyta mnie pani o politykę czy o teatr? Mogę wypowiadać się wyłącznie w sprawach, na których się znam, co wyklucza naszą dyskusję o polityce. Kwestię wydania ekspertyzy bardzo dobrze skomentował Jan Klata wyrażając nadzieję, że nowy doradca ministra nie będzie przewijał oglądanych dvd. Teatr jest sztuką żywą, która istnieje tu i teraz i zawsze zakładała obecność widza. Pojawia się natomiast pytanie, czemu ma służyć zlecenie takiej ekspertyzy przez ministra - możemy się tego tylko domyślać, bo oficjalnie nie zostało to wyjaśnione. Schematy cenzorskie są dobrze znane z historii i zawsze miały jednoznaczny cel, niezależny od pozytywnych czy negatywnych składowych recenzji.

Obawia się Pani widma cenzury w swoim teatrze?

- Zależy o jaką cenzurę pani pyta: tę wpływającą na plany merytoryczne i finansowe teatru czy obyczajową? Wiem, że tematy, które podejmujemy w teatrze nie są proste, często można potraktować je jako prowokacje. Myślę tu m.in. o "Sońce", "Antyhonie", "Bieżeńcach". Niejednoznaczne historie zawsze mają swoich oponentów. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby ten rodzaj opozycji miał wpływ na to, że nie będziemy podejmować niewygodnych tematów. Zespół Teatru Dramatycznego w Białymstoku to w większości silna i odważna ekipa. Odwaga zawsze rośnie wraz zagrożeniem, jeśli więc będzie się nasilało zagrożenie, jego odparcie będzie wymagało większej siły.

Piotr Tomaszuk mówił "Porannemu" o tym, że urzędnicy powinni mieć większe prawo do kształtowania repertuarów teatrów, a także ich kontroli. Zgadza się Pani z tym poglądem?

- Sama pani zadaje mi to pytanie ze znaczącym uśmiechem. Żaden z urzędników nie otwiera własnego portfela i za własne pieniądze nie dotuje instytucji kultury. Urzędnicy dysponują pieniędzmi pani, moimi i każdego podatnika. Nie można określić, która złotówka pochodzi od osób pro-systemowych, a która od opozycjonistów. Wolność artystyczna, dobrze pojęta, zakłada dialog, nawet jeśli jest on trudny, czy nawet prowokacyjny. Artyści powinni umieć skupiać to, co jest rozproszone, artystycznie nazywać pewne procesy, dobrzy artyści zaś zawsze wyprzedzają powszechne tendencje. Jeśli urzędnik miałby stać na straży artystycznego wyrazu, to wartości się zaburzone. Mam nadzieję, że źle zrozumiałam Piotra Tomaszuka, że może nie dopowiedział tego wszystkiego co miał na myśli, nigdy nie oceniałam go bowiem jako koniunkturalisty bez wiedzy.

Czy w związku ze zmianami w Polsce, zwycięstwem partii mocno prawicowej, zmieni się także repertuar białostockiego Teatru Dramatycznego?

- Realizacja tej linii repertuarowej wpisana jest w mój czteroletni kontrakt. Plan, który zobowiązałam się realizować w wygranym konkursie jest konsekwentny i przynosi teatrowi wiele sukcesów. Nie jesteśmy zależni od żadnej opcji politycznej. Zwycięstwo partii mocno prawicowej, jak pani mówi, powszechnie kojarzy się z prymatem tendencji narodowościowych, tożsamościowych czy odgrzewania tematów historycznych. Paradoksalnie, w formie może dość niepokornej, ale zajmują nas pytania związane z trudnymi procesami tożsamościowymi Podlasia. Jednak to nie polityczne tezy i wytyczne kierują tymi artystycznymi poszukiwaniami, a nasze zainteresowanie Człowiekiem. Tylko i wyłącznie zestawienie różnych punków widzenia daje jakąkolwiek formę oglądu. Jeśli pojawia się spojrzenie wyłącznie jednostronne, tracimy to, co w teatrze i sztuce jest najważniejsze, czyli dialog nierzadko oparty na konflikcie. Sztuka rodzi się z konfliktu, każdy dialog w teatrze jest konfliktem. To, czego możemy się obawiać, to przechylenia szali tylko na jedną stronę i wykluczanie prawdziwego dialogu.

Jest plan, by Teatr Dramatyczny wychodził ze swoimi spektaklami w inną przestrzeń, konkretnie do klubu Zmiana Klimatu. Cóż to za pomysł?

- To kontynuacja Sceny Inicjatyw Artystycznych. Zmiana Klimatu otworzyła nową scenę. Marek Tyszkiewicz zaproponował wystawienie tam swojego monodramu "Spragniony". To najbardziej wiarygodna osoba do opowiedzenia tej historii. Bardzo mnie cieszy ta wspólna inicjatywa. Jako reżyser uważam, że ten spektakl w przestrzeni klubu ma szansę zyskać nowe znaczenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji