Artykuły

Najmłodsi w roli głównej

"Mały kominiarczyk" w reż. Roberta Skolmowskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Magdalena Sasin w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Wciągnąć młodą publiczność do zabawy to tajemnica sukcesu wizyty dzieci w teatrze. Taki jest zamysł opery dla najmłodszych "Mały kominiarczyk", którą pokazał w sobotę Teatr Wielki. Kompozycję Benjamina Brittena wyreżyserował Robert Skolmowski. Jest to opera dziecięca w pełnym tego słowa znaczeniu - najmłodsi nie tylko oglądają przedstawienie, ale grają główne role.

W pierwszej części młodą publiczność znakomicie rozruszał Przemysław Rezner jako Prezenter (aktor jest świetny w komediowych rolach mówionych; przypomnijmy postać Przewodnika Wycieczki z "Kandyda"). Poprowadził quiz wiedzy o operze, w którym publiczność tworzyła jedną z trzech drużyn (dwie pozostałe to młodzi aktorzy na scenie). Przy każdym pytaniu trzeba było wybrać prawidłową odpowiedź, np. "Miejsce, gdzie właśnie siedzi publiczność", to a) "poczekalnia", b) "widownia", c) "audytorium" (tym, którzy nie wiedzą, podpowiadam, że prawidłowa jest odpowiedź b). Widzowie w świetnym stylu pokonali przeciwników. Nie dali sobie wmówić, że kurtyna to "kurtka w rozmiarze 5XL", a orkiestra to "styczniowa zbiórka pieniędzy"; nie zwiodło ich nawet pytanie o uwerturę - wiedzieli, że jest to wstęp do opery, a nie rasa psów obronnych z zachodniej części Tybetu. Przypomnienie podstawowych muzycznych terminów udało się połączyć ze znakomitą zabawą; na sali co rusz wybuchały salwy śmiechu, a dzieci prześcigały się w odpowiedziach. Rzecz jasna, tak znakomitej publiczności należała się nagroda: było nią przedstawienie "Mały kominiarczyk".

Podczas, gdy część pierwsza przebiegała żywo, radośnie i w dobrym tempie, druga była dla małych widzów nieco trudniejsza. Choć libretto, opowiadające o perypetiach ubogiego kominiarczyka, wydaje się proste, zabrakło bodaj krótkiego wprowadzenia, które pozwoliłoby połapać się w czasie i miejscu akcji, zwłaszcza, że w tekście pojawiają się zwroty typu "paniczu" i "panienko". Koniecznie wypada też więcej czasu poświęcić na piosenkę, którą widownia poznaje w pierwszej części wieczoru, by potem śpiewać podczas przedstawienia.

Mali aktorzy ujmowali naturalnością, wdziękiem i zaangażowaniem. Świetny był Filip Rurak w roli tytułowej i Anita Browarska jako pełna przejęcia Julia. Przed kolejnymi przedstawieniami dobrze byłoby jednak dopracować niektóre partie śpiewane. Poprawy domaga się też dykcja, bo mali widzowie, gdy nie rozumieją, o co chodzi, szybko zaczynają się nudzić.

Bardzo podobała się też scenografia Małgorzaty Słoniowskiej. Na scenie stanęły tylko niezbędne rekwizyty - lina, łóżko, wanienka, zaś rolę dekoracji grało wyświetlone w tle ogromne okno, w którym ukazywały się różne sceny, nagrane w Łodzi i okolicach. Nadawało to przedstawieniu dynamizmu i dobrze komponowało się ze współczesnymi strojami małych chórzystów: dżinsy + ostro pomarańczowe T-shirty.

Przedstawienia dla dzieci brakowało w repertuarze łódzkiej opery. Dobrze, że "Kominiarczyk" uzupełnił tę lukę tak ciekawym utworem muzycznym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji