Artykuły

Warszawa. Odnaleziono książkę Jarosława Iwaszkiewicza skierowaną do dzieci

"Kocia książka" odnaleziona w archiwum w Stawisku to zapis literackiej zabawy Iwaszkiewicza z córkami, a także pierwsza, niedawno odkryta, książka dla dzieci autora "Sławy i chwały". "Kocia książka" trafi do księgarń w grudniu.

Dotąd sądzono, że Iwaszkiewicz nie pisał dla dzieci. - Jest to pierwsze tego rodzaju znalezisko - ciekawe na kilku poziomach. Nie znam wielu utworów, w których widać poczucie humoru Iwaszkiewicza, a "Kocia książka" jest właśnie taka - powiedziała PAP Anna Król, która odnalazła "Kocią książkę" w archiwum na Stawisku i opracowała do druku.

- To bardzo specyficzne miejsce - można tam znaleźć dosłownie wszystko. Rzeczy posegregowano w kilku kategoriach - rękopisy, wiersze, opowiadania, maszynopisy są dość starannie opisane. Ale w archiwum są też rzeczy mniej uporządkowane, bardzo różnej wartości, takie jak kwity z pralni, listy spraw do załatwienia, listy zakupów, karteczki z ulotnymi myślami, liściki do żony, recepty itp. Ja akurat uważam, że takie drobiazgi są bardzo cenne, opowiadają historię codzienności, pisałam o nich w wydanej dwa miesiące temu książce "Rzeczy. Iwaszkiewicz intymnie". Właśnie wśród takich "drobiazgów" znalazłam teczkę zatytułowaną "Kocia książka", a w niej zeszyt, który jest jednocześnie rękopisem i pierwszym "jednoegzemplarzowym" wydaniem literackiej zabawy Iwaszkiewicza i jego kilkuletnich wówczas córek - Marysi i Tereski - opowiadała Anna Król.

Zeszyt "Kocia książka" nosi ślady prób przystosowania wykonanej domowym sposobem książki do standardów prawdziwej publikacji. - Widać, że jej treść została przepisana z jakiegoś brudnopisu z troską o staranny zapis i szatę graficzną, z przemyślanym rozplanowaniem treści na poszczególnych kartkach, ilustracjami. Mimo kilku skreśleń i poprawek znać troskę twórców o estetyczną stronę przedsięwzięcia. Ilustracje najwyraźniej powstawały wspólnymi siłami całej trójki wydawców. Na stronie tytułowej widnieje coś w rodzaju informacji redakcyjnej: wynika z niej, że "Kocia książka" została opublikowana w "Kocienchadze" w latach 1933-34 - opowiadała edytorka.

Tytuł i sposób, w jaki zapisano miejsce publikacji kieruje czytelnika ku postaci głównej bohaterki. Jest nią kotka Bukasia, rezydentka przy poselstwie polskim w Kopenhadze, gdzie Iwaszkiewicz pracował na początku lat 30. - To była niezwykła kotka, choć z pozoru zwykły dachowiec. Jej postać pojawia się w korespondencji Iwaszkiewicza z córkami, widać, że traktowano ją jako członka rodziny. Iwaszkiewicz, pisząc do dziewczynek, czasem wcielał się w postać kotki. Dzięki tym relacjom wiemy, że Bukasia była niezwykle pomysłowa, trochę złośliwa, czasem obrażalska. Sposób, w jaki ta kotka zapisała się w listach i książce pokazuje, że ojciec i córki stworzyli własny świat skojarzeń, że cała trójka lubiła i rozumiała absurdalne dowcipy. Widać, jakim Iwaszkiewicz był ojcem, jaki wyjątkowy kontakt miał wtedy z córeczkami - mówiła Anna Król.

Edytorka odwiedziła starszą córkę Iwaszkiewicza, Marię, z oryginalnym zeszytem "Kociej książki" wypożyczonym ze Stawiska. - Podczas oglądania pani Maria przypominała sobie całe wersy. Jest tam taka fraza, która pełni funkcję refrenu: "co to kotu, co to kotu, co to z kotem jest kłopotu". Pani Maria wspominała, że u nich w domu tak się mówiło, to jedno z wielu rodzinnych powiedzonek Iwaszkiewiczów. Zdanie to należało wymawiać z takim lekkim grymasem na twarzy oraz pewnym powątpiewaniem w tonie, aby jasne było, że choć kot istotnie jest kłopotliwy, to jednak w głębi ducha cieszymy się i z obecności kota i z tych wszystkich kłopotów. Nie zachowały się zdjęcia Bukasi, ale w "Kociej książce" jest wklejona pocztówka z podobizną kota, wedle wspomnień pani Marii, niezwykle go przypominającego. Można z tego wnioskować, że Bukasia była bura, taka szaro-czarna, raczej niewielka - opowiadała Anna Król.

Czas, gdy powstawała "Kocia książka" - lata 1934-35 - był dla rodziny Iwaszkiewiczów bardzo trudny. To właśnie wtedy dała o sobie znać choroba psychiczna Anny Iwaszkiewiczowej. Rodzina często się rozdzielała - pani Anna kilka miesięcy spędziła w szpitalu, dziewczynki trochę były z ojcem w Kopenhadze i potem - Brukseli, trochę u rodziny w Warszawie. Bukasia została w Danii. W listach do córek Iwaszkiewicz zapewnia, że kotce jest dobrze, nowi opiekunowie bardzo o nią dbają i tolerują wszystkie kocie wybryki.

Pierwsza część "Kociej książki" to wierszowana "Kocia ballada" zawierająca najważniejsze informacje o Bukasi, opis pogoni za kanarkiem, przypomnienie szkód poczynionych podczas zabaw oraz szaleństw w kuchni. Druga i trzecia część książki jest purnonsensowa, zwiera pytania w rodzaju "czy to prawda, że koty są głupie?" (odpowiedź: oczywiście, że nie) albo rozważania, dlaczego nie mówi się "antypiesy" skoro używa się słowa "antrykoty". Morał z tych abstrakcyjnych dowcipów jest taki, że koty są lepsze i mądrzejsze od innych istot. Te żarciki uzupełnione zostały nie tylko rysunkami, ale też pomysłowymi wyklejankami, wśród których są pocztówki, ale też wycinki z gazet.

"Kocia książka" to w pewnym sensie ilustracja opowieści o życiu Iwaszkiewiczów zawartej w książce Ludwiki Włodek "Pra". Prawnuczka pisarza opisywała tam m.in. zabawy córek Iwaszkiewicza, ich abstrakcyjne poczucie humoru, rodzinne wierszyki, powiedzenia, zabawy słowne. "Kocia książka" pokazuje sam początek drogi dziewczynek, który doprowadził je jako nastolatki do kultu Gombrowicza. "Kocia książka" wiele też mówi o pozycji zwierząt w życiu Iwaszkiewiczów.

- Były one bardzo ważne. Iwaszkiewicz w większym stopniu miał tendencję do antropomorfizowania psów i kotów, pani Anna jako praktykująca katoliczka, kochając je równie mocno, broniła jednak zwierzęcego statusu ontologicznego pupili. Toczyli na ten temat spory. Anna Iwaszkiewiczowa napisała książkę "Nasze zwierzęta", Iwaszkiewicz poświęcił w "Dziennikach" mnóstwo miejsca analizowaniu relacji z kolejnymi psami, zwłaszcza tym najbardziej ulubionym - Tropkiem, który mieszkał na Stawisku w latach 60 i 70. - opowiadała Anna Król.

"Kocia książka", która ukaże się 2 grudnia nakładem wydawnictwa Oficyny Wydawniczej Wilk & Król nie będzie reprintem, choć zachowane zostaną oryginalne ilustracje, prezentowane też będą fragmenty rękopisów. Oryginalne treści wzbogacone zostaną o zupełnie nowe ilustracje autorstwa Alicji Rose, rysowniczki i poetki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji