Artykuły

Polski aktor wszech czasów: 30 lat temu zginął Zbigniew Cybulski

30 lat temu - 8 stycznia 1967 r. zginął w wypadku na wrocławskim peronie Zbigniew Cybulski, jeden z najpopularniejszych aktorów w historii powojennego polskiego kina. Pracował wówczas nad swoim 35 filmem "Morderca zostawia ślad". Miał niespełna 40 lat.

Mówiono o nim: "Polski James Dean" Dla wielbicieli kina pozostał po prostu Zbyszkiem, żywą, wciąż legendą, której życie nie zdążyło zweryfikować.

Urodził się 3 listopada 1927 r. w majątku Kniaże. Lata okupacji spędził w Warszawie. Po wojnie studiował na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, który porzucił dla aktorstwa, kończąc z wyróżnieniem krakowską Wyższą Szkolę Teatralną i Filmową. Jego pierwszą sceną był Teatr "Wybrzeże" w Gdańsku, w którym zadebiutował w sztuce Leona Schillera "Intrygi i miłości". Tam też upamiętnił się jako współzałożyciel, aktor i reżyser legendarnego studenckiego teatrzyku "Bim- Bom". Z gdańską sceną związany był przez kilka lat. Potem przeniósł się do warszawskiego Teatru "Ateneum", gdzie zyskał wielki aplauz rolami, w takich sztukach, jak "Kapelusz pełen deszczu". "Dwoje na huśtawce" czy "Pierwszy dzień wolności"",

Jego powołaniem i największą miłością był jednak film. Zadebiutował rolą Maćka Chełmickiego w niezapomnianym "Popiele i diamencie" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Zagrał potem jeszcze 10 znakomitych głównych ról, ale od postaci Maćka do końca nie mógł się wyzwolić. Chłopak z AK, wart podziwu i miłości, idealista wbrew sobie czyniący zło, przeżywający dylematy i rozterki typowe dla współczesnych mu "dwudziestoletnich", na zawsze pozostał mitycznym uosobieniem tamtego czasu. Nie ułatwiało to z pewnością Cybulskiemu aktorskiej kariery. Wymowa historyczno-ideowa filmu Wajdy sprawiła, że właśnie ta rola przesłoniła wszystkie jego następne, niewątpliwie dojrzalsze aktorsko ekranowo postacie.

Był więc nieśmiałym, zakochanym studentem w ciepłym, niezwykle udanym debiucie Janusza Morgensterna "Do widzenia, do jutra"; mężczyzną życia bohaterki kochającej go nade wszystko w trudny czas okupacji w filmie "Jak być kochaną" Wojciecha Hasa; przezabawnym bratem Elżbiety Czyżewskiej w "Giuseppe w Warszawie" w reżyserii Stanisława Lenartowicza. Znakomite kreacje stworzył również w "Rękopisie znalezionym w Saragossie" Hasa, "Pociągu" Jerzego Kawalerowicza, "Jowicie" Morgensterna, "Salcie" Tadeusza Konwickiego, w "Ich dniu powszednim" w reżyserii Aleksandra Ścibora-Rylskiego, wreszcie w "Niewinnych czarodziejach" Wajdy. Do niewątpliwych sukcesów aktora należą też kreacje w Teatrze Telewizji, m.in. w spektaklach: "Murowane alibi" Coliba Robertsona w reżyserii Morgensterna, "Podwórko" Andrzeja Jarockiego, "Romans prowincjonalny" Kornela Filipowicza, "Zatrzaśnij ostatnie drzwi" według Trumana Capote'a.

8 marca 1967 r. żegnając się z przyjaciółmi na wrocławskim dworcu, opowiadał jak cieszy go perspektywa pracy nad adaptacją "Lalki" Prusa. Miał zagrać Wokulskiego. Być może byłaby to rola jego życia, która przebiłaby "Popiół i diament". Nie było mu jednak dane jej zagrać. Nie zdążył nawet rozpocząć pracy nad scenariuszem. Zginął skacząc do pędzącego pociągu, jak kiedyś przed laty, grany przez niego bohater "Pociągu" Kawalerowicza. Kończył właśnie pracę nad ostatnim swoim filmem "Morderca zostawia ślad" w reżyserii Ścibora-Rylskiego. W ostatecznym, ekranowym kształcie filmu zabrakło już jednak jego głosu.

Jak żadnemu innemu polskiemu aktorowi, poświęcono mu liczne szkice krytyczne i tomy omówień kreacji aktorskich. Nadal powstają zresztą kolejne, analizujące tajemnicę jego nie słabnącej popularności. Znamienny pozostaje jednak, najtrafniejszy chyba spośród setek komentarzy, fragment wypowiedzi jego mistrza i wielkiego aktora Jana Kreczmara, próbujący dotknąć tajemnicy Cybulskiego: "Czy był wielkim aktorem? - Chyba nie. Czy miał talent? - Na pewno. Czy był genialny? - Kto wie. Przede wszystkim był fascynujący i nie dokończony. Być może był dopiero na początku wielkiej drogi..."

W ubiegłym roku w plebiscycie magazynu "Film" Zbigniew Cybulski wybrany został polskim aktorem wszech czasów. Trudno chyba o bardziej znamienny dowód jego wciąż żywej legendy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji