Artykuły

Legenda w ciemnych okularach

O godz. 4.27 z wrocławskiego dworca ruszał pospieszny do Warszawy. Zbyszek Cybulski nie zdążył na czas. Próbował wskoczyć 8 stycznia 1967 roku bieg pociągu zaczął się tragicznie

Przypadek, koszmarny zbieg okoliczności i zupełnie bezsensowny finał. Śmierć, w której jest coś z absurdu tragedii Maćka Chełmickiego.

Bohater "Popiołu i diamentu" na zawsze pozostanie pokoleniowym mitem. Cybulski ucieleśniał kompleksy i nadzieje tych, którzy nieśli swój bagaż doświadczeń wojennych i swoje wizje życia po wojnie. Ciemne okulary w rogowej oprawie dodawały mu tajemniczości. Kto widział choć jeden jego film, nie zapomni wyrazu jego twarzy, zmierzwionych włosów, specyficznego układu ust.

Zbyszek Cybulski - idol lat 50. i 60. nie stracił nic z ostrości swego wizerunku. Takiej osobowości nie da się zamienić w celuloidowy posąg. Nazywano go "polskim Jamesem Deanem", choć bez wątpienia spontanicznością reakcji, wyrazistością gry przerastał amerykańskiego gwiazdora.

3 listopada obchodziłby 70 urodziny. We środę minie 30 lat od śmierci największej legendy powojennego kina polskiego.

Przyszedł na świat w miejscowości Kniaże (wtedy województwo stanisławowskie). Po wojnie rodzina zamieszkała w Dzierżoniowie. Pasjonował go sport, harcerska przygoda, górskie włóczęgi. W 1947 r. zdał maturę. Miał już 20 lat. Czuł, że musi się spieszyć, by znaleźć swoje miejsce w życiu. Wyjechał na studia do Krakowa. Najpierw był na Wydziale Konsularnym Akademii Handlowej, potem na dziennikarstwie, ale Uniwersytet Jagielloński zmienił na Szkolę Teatralną,

W 1953 r. zaczyna pracować w Teatrze im. J. Słowackiego, lecz gdy Lidia Zamkow wyrusza do Gdańska, do Teatru Wybrzeże, wraz z grupą towarzyszących jej artystów jedzie też Cybulski. Tam jego udziałem staje się sława "Bim Bomu". Był (lata 1954 - 60) współzałożycielem, szefem artystycznym, reżyserem, autorem tekstów i aktorem nade wszystko duszą tego legendarnego teatrzyku studenckiego. Ożenił się z aktorką "Bim - Bomu" Elżbietą Chwalibóg.

Jego karierę ekranową zaczyna "Pokolenie" (1954). I chociaż podczas montażu większość scen z jego udziałem wycięto, to i tak właściwa mu brawura zdecydowała, że stał się postacią widoczną i znaczącą. W ciągu czterech lat wystąpił w siedmiu filmach, ale tym, który uczynił go gwiazdą, był "Popiół i diament" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Zachwyty nie szły jednak w parze z lawiną propozycji.

Cybulski, wraz z Bogumiłem Kobiela piszą więc scenariusz "Do widzenia do jutra" (reżyserował Janusz Morgenstern). To niemal historia "Bim-Bomu".

Teraz zaczyna się warszawski etap życia Cybulskiego. Trafia do zespołu Teatru Ateneum, ale jego prawdziwym żywiołem okazał się film. W 1961 r. pojechał do Paryża, by zagrać w "La poupee". Rolą szczególnej wagi w jego dorobku stał się Rawicz z "Jak być kochaną". Postać mitomana i tchórza w ocenie widzów i krytyków rujnowała wizerunek Cybulskiego - Chełmickiego. Przestał już tylko być legendą, albo jak uważają inni, był już tak wielką legendą, że mógł bawić się grą tworząc postacie trenerów, inżynierów, bywalców biura matrymonialnego. Zapisał się w pamięci jako hiszpański szlachcic z "Pamiętnika znalezionego w Saragossie".

Zbigniew Cybulski był i pozostał tajemnicą, której symbolem będą ciemne, grube okulary, młodzieńcza sylwetka, bunt i romantyczne uniesienia. Mit, któremu nic nie robią lata. (RS)

We środę TVP 2 przybliży aktora. O godz. 21.40 "Cybulski - ostatnia podróż", a o 22.40 - "Wszystko na sprzedaż" Wajdy film o legendzie bez jego obecności i bez wymieniania nazwiska...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji