Artykuły

"Kordian" na wielką rocznicę

"Kordian" Juliusza Słowackiego w reż. Jana Englerta w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Na 250-lecie teatru publicznego w Polsce - Słowacki w Narodowym. Po wrocławskich "Dziadach" bez skrótów Michała Zadary to kolejne atrakcyjne wystawienie klasyki romantycznej w dużej skali. Tym razem jednak skróty są.

Jan Englert chciał zrobić z "Kordiana" metafizyczny kabaret, ironiczną opowieść o polskich rojeniach - co pasuje zresztą do polemiki Słowackiego z mickiewiczowskim mesjanizmem. Kordianów jest więc aż trzech, jeden stary i dwóch młodszych. Po to, by Jerzy Radziwiłowicz mógł z dystansem przyglądać się z boku, jak Marcin Hycnar i Kamil Mrożek rzucają się w wir wydarzeń, błądzą, wchodzą w koronacyjny spisek przeciw carowi (Oskar Hamerski).

Skrócony wstęp sytuuje narodową historię w kosmicznym planie. Danuta Stenka jako Archanioł i Mariusz Bonaszewski jako Szatan stwarzają metafizyczną ramę dla polskich losów. Szatan rzuca "język Balaama oślicy" i zgodnie z wizją Słowackiego powstaje "mówców plemię": w korowodzie zjawiają się XX-wieczni polscy przywódcy: Jaruzelski ogłasza "godzinę ciężkiej próby", Wałęsa przemawia w Kongresie w imieniu narodu, Gomułka, oczywiście groteskowy, zaczyna swoje słynne przemówienie z 1956 r. Jedyny polityk potraktowany tu poważnie to Piłsudski. Marszałek każe przenieść prochy Słowackiego na Wawel, "bo królom był równy".

W Narodowym oglądamy "Kordiana" jak w kalejdoskopie, spektakl trwa zaledwie dwie godziny. Pierwsze dwa akty to istna rewia, seria rwanych obrazów z podróży. W scenie włoskiego romansu Kordianów dwóch, Wiolett pięć; podczas pobytu w Anglii Kordian pada ofiarą niewybrednych kpin w slapstickowej sekwencji z zabieraniem krzesła.

Entuzjazm widowni budzi scena nieudanej wizyty u papieża, z baletem kardynałów jak z Felliniego i powtarzanymi śpiewnie po papieskiej papudze łacińskimi modlitwami. "Niech się Polaki modlą, czczą cara i wierzą" - zbywa papież-Bonaszewski młodego żarliwego patriotę. Po czym zdejmuje białe szaty i pozostaje w swym "szatańskim" kostiumie.

Diabeł odgrywa tu rolę dość dwuznaczną. Przedstawia się po niemiecku, Faustowską frazą "Jam częścią tej siły, co zła pragnąc, dobro czyni". Powróci min. jako Doktor, by wyrywać Kordiana z romantycznej gorączki.

Przypomnijmy: w III akcie Doktor pokazuje uwięzionemu w szpitalu wariatów Kordianowi dwóch pensjonariuszy. Jeden z rozłożonymi rękami biega i krzyczy, że jest krzyżem, na którym zawisł niegdyś Chrystus; drugi, trwając z ręką wyciągniętą w górę, głosi, że podtrzymuje na sobie świat i nieboskłon, że tylko dzięki niemu ludzkość ciągle trwa. Na dowód tego w spektaklu Englerta dźwiga gigantyczną dmuchaną piłkę-globus. Ale u Englerta "waryjaci" nie są w szpitalu; przemawiają pośród wzburzonego tłumu.

Co w tym przedstawieniu jest najbardziej dojmujące? Bezmyślny tłum pełen to lęku, to uniesienia, gwar, patriotyczne śpiewy na cześć cara, husarskie skrzydła, latające sztandary i chorągwie, rozmach scenografii Barbary Hanickiej.

Bo spektakl Englerta to gigantyczna inscenizacja w kilkudziesięcioosobowych scenach zbiorowych, podnośniki hydrauliczne, obrotowe platformy. Scena spisku koronacyjnego rozgrywa się na dwóch piętrach, w rytm absurdalnego wbiegania i zbiegania po schodach, z nieustannym odpytywaniem o hasło. "Winkelried, Winkelried" - słychać co chwilę w absurdalnej plątaninie.

Jak o większości dramaturgii romantycznej, o "Kordianie" mówi się jako o dramacie niescenicznym. Prapremiera odbyła się 65 lat po powstaniu utworu - w 1899 r. w Krakowie. W Warszawie "Kordiana" pierwszy wystawił Leon Schiller w 1935 r. w Teatrze Polskim. Dla Jana Englerta to trzecia realizacja "Kordiana" - po warszawskim Polskim w 1987 r. i spektaklu Teatru TV z 1994 r.

Premiera 19 listopada odbyła się dokładnie w 250. rocznicę wystawienia "Natrętów" Józefa Bielawskiego przez trupę o nazwie "Aktorowie Narodowi Jego Królewskiej Mości". Inauguracja zespołu z inicjatywy i ze środków króla Stanisława Augusta Poniatowskiego uważana jest za początek Teatru Narodowego w Warszawie oraz w ogóle teatru publicznego w Polsce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji