Wrocław. Groźby i wyzwiska wobec pracowników Teatru Polskiego
Zapchane spamem skrzynki mailowe, telefony z wulgarnymi wyzwiskami, rzucanie jajami w dom matki dyrektora i kartka z napisem "Spalimy cię, skur..." w drzwiach mieszkania jednego z pracowników - protest przeciwko rzekomej pornografii w Teatrze Polskim przybrał nową, agresywną formę.
"Gestapo, gestapo!!!", "Sodomici!", "Zboczeńcy!", "Pedały!" - krzyczeli w sobotę wieczorem bojówkarze ONR-u pod Teatrem Polskim przed premierą spektaklu "Śmierć i dziewczyna" w reżyserii Eweliny Marciniak. Na miejscu była policja, 20 osób zatrzymano. Dzień później, kiedy spektakl był grany, ulica była już pusta. Ale demonstracja siły wcale się nie zakończyła.
Telefony w Polskim dzwonią non stop. "Ku... w zielonej sukience, nie wychodź z teatru, bo cię zaje..." - wykrzyczał męski głos w sobotę tuż przed północą w służbowej komórce jednej z pracownic teatru. Było to po premierze "Śmierci i dziewczyny", w teatrze właśnie skończył się bankiet, numer telefonu, z którego dzwonił agresor, był zastrzeżony. - Zadzwoniłam na policję, patrol pojawił się pod teatrem, a mnie do domu odwieźli znajomi - opowiada nam kobieta.
"Tylko islamiści sobie z wami poradzą" - usłyszała inna z pracownic przed premierą. "Spalimy cię, skur...." - kartkę z takim napisem rzucił pod drzwi mieszkania pracownika działu administracyjnego młody chłopak. Właściciel widział go przez ułamek sekundy. Nie chce o tym rozmawiać, nie chce też, żeby jego nazwisko pojawiło się na łamach prasy. Jest poważnie zaniepokojony - nie ma pojęcia, kto i skąd znał jego adres.
Kilkanaście godzin wcześniej dom matki Krzysztofa Mieszkowskiego obrzucono jajami i pomidorami.
- To się zaczęło zaraz po publikacji naszego plakatu najnowszego spektaklu na Facebooku i na stronie internetowej - mówi Weronika Czyżewska, rzeczniczka Polskiego. - Agresji doświadczają wszyscy ci, do których można w jakiś sposób dotrzeć - pracownicy działu marketingu, kasjerki, portierzy. W najlepszym razie słyszymy, że jesteśmy zepsuci, zboczeni i wyuzdani, ale najczęściej są to bluzgi. Co drugi telefon w sekretariacie i w kasie jest wykonywany po to, żeby nam naubliżać. Do sekretariatu w ciągu kilku dni dotarło 10 tys. maili tej samej treści, z żądaniem zdjęcia spektaklu z afisza. W związku ze skargami użytkowników kilkakrotnie zablokowano nam fanpage. W poniedziałek rano wszystko wskazywało na to, że został całkowicie zlikwidowany, jednak parę godzin później zdjęto blokadę.
Na stronie internetowej teatru pojawił się komunikat: "W związku z groźbami i wyzwiskami wobec pracowników teatru informujemy, że wszystkie akty słownego znieważania i pogróżki będą traktowane jak przestępstwo godzące w godność osobistą oraz czyny zagrażające bezpieczeństwu i będą bez wyjątków zgłaszane policji".
Policja zajmuje się przede wszystkim sprawą sobotnich zamieszek pod teatrem. - Skierowaliśmy wniosek do sądu o ukaranie wobec 12 osób w związku z nielegalnym zgromadzeniem oraz wzbranianiem się przed opuszczeniem miejsca, którym zarządza Teatr Polski - mówi Kamil Rynkiewicz z dolnośląskiej policji. Funkcjonariusze na miejscu chcieli wystawić mandat osobom łamiącym prawo, jednakże te go nie przyjęły.