Artykuły

Różewicz Ála Mrożek?!

Teatr Dramatyczny w Warszawie jest zapewne ser­decznie zaprzyjaźniony z Tadeuszem Różewiczem. Przy­pomnijmy tylko ciekawe przedstawienie "Kartoteki" i niemniej interesujące "Grupy Laokoona" na tej scenie. Ostatnio jednak teatr nie przysłużył się dobrze Róże­wiczowi, wystawiając jego komedię "Spaghetti i miecz". Nie dlatego, by wystawił źle, lecz dlatego, że wystawił niepotrzebnie. Nieautentyczność i wtórność satyrycznych sytuacji przemknięcie się obok tematu, kilka błyskotek w postaci udanych i zabawnych scenek, zupełny chaos kompozycyjny, pogłębiony przez teatr przestawieniem kolejności aktów - to wrażenie, jakie wynieśliśmy z przedstawienia, tej zresztą dość wczesnej komedii Róże­wicza (napisana w 1964 r.).

A zastrzeżenia "pozaartystyczne"? Autor robi tu unik, asekurując się w programie przed atakami o szarganie świętości. Myślę, że ważniejsze jest to co widz odczyta ze sceny,choć i ów program jest przyczynkiem do przedstawienia dość charakterystycznym.

Różewicz - sam kombatant - pokpiwa sobie ze skłon­ności do wspominkarstwa wojenno-partyzanckicb przy­gód, do wyolbrzymiania akcji dywersyjnych. Przy okazji przypomina Różewicz - wyeksploatowane już choćby przez Mrożka - obrachunki z historiozoficznym senty­mentalizmem Polaków, przede wszystkim - emigrantów. Przedstawienie zaczęte z nerwem satyrycznym, póź­niej staje się nudnawe. Ujawnia się wtórność głównych wątków satyrycznych, brakuje pointy. Nie mogła jej zastąpić pomysłowa i aktualna, ale raczej pasująca do skeczu satyra na "big-beatników-intelektualistów . Widz wychodzi z tego spektaklu zdezorientowany. Od czasu do czasu się pośmiał, do czego nawoływano go w programie i co uczynił sam autor. W tymże programie umieszczono jednak cytat z artykułu Cezarego Rowiń­skiego o twórczości Różewicza. "Czego żąda Różewicz od dramatu i teatru? - zapytuje Rowiński. - (...) Chce po prostu dramatu, który by miał odwagę ukazać całą prawdę czasów, w takich tyjemy, nazwać rzeczy po imieniu, odrzucić wszelkie maski, uchwycić to co istotne"...

Czyżby o to chodziło i w tej komedii? Czy tak zoba­czył to teatr? Czy to "istotne" przebija przez owe scen­ki, ukazujące zramolałych kombatantów, ucharakteryzowanych w dodatku na reakcjonistów? Czy tylko przy­padkowo, jako motyw muzyczny wspominkarskiej scen­ki, wybrano melodię piosenki "Dziś do ciebie przyjść nie mogę", która jest jednocześnie tytułem przedstawie­nia "za miedzą", w Teatrze Klasycznym, składającego się z inscenizacji piosenek partyzanckich i okupacyj­nych? Myślę, że teatr nie miał zamiarów tak przewrot­nych i zależało mu raczej na lekkiej komedii głośnego autora, nadającej się na czas kanikuły. Rzecz w tym, że przeważały kiepskie dowcipy o tematyce z brodą, zaś przekorną logikę konstrukcyjną sztuki zaprzepaścił teatr, przestawiając akty. Przedstawienia nie uratowała dow­cipna scenografia, dobre aktorstwo i żywy dialog, co jest nowością u Różewicza, którego dotąd uważano przede wszystkim za mistrza monologu wewnętrznego. W związku z przedstawieniem warszawskim komedii Różewicza "Spaghetti i miecz" przypomina się cyto­wane przez "Dialog" powiedzenie St. J. Leca: "Literaci (wszystkich płci) to nieprzytomni rodzice, nie odróżniają 8wvch poronionych płodów od udanych dzieci". Ale przecież od tego są wydawcy i reżyserzy teatralni, no i od czasu do czasu - krytyka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji