Artykuły

Chciał dogonić czas

Nosił bluzę amerykańskiego lotnika, chlebak piechura. Był jedynym aktorem polskiego kina, który stał się filmową postacią mityczną. Gdyby żył, miałby dzisiaj 70 lat.

Niedawno oglądałam "Do widzenia, do jutra" Janusza Morgensterna. Gra Zbigniewa Cybulskiego wydawała mi się sztuczna i histeryczna, pełna patosu i naiwnej szlachetności. Po kilku minutach, znudzona emisją, wyłączyłam telewizor. Nie mogłam zrozumieć, na czym polega siła aktorstwa Cybulskiego.

Do legendy Cybulskiego przyczyniła się jego tragiczna śmierć. Z perspektywy czasu wydaje się, że aktorstwo Cybulskiego było nie spełnione. Cybulski na tle realiów i kanonów jedynie słusznych filmów socrealistycznych o pozytywnych bohaterach był aktorem, który przełamał sztywny schemat pozytywnych i posągowych postaci. Jednak jego talent nie był w pełni wykorzystany. Andrzej Wajda przyznał niedawno, że Cybulski był dla reżyserów. Nie pisano scenariuszy specjalnie dla Cybulskiego, dlatego nie zrobił tak zawrotnej kariery. Polskie kino było wówczas amatorskie. Cybulski był zmarnowaną gwiazdą, sam żył z takim przekonaniem. Miał dwadzieścia lat, gdy otrzymał świadectwo dojrzałości. Twierdził, że "jest spóźniony na starcie". Wojna wyrwała mu 6 lat życia. Miał obsesję mijającego czasu. Zbierał pamiątki, znalezione na ulicy papiery, w swojej kolekcji posiadał blaszany wojskowy kubek z "Popiołu i diamentu". Skrupulatnie kolekcjonował wycinki z gazet i zdjęcia. Marcel Martin, francuski krytyk i teoretyk filmowy. pisał o Cybulskim: "Począwszy od swego pierwszego filmu "Pokolenie" wielokrotnie skakał do pociągu".

Swą gonitwę z czasem zaczął w gdańskim Teatrze Wybrzeże, gdzie przybył wraz z Lidią Zamkow w 1953 roku po ukończeniu krakowskiej PWST. Potem przyszedł Bim Bom, który zorganizował razem z Bogumiłem Kobielą. Studentów ciągnęło do zgrywy i młodzieńczej przekory. Teatrzyk wywiódł swą nazwę z refrenu finałowej piosenki sztandarowego programu Bim Bomu - "Aha", opartego na "Bajkach o słowikach" K. I. Gałczyńskiego. Studencki teatr był dla Cybulskiego miejscem, gdzie zdobywał dojrzałość artystyczną. W Bim Bomie poznał też swoją żonę Elżbietę Chwalibóg, aktorkę teatru. Wszyscy spotykali się w klubie "Żak", gdzie do dzisiaj działa Dyskusyjny Klub Filmowy im. Zbyszka Cybulskiego.

Cybulski bardzo przeżywał "Pokolenie" - pierwszy film Wajdy ze swoim udziałem. Jak mówił, to "film o wojnie, walce, śmierci, wolności, o pokoleniu chłopców w krótkich spodniach". Miał 31 lat, gdy spełnił się jako bohater młodzieży w "Popiele i diamencie" Andrzeja Wajdy. Porównywano go do Jamesa Deana czy Gerarda Philipe'a. Stał się bohaterem kultury masowej. Krzysztof Teodor Toeplitz w "Polityce" pisał wówczas: "Trudno powiedzieć, dlaczego młodzi chłopcy zaczęli przywdziewać krótkie sportowe kurtki z brezentu z postawionym kołnierzem, a na ich twarzach pojawiać się zaczęły ciemne, przydymione okulary w rogowej oprawie..." W Cybulskim kochały się wszystkie kobiety.

Sam Cybulski zaprzeczał wszelkim porównaniom: "James Dean i Chełmicki mają wspólny mianownik ludzi zawieszonych w czasie. Dlaczego dżinsy i pionierki? Sztuka wymaga pewnych stylizacji. Sztuka tym dłużej żyje, im więcej ludzi dotyczy", mówił w jednym z wywiadów. James Dean zginął również tragicznie, w wypadku samochodowym.

Cybulski grywał postacie rozdwojone, rozdarte i błądzące, począwszy od "Pokolenia", przez "Popiół i diament", po "Jak być kochaną", "Salto". Przyznawał, że szwendanie pomaga mu w pracy. Życie spędzał w taksówkach, hotelach. Lubił ludzi.

Kiedy wkroczył do filmu, czuł się nieswojo. Na stałe przeniósł się do Warszawy. Grał w teatrze "Ateneum" i w teatrze telewizyjnym. Przyszedł na świat jego syn Maciej (imię po filmowym Maćku Chełmickim). Cybulski coraz częściej miotał się między teatrem, filmem i rodziną. Miał propozycję zagrania roli Kowalskiego w nowojorskiej telewizji w "Tramwaju zwanym pożądaniem" Williamsa. Wstępne rozmowy z Amerykaninami miał już za sobą. Nie interesowało go sto tysięcy dolarów gaży. "Liczył, że jak zagra, Wojciech Has obsadzi go w roli Wokulskiego w "Lalce", pisze Jerzy Afanasjew w książce poświęconej Cybulskiemu. Has odmówił. Cybulski nie zadzwonił już do Ameryki.

8 stycznia 1967 roku Zbyszek miał być w Warszawie. We Wrocławiu Aleksander Ścibor-Rylski kręcił film "Morderca zostawia ślad". Cybulski grał główną rolę. Świtem 8 stycznia Cybulski wpadł na peron wrocławskiego dworca. Ekspres do Warszawy odjeżdżał o godz. 4.20. Aktor usiłował wskoczyć do odjeżdżającego pociągu. Noga ugrzęzła mu między stopniem pociągu a krawędzią peronu Leżał na peronie w wielkim kożuchu W 30 rocznicę tragedii w tym miejscu wmurowano symboliczną tablicę. Cybulski spoczywa na cmentarzu przy ul. Sienkiewicza w Katowicach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji