Artykuły

Warszawa. Fronczewski czyta "Harry'ego Pottera"

Piotr Fronczewski właśnie skończył nagrywać czytaną wersję "Harry'ego Pottera i Księcia Półkrwi", najnowszej powieści Joanne K. Rowling. Książka wejdzie do księgarni o północy z soboty na niedzielę, a zestaw 16 płyt CD, na których aktor czyta książkę na głos, trafi do sprzedaży na początku lutego.

Na Zachodzie książki w wersji audio są bardzo popularne, bo można ich słuchać np. podczas jazdy samochodem. U nas ten rynek dopiero zaczyna się rozwijać. - Chcieliśmy, żeby "Harry Potter i Książę Półkrwi" w wersji audio ukazał się równocześnie z książką - mówi Alicja Mielcarz z wydawnictwa Media Rodzina. - Ostatecznie wejdzie do księgarń cztery dni po książce, 1 lutego.

Szósty tom cyklu o Harrym Potterze czyta Piotr Fronczewski. Lektura 704-stronicowej książki zajmuje 16 płyt CD i trwa 21 godzin i 24 minuty. Poprzednie tomy czytane przez tego aktora były krótsze, więc trwały krócej - "Harry Potter i kamień filozoficzny" zajął osiem płyt i trwał 9 godz. 22 min, "Komnata Tajemnic" - 8 płyt, 10 godz. 26 minut, a "Więzień Azkabanu" - 10 płyt, 13 godz. 29 min. 766-stronicowa "Czara Ognia" czytana przez Wiktora Zborowskiego zajmuje 18 płyt CD, a ich przesłuchanie jednym ciągiem zajęłoby dobę i pół godziny. Do przeczytania 960-stronicowego "Zakonu Feniksa" wydawnictwo nie może znaleźć chętnego - aktorzy po prostu nie mają tyle czasu. Dlatego w sprawie piątego tomu Media Rodzina wciąż rozmawia z Piotrem Fronczewskim (- Zdaje się, że mi to grozi, takie są sygnały ze strony wydawcy - powiedział nam półżartem aktor), a na razie postanowiono wydać tom szósty.

Michał Wojtczuk: Ile trwało przeczytanie w studiu 704-stronicowej książki, jaką jest "Harry Potter i Książę Półkrwi"?

Piotr Fronczewski: To było niewdzięczne i trudne zajęcie. Byłem skazany na długą samotność w dziupli lektorskiej w studio. To nie jest proza pamiętnikarska czy narracja opisowa, tylko powieść o bardzo wartkiej akcji. Jest w niej wiele bardzo różnorodnych postaci diametralnie różnych typologicznie, charakterologicznie. To wszystko trzeba ubrać w jakiś wiarygodny dźwięk. To ciężka fizyczna praca. Nie potrafię czytać dłużej niż dwie godziny, potem tekst już zaczyna mi jeździć przed oczami, mażą się litery. A ponieważ mam jeszcze inne zajęcia, to w sumie nagrywanie "Księcia Półkrwi" trwało ponad miesiąc. Czytałem oczywiście a vista, bo nie miałem czasu przeczytać książki wcześniej, żeby się do tego przygotować.

Niedawno genialnie zdubbingował Pan postać pana Iniemamocnego. Czy czytanie książki do wersji audio jest podobne do dubbingu?

- Nie. Przy dubbingu materiał wyjściowy jest o wiele bardziej bogaty. Trudniejsze za to jest to, że tę istniejącą formę, jaką jest wersja oryginalna, trzeba dokładnie wypełnić i niczego nie popsuć. A do dyspozycji ma się listę dialogową i mały czarno-biały ekran, na którym niewiele widać. Z kolei przy czytaniu książki nie ma reżysera, z którym ustalałoby się kształt postaci. Przy jej interpretowaniu sam byłem sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Pierwsze książki o Harrym Potterze czytałem, zanim jeszcze obejrzałem ich ekranizacje. Co zabawne, filmowe postaci były podobne do tych, które stworzyłem w mojej wyobraźni.

Czy "Harry Potter i Książę Półkrwi" podobał się Panu?

- Tak. Aczkolwiek przyznam szczerze, że nie rozumiem zgiełku i zamieszania wokół tej literatury. Ja się wychowywałem na bajkach Andersena, na literaturze prostszej, mniej skomplikowanej w sensie psychologicznym, gdzie był wyraźny podział: dobre -złe, brzydkie - piękne. Natomiast tutaj jest to wszystko pomnożone przez komplikację, jakiej uległ świat. Może zresztą stąd wzięło się powodzenie cyklu powieści J.K. Rowling. Młodzi czytelnicy traktują je chyba jako pewnego rodzaju ripostę na spłyconą popkulturę, która zamienia się we wszechogarniającą sztuczną komputerową wydmuszkę.

Pana wyrazisty głos znają chyba wszyscy Polacy. Czy nagrywa Pan jeszcze słuchowiska takie jak "Rodzina Poszepszyńskich"?

- Bardzo rzadko. Teatr Polskiego Radia jest teraz w stanie zaniku. Kiedyś była to scena o niezwykłym zasięgu, obsługiwana przez najwybitniejszych artystów. Wychowałem się z uchem przy radiu i uważałem, że bardziej pobudza wyobraźnię niż telewizja. Teraz wszystko stało się bardziej dosłowne. Nie ma już tej odrobinki czaru, jakim dysponował przekaz na ucho.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji